II

1K 69 23
                                    

Danielle

Wróciłam do domu koło 11, zaraz po tym, gdy odwiozłam Dylana na lotnisko. Miałam nadzieję, że nie spotkam w nim mamy, która z pewnością będzie chciała podnieść awanturę. Nie miałam siły na jej beznadziejne monologi.

Niestety już po zaparkowaniu wiedziałam, że będę miała kłopoty, gdyż jej samochód stał na podjeździe.

- Wróciłaś - usłyszałam mamę, kiedy wieszałam kurtkę.

- Tak.

- Musimy porozmawiać, Danielle - powiedziała poważnym głosem.

Westchnęłam ciężko.

- W porządku.

Udałam się do salonu, bo jak sądziłam tam właśnie była.

- Słucham? Coś się stało?

- Pytasz się czy coś się stało? Nie wróciłaś na noc do domu nie mówiąc nam o tym.

- Wiem, powinnam była zadzwonić.

- Nie moja droga, nie powinnaś nigdzie wychodzić. Z kim się spotkałaś? Dzwoniłam do dziewczyn i wiem, że nie byłaś z żadną z nich.

- Nie chce o tym mówić.

- Nie pytam czy chcesz, a z kim się spotkałaś?

- Ale nie rozumiesz, że nie będę z Tobą o tym rozmawiać? - podniosłam głos.

- Nie rozumiem i nie życzę sobie byś zwracała się do mnie w tej sposób.

To nie był koncert życzeń mamusiu.

- Oczywiście, przepraszam.

- Nie zgadzam się na to, abyś chodziła gdzieś po nocach.

- Rozumiem.

- To był ten chłopak, tak? Ten, z którym ciągle piszesz?

Zaskoczyło mnie to, że nadal o tym pamiętała, ale nie dałam poznać po sobie żadnych uczuć.

- Nie wiem, o czym mówisz mamo.

- Oczywiście, że wiesz córeczko. Kim on do cholery jest?

- Nie mam pojęcia, daj mi spokój. Idę do pokoju.

- Nie skończyłam jeszcze z Tobą rozmawiać.

- Ale ja tak - powiedziałam i poszłam na górę.

Ta kobieta była tak okropna, że czasem zastanawiałam się, jak znosił ją ojciec. Gdyby on tu był nigdy bym się z nim nie kłóciła. Jasne, że z pewnością nie był on zadowolony z mojego zachowania, ale tato porozmawiałby ze mną na spokojnie, wysłuchał wszystkiego, co chciałam powiedzieć i razem na pewno byśmy doszli do porozumienia. Natomiast mama robiła to stopniowo; najpierw w miarę cicho, bez krzyku, a później rozkręcała się i zaczynała krzyczeć, czasem obrażać mnie albo rzucać jakieś głupie uwagi. Nigdy nie miałam z nią tak dobrego kontaktu, jak z ojcem.

Gorąca kąpiel była moim marzeniem, w momencie, w którym się obudziłam. Wczorajszy prysznic, mimo tego że nie był wcale taki obskurny, nie był szczególnie przyjemny. Łazienka była malutka, a prysznic jeszcze mniejszy.

Leżałam w wannie w otoczeniu pary i dużej ilości piany. Myślałam o wczorajszym dniu, a raczej jego końcówce.

Poszliśmy spać jakoś godzinę później. To znaczy Dylan poszedł, bo ja nie mogłam zasnąć. Najpierw było mi za gorąco, to odkryłam się. Chwilę później za zimno, więc ponownie okryłam się kołdrą. Gdy udało mi się osiągnąć odpowiednie ciepło zaczęłam się wiercić, zupełnie jakby moje ciało dostało symptomu "niespokojnych nóg" z tą różnicą, że wszystko we mnie nie umiało leżeć w jednym miejscu dłużej niż dwie minuty. Natomiast Dylan O'brien leżał spokojnie, niczym małe, urocze dziecko. Nie ruszał, nie wierzgał. Dało się zapomnieć, że w ogóle był obok. Miałam wrażenie, że moja męka trwała wieki, choć w rzeczywistości minęło raptem 1,5 godziny. Zasnęłam na lewym boku, odwrócona do wewnętrznej strony łóżka, to znaczy już prawie zasypiałam, ale dosłownie kilka minut później Dylan odwrócił się twarzą do mnie. Myślałam, że zacznę krzyczeć, że znów nie będę mogła zasnąć, jednak tym razem udało się to bez problemu. Nawet żałowałam, że kiedy pojawiła się okazja do wpatrywania się w jego słodką twarz tak szybko odleciałam. Koniec końców rano obudziłam się nienaturalnie blisko Dylana. Nie wiedziałam czy to ja podczas nocy tak bardzo się do niego przesunęłam czy on do mnie. Choć wnioskowałam, że jednak był to on, gdyż ja w dalszym ciągu leżałam na swojej połowie. Byłam zaskoczona, ale było to miłe zdziwienie. Dylan obejmowała mnie w tali, dodatkowo ściskając materiał mojej koszulki. Miał twarz prawie na moim ramieniu, także czułam jego oddech na karku. Nie mogłam przez to wykonać żadnego ruchu, choć nie ukrywałam, że takie położenie było bardzo przyjemne. Kiedy Dylan zaczął się nieco wiercić, w końcu puścił trzymany bezustannie materiał i odsunął się delikatnie ode mnie.

Where's my love? | Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz