Jessie
- Musimy wrócić... Do... Do mojego domu.
Nie wierzyłam w to, co słyszę. James właśnie proponował nam powrót do Kanto? Do jego domu...
- Ale wiesz, co to oznacza... - nie byłam w stanie wypowiedzieć jej imienia. Nie przy nim.
- Jessiebelle. - powiedział grobowym tonem.
Widziałam, jakie to dla niego trudne. Byłam w pełni świadoma, że to posunięcie oznaczało dla mojego przyjaciela utratę wolności.
Złapałam go za dłoń. W moich oczach pojawiły się łzy. Ale dlaczego? Czy to nie on powinien płakać?
Boję się. Boję się, że go stracę. To mój przyjaciel...
- Jessie, nie płacz... - poczułam, jak ociera mi łzę płynącą po policzku. - Będzie dobrze... - uśmiechnął się blado.
Siedzieliśmy w ciszy. Próbowałam nie myśleć o przyszłości. To dlatego James zachowywał się tak dziwnie... Chciał powiedzieć mi jedyny słuszny, ale przerażający go pomysł.
- Mów co chcesz. - wstałam. - Ja idę na miasto, zobaczyć, czy nie ma dla mnie jakiejś pracy.
- Ale Jessie...
- A ty tutaj leż. nie powinieneś wstawać z taką raną. Jakby co, mam przy sobie telefon.
Wyszłam z pokoju. Musiałam coś zrobić. Może uda nam się utrzymać bez proszenia Jessiebelle o pomoc. Po za tym, ona pewnie by jej nam nie udzieliła... A James przepadłby nazawsze w jej objęciach...
Nie mogę tak nawet myśleć! To byłby koszmar...
Otrząsnęłam się z tej myśli. Szłam przez miasto, aż doszłam do słupa ogłoszeniowego. Dokładnie przejżałam wszystkie ulotki, kartki i plakaty. Jedno z ogłoszeń było tym, czego szukałam.
Klub nocny ,,Glaceon" poszukuje pracownika.
Poszukujemy pracownika/pracowniczki na miejsce barmanki.
Godziny pracy i inne szczegóły u kierownika klubu.
Kontakt telefoniczny: 226 995 774
kontakt mailowy: KlubGlaceon@pokemail.com
Interesujące... Mogłabym się tam zakręcić i zobaczyć o co chodzi.
Chwyciłam za telefon i wybrałam odpowiedni numer. Po chwili odebrała jakś dziewczyna. Porozmawiałyśmy chwilę. Powiedziała mi o wypłacie i godzinach pracy. Kiedy uznałam, że są odpowiednie, zaprosiła mnie na rozmowę o pracę za dwie godziny. Rozłączyłam się zadowolona ze swojego częściowego sukcesu.
- Trzeba to uczcić! - przez chwilę pomyślałam, żeby pójść na lody. Ale Jamesowi byłoby smutno... Od kiedy ja o nim myślę!? Chyba perspektywa utraty go zrobiła coś z moim mózgiem.
Kupiłam opakowanie lodów cytrynowych i wróciłam do domu. Bo na razie mogę to miejsce nazywać domem, prawda?
Nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju. James leżał na łóżku z poduszką na głowie. W pierwszej chwili myślałam, że śpi, ale usłyszałam ciche śpiewanie. Było przytłumione przez poduszkę, ale i tak było dość dobrze słychać poszczególne dźwięki.
Nie wiedziałam, że mój przyjaciel potrafi tak dobrze śpiewać. Wychodziło mu to naprawdę świetnie. Szybko rozpoznałam piosenkę. Była to jedna z moich ulubionych (na górze ją wstawiłam ^^ dop. Autorki).
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Forever R
FanfictionTrójka przyjaciół przemierza świat jako zespół R - jeden z wydziałów organizacji przestępczej. Od dłuższego czasu wiedli monotonne życie pełne porażek. Mimo braku luksusów nie narzekali, mieli siebie. Jednak pewnego dnia wszystko zaczęło się komplik...