Rozdział VI: Wspomnienia i początek wakacji!

317 40 112
                                    

James

No proszę.

Dopiero co wywalił nas z roboty, a już trafiły nam się wakacje.

Lecieliśmy samolotem. Nie było zbyt wielu pasażerów. Naszymi jedynymi towarzyszami podróży byli jacyś trzej biznesmeni, para zakochanych i gruby facet.

Ogólnie, każdy był zajęty swoimi sprawami. Mężczyźni odgrodzili się od reszty kurtkami i zajęli papierkową robotą, zakochani chyba słuchali muzyki, tak czy siak, oboje mieli słuchawki na uszach, a facet przy kości chrapał w fotelu.

Spojrzałem na Jessie. Zasnęła nad jakąś książką. Zauważyłem, że zamiast zakładki używała fotografii...

Przyjrzałem się jej z bliska. Był na niej przedstawiony obraz z lotu ptaka. No tak! To przecież wyspa Srebrnej Skały! Sam robiłem to zdjęcie. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj...

Była dość spokojna noc. W naszym balonie przybliżaliśmy się do wyspy Srebrnej Skały. Lecieliśmy nad przecudnym oceanem oświetlonym księżycowym światłem.

Dolecieliśmy do plaży. Zauważyliśmy tam jakąś młodą dziewczynę. Musiała być trenerką pokemon, bo obok niej wesoło skakał eevee.

Był tam jeszcze jeden pokemon. Niezwykły.

- Jessie, czy to jest to, o czym myślę?

- James, nie wiem o czym myślisz. I czasami wolę nie wiedzieć.

- Pytam tylko, czy to nie jest przypadkiem legendarna Lugia?!

- Chyba... Chyba tak! Napewno tak!

- Meowth, zmień kurs. Lecimy w stronę tamtej dziewczyny.

- Zgarniemy Lugię i jeszcze Eevee na dokładkę!

Podlecieliśmy bliżej plaży. Zauważyłem, że dziewczyna siedząca na piasku jest od nas nie wiele młodsza. Tak na oko, miała jakieś 15, może 17 lat.*

Zauważyła nas. Wylądowaliśmy na piasku. Wygłosiliśmy nasze motto.

- Czego chcecie? - spytała z wyraźną złością.

- Tajemniczego pokemona, który żyje w okolicach tych wysp. Tego, który stoi obok ciebie. - Moja współpracowniczka zaśmiała się.

- Oddaj nam go, a obejdzie się bez walki.

- Nigdy!

Eevee, który obserwował sytuację stanął do walki.

Jessie nie pozostała jej dłużna. Wywołała swojego pokemona i zaczęła atak.

- Nie uda ci się nas pokonać! Arbok, walcz! Trujące żądło!

- Eevee, unik!

Musiałem pomóc. Nie mogliśmy znowu przegrać!

- Wybieram cię, Victreebel!

Mój pokemon stwierdził, że jak zwykle spróbuje mnie połknąć. Heh. W sumie to nie jego wina. Tak okazuje uczucia...

- Puść! Atakuj ją, nie mnie!

Pokemon posłusznie puścił i stanął do walki.

- Victreebel, użyj dzikich pnączy i zabierz z jej rąk Lugię!

Forever RWhere stories live. Discover now