Jessie
Szliśmy jak najdalej od tamtego miejsca. Jeśli ktoś się zorientuje, będziemy mieć prawdziwe kłopoty.
- James, możesz mi wytłumaczyć co ty robisz?
Mój współpracownik zaczął wyciągać bliżej nie określony przedmiot z ziemi.
- Tu jest prawdziwy skarb!
- To pieniądze?! Biżuteria?!
- To kapsel z 1956 roku!
- Co?
- Kapsel.
- I o to tyle zachodu!?
- To świetny kolekcjonerski okaz! Czy ty wiesz, ile jest wart!?
- Skoro jest taki drogi, to go sprzedaj.
- W życiu!
I zrozum tu człowieku Jamesa. Ciężkie jest życie w zespole R...
Na szczęście to ja tu jestem szefową. Od zawsze miałam zdolności przywódcze!
- James, zostaw to i chodź.
- Już... Prawie...
- James, odpuść.
- Mam!
- Dobra, masz to chodź.
- Już idę...
James to naprawdę uparty kolekcjoner. Może kiedyś pójdzie po rozum do głowy i sprzeda te wszystkie kapsle...
- Zobaczcie!
- Co?
- Tam, na ścieżce!
- To głupki!
- Chowamy się!
Obserwowaliśmy ich. Szli razem ze swoim cennym Pikachu...
- Te dwie niecnoty...
- To kłopoty.
- Zespół R!
- By uchronić świat od dewastacji...
- By zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji...
- Miłości... Bla, bla, bla. Tak, wiemy.
- Ej! Nie daliście nam dokończyć!
- Bo nie ma po co...
- Uhhh! Arbok, walcz!
- Wobbuffet!
- Wracaj do pokeballa!
James
I znowu wpadliśmy na głupków. Czemu musimy mieć takie szczęście i pecha równocześnie!?
Walka pokemon. Będziemy walczyć z Pikachu i zapewne przegramy...
- Wobbuffet!
- Znowu!? Wracaj do pokeballa!
Jess jest słodka kiedy się złości... Opanuj się! Jessie!? Słodka!? Chyba zaczynam świrować... I gadać do siebie.
- James, może byś się ruszył i mi pomógł!?
- Co? A tak, Weezing, atakuj!
- Noctowl! Wybieram cię! Rozwiej dym!
- Staryu, atak wodną bronią!
- Arbok, atak blokukący!
- Pikachu, elektrowstrząs!
- Zespół R znowu błysnął!
I znowu lecimy... Żeby było śmieszniej, Meowth nadal się nie odezwał... Musimy dowiedzieć się o co chodzi!
Wylądowaliśmy na drzewie. Byłoby to w sumie dość miękkie lądowanie, gdyby nie jeden istotny fakt.
Wpadliśmy na sosnę.
Bolesne przeżycie.
Zeszliśmy z nieszczęsnego drzewa i zaczęliśmy próby wyciągnięcia z Meowtha choć jednego słowa. Kto by pomyślał, że będzie mi brakowało jego paplaniny...
- No dobra. Na razie wiemy, że po dobroci się nie odezwie.
- To użyjmy siły!
- Jess, to chyba nie najlepszy pomysł...
- To bardzo dobry pomysł. I nie mów do mnie ,,Jess", to wkurzające.
Nie ma sensu się kłócić... Z Jessie nie wygrasz... Ugh! Znowu gadam do siebie...
- Spróbujmy...
- Przywal mu!
- Tak po prostu?
- Nie, po krzywemu. Walnij go i tyle.
- No dobra...
Lekko dotknąłem Meowtha, po czym delikatnie go udeżyłem. Nie potrafię walnąć przyjaciela... Nie bez powodu. Jak mnie wkurzy to co innego.
- Odsuń się sieroto.
- I kto to mówi...
- Uważaj do kogo i co ty mówisz!
Jestem wredny. Wiem o tym.
Byłem pewny, że oberwę, ale Jessie za bardzo skupiła się na znęcaniu się nad Meowthem.
- O-dez-wij się!
Między każdą sylabą nasz pokemonowy przyjaciel obrywał z liścia. Trochę mi go było szkoda...
- Ogłuchłeś?!
- Raczej zaniemówił...
- Przywalić tobie, tak dla odmiany?!
- Już jestem cicho...
Moja współpracowniczka wróciła do swojej ,,pracy".
*
Po dość długim czasie (zdążyłem wypolerować wszystkie moje kapsle, a moja kolekcja to 698 sztuk!) Jessie się poddała.
- Mam dosyć. Rozegramy to inaczej...
Jess dość dziwnie się uśmiechnęła. To było połączenie miny psychopaty i zawodowego zabójcy...
Naprawdę. Można było się jej przestraszyć...
- Arbok, wychodź...
A więc jednak się nie poddała...
Jessie zaczęła znęcać się nad Meowthem. Przy którymś uderzeniu, nasz pokemonowy współpracownik wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, upadł na ziemię i błysnął.
Po chwili, na naszych oczach zmienił się w różowego stworka z głupim wyrazem twarzy.
- DITTO?! PODŁOŻYLI NAM DITTO!?
- Jess, uspokój się...
- Miałeś tak do mnie nie mówić!
Mówiłem już, że Jessie ma twardą rękę? Po raz kolejny się o tym przekonałem...
*
Po długich próbach udało mi się uspokoić Jessie.
No dobra, ,,uspokoić" to trochę za mocne słowo...
Przynajmniej przestała rzucać czym popadnie... Naprawdę rzucała wszystkim! Nawet moim butem...
- Chodźmy Jess...ie
- No. Udało ci się.
- Trzeba odbić Meowtha!
______________________________________Hej!
Wyjątkowo krótki rozdział, heh.
Ale jest :-)
Zagadka niemego Meowtha rozwiązana!
Kto by pomyślał, że to Ditto?
Jakie były wasze teorie spiskowe?
Następny rozdział będzie ciekawszy ;-)
Pozdro! :-D
YOU ARE READING
Forever R
FanfictionTrójka przyjaciół przemierza świat jako zespół R - jeden z wydziałów organizacji przestępczej. Od dłuższego czasu wiedli monotonne życie pełne porażek. Mimo braku luksusów nie narzekali, mieli siebie. Jednak pewnego dnia wszystko zaczęło się komplik...