Special Wielkanocny

198 28 40
                                    

*Special nie ma związku z treścią książki. Jest osobnym opowiadaniem*

Zespół R w pełnym, trzyosobowym składzie leciał w powietrzu. Po kolejnej porażce Pikachu znowu załatwił im podróż w stronę słońca.

Wylądowali na wysokim, wiekowym drzewie, które już wypuściło zielone liście. Dąb wyglądał na taki, który ma swoje lata. Przyjaciele zeszli po gałęziach, po czym postawili stopy na miękkiej, wiosennie zielonej murawie.

- I znowu porażka - przeklnęła pod nosem Jessie - Mam tego dosyć.

- Ja też - westchnął James wyplątując zielone listki ze swoich lawendowych włosów. Nagle jego twarz przybrała tajemniczy wyraz, którego miejsce zaraz zajął uśmiech. - Może rozbijemy tutaj taki... Mini-obóz? - Powiedział szczerząc się.

- W sumie, czemu nie. - Odpowiedziała różowowłosa siadając na kamieniu.

- Dobra, to zaraz wracam. - stwierdził chłopak, po czym zniknął w krzakach rosnących obok rzeki.

Meowth i Jessie zajęli się ratowaniem rzeczy z drzewa i rozbijaniem prowizorycznego obozowiska. Pokemon przypominający kota zaczął zbierać patyki na ognisko. Ustawiał je jedne na drugich w rzędach, tworząc drewnianą piramidkę. Dziewczyna w tym czasie rozłożyła śpiwory na ziemi. Przygotowała też miejsce, w krórym będą mogli w miarę bezpiecznie rozpalić ogień. Po skończeniu pracy oboje usiedli na skąpanych w słońcu kamieniach. Były oddalone od obozowiska o parę metrów. Odpoczywający przyjaciele usłyszeli szmer w krzakach.

Różowowłosa podniosła się lekko z kamienia. Wpatrywała się z czujnością w krzaki, lustrując wzrokiem przestrzeń w poszukiwaniu potencjalnego wroga czychającego w zaroślach. Po chwili spędzonej na wnikliwej obserwacji, z za krzaków wyłonił się James. Wyraźnie ukrywał coś za plecami.

- Wróciłem - powiedział z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Dziewczyna tylko kiwnęła głową w jego stronę. - Wiesz, jaki mamy dzisiaj dzień? - rzekł, nie tracąc entuzjazmu.

- Poniedziałek - stwierdziła, jakby to było oczywiste.

- Nie o to mi chodziło - zachichotał pod nosem.

- Nie masz urodzin - spojrzała na chłopaka, a on potwierdził. - Ani ja, ani Meowth. O co ci chodzi?

- Dzisiaj... - zaczął tajemniczo - Jest Śmigus Dyngus! - dokończył, wyciągając z za pleców kubełek z wodą i oblewając zaskoczoną dziewczynę.

- Oj, grabisz sobie, Jamesik - zaśmiała się Jessie. - Zaraz ci oddam!

Różowowłosa zaczęła gonić chłopaka. Wybierała taką trasę, by zwabić go jak najbliżej rzeki. Kiedy chłopak z braku opcji uciekł w krzaki, dziewczyna skoczyła wrzucając go do rzeki. Oboje wybuchnęli perlistym śmiechem.

Kiedy przyjaciele wyszli na brzeg, Meowth podał im ręczniki. Wytarli się na tyle, że nie ociekali wodą, po czym rozłożyli je na ziemi, używając jak koca. Usiedli obok siebie. James złapał nieśmiało zdziwioną Jessie za rękę. Dziewczyna odwróciła twarz w jego stronę.

- Dzięki, że mi przypomniałeś o świętach - powiedziała, po czym pocałowała go w policzek.

Zarumieniony chłopak spojrzał jej w oczy.

- Cieszę się, że jestem tu z tobą...

- Ja też. Ale dość tej sztywnej atmosfery! - dziewczyna przeciągnęła się. - Zostaniesz moim króliczkiem wielkanocnym?

- Co?

- Proste pytanie. Tak czy nie? - zaśmiała się Jessie.

- No dobra... Chociaż czuję tu jakiś podstęp.

- Jaki znowu podstęp... Żaden...

- Nie wnikam - zaśmiał się lawendowowłosy.

Do końca dnia siedzieli i rozmawiali ze sobą i Meowthem. Wieczorem, gdy już kładli się w śpiworach, Jessie podeszła do Jamesa.

- Jesteś moim króliczkiem, tak? - zapytała, chichocząc.

- No... Tak... - odpowiedział.

- To dawaj pisanki - roześmiała się cicho dziewczyna.

Zawstydzony chłopak spiekł raka, milcząc.

- Och, żartowałam. Dobranoc - powiedziała, całując go w policzek.

- Słodkich snów - odpowiedział, po czym zasnął.
______________________________________

Helloł!

Oto spóźniony special :D
Wiem, że krótki... :c

Już pracuję nad rozdziałem, więc niedługo powinien się pojawić :3

Do przeczytania!

Forever RWhere stories live. Discover now