Rozdział VIII: James jest wariatem

409 42 172
                                    

Jessie

Po powrocie do pokoju wypuściłam moją Pumpkaboo.

- To twój pokemon? - powiedział James leżący na łóżku.

- Tak. - Odpowiedziałam z dumą. - To moja Pumpkaboo.

- Wyjątkowo duża.

- Wiem. Bo moja.

Nakarmiłam moje pokemony (tego niebieskiego idiotę też) i poszłam po kolację dla Jamesa. Lepiej żeby nie chodził sam po korytarzu. Jeszcze zemdleje i będzie problem!

*

Wróciłam na górę. Przyniosłam ze sobą rogaliki (Inkay Jamesa je uwielbia) i kanapki.

Po zjedzonej kolacji poszłam się umyć.

Położyłam się i prawie od razu zasnęłam.

Śniły mi się jakieś totalne bzdury!

Gonił mnie jakiś dinozaur, potem byłam z Jamesem na pikniku i napadały na nas kopie naszego szefa, a na końcu przyszedł do mnie kolega z podstawówki i rzucał we mnie marchewkami!

Dziwny sen.

*

Obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz z okna. Chciałam wstać, ale nie mogłam się ruszyć.

Na moim brzuchu leżała głowa Jamesa.

Obejmował mnie w pasie i przytulał.

Czy on pomylił mój brzuch z poduszką?!

- James, obudź się...

Zero reakcji.

- Wstawaj!

Nadal spał jak zabity.

- Obudź się idioto!

Krzyknęłam, po czym przywaliłam mu w łeb budzikiem.

Okazało się to skuteczne. James obudził się. Widząc, że przytula mój brzuch, odzkoczył tak, że prawie zleciał z łóżka.

Po chwili wstał, po czym zaczął myć Wobbuffeta ketchupem.

- Co ty robisz?!

- Ja, ja...

- Ty, ty?

- Kocham cię...

Chwila. Co!?

- ...jak masło margarynę kwiatek!

Chyba za mocno mu przywaliłam tym budzikiem...

Ups?

Wybychnęłam śmiechem.

Położyłam Jamesa z powrotem do łóżka po czym umyłam Wobbuffeta z ketchupu.

Zostawiłam Pumpkaboo, żeby popilnowała tego wariata i poszłam do pokoju głąbinki.

Zapukałam.

Otworzyła mi jakaś nieznana mi osoba.

- Tak?

- Mam sprawę do twojej współlokatorki.

Dziewczyna odwróciła się i krzyknęła.

- Susanne, ktoś do ciebie!

- A więc tak masz na imię. - Powiedziałam, gdy głąbinka podeszła do drzwi. - Z Jamesem jest źle, musisz to zobaczyć. - Dokończyłam tłumiąc śmiech.

- Czemu ja?

- Chcę się z kimś pośmiać.

A jest z czego...

Forever RWhere stories live. Discover now