XIII

126 11 10
                                    

Danielle

- Po prostu pamiętaj o mnie zawsze - powiedział i ucałował mnie w czoło.

- Zawsze o Tobie myślę - wyszeptałam patrząc w jego piękne, brązowe oczy. - Nawet bez tych wszystkich świecidełek.

- Muszę o Ciebie dbać, kochana.

- Wcale nie.

- Jak to nie? Jeśli nie ja, to zrobi to ktoś inny. A wiesz, to już nie wchodzi w grę.

- Doprawdy?

- Tak - odparł i odsunął się ode mnie. - Nie potrafię chyba jeszcze nazwać tego, co do Ciebie czuje, ale jesteś dla mnie bardzo ważna. Zależy mi na Tobie, Nel.

- Wiem... To naprawdę miłe, co mówisz. Ja... - za każdym razem wyznania Dylana wprowadzały mnie w zakłopotanie. Miałam wrażenie, że z głowy uciekają mi wszystkie myśli, przez co trudno było mi zebrać odpowiednie słowa, aby skleić jakieś proste zdanie. – Też bardzo Cię lubię, Dylan. To dalej wydaje mi się mega skomplikowane, ale wiem na pewno, że to co dzieje się między nami jest dla mnie tak samo ważne.

- Dobrze, że chociaż w tym się zgadzamy – zaśmiał się pod nosem. – Dlatego chyba rozumiesz, że ciężko to jednoznacznie określić. Choć może nazwałbym to przyjaźnią?

Zaskoczona ostatnim zdaniem, uniosłam brwi do góry.

- Mówisz przyjaźń? Miałam kiedyś kilku przyjaciół, ale z żadnym z nich nie byłam w relacjach, cóż... intymnych.

Dylan westchnął i podrapał się po włosach. Zrobiłam łyk herbaty i nie odrywałam od niego wzroku oczekując, że powie coś więcej.

- Nie patrz tak na mnie, bo przypadkiem mnie zabijesz – w odpowiedzi przewróciłam oczami. – No dobra, może to złe słowo.

- Stanowczo złe słowo, panie O'brien.

Dylan spojrzał mi głęboko w oczy, także przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie w studio. Tamtego dnia wyglądał niemal identycznie. Ten sam, przeszywający, głęboki wzrok. Zupełnie, jakby próbował wejść w moją duszę, przejrzeć ją na wylot. Przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa, a moje ciało zastygło w bezruchu. Znów powietrze zrobiło się elektryczne. To było jak magnez. Tak, czułam, że jego wzrok wnika we mnie i przyciąga coraz bliżej, i bliżej. Odstawiłam kubek na stolik i zbliżyłam się do niego. Dzieliło nas już tylko kilka centymetrów.

- Nie chce się spieszyć – powiedział z nagła.

Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc, do czego zmierzał.

- Nie rozumiem...

- Wiem, że te komplikacje Cię drażnią, ale nie chce podjąć decyzji pochopnie.

- Jakiej decyzji? – spytałam, wstając gwałtownie z kanapy.

- Decyzji dotyczącej nas.

- Zwolnij. Czyli dobrze rozumiem, że dalej będziemy rozmawiać tak jak rozmawiamy, spotykać się ukradkiem, Ty będziesz mi dawał drogie prezenty i czasem się ze mną zabawiał, ale to tyle? Dalej będą dziać się takie głupie sytuacje, jak ta z dziś rana i nikt nie będzie wiedział, jak się wtedy zachować, bo Ty nie chcesz podjąć „pochopnej decyzji"?

- Nel, jeśli coś stało się za szybko mogłaś powiedzieć – odparł spokojnie.

- Co miałam powiedzieć? Po fakcie? I co by to dało? Nikt z nas magicznie nie cofnąłby czasu. Z resztą, niczego nie żałuje. Stało się to, co się stało. Ja po prostu... Mam dość kłamstw, dość tego, że nie wiem na czym stoimy. Doprowadza mnie to do szaleństwa. Oddaje tej relacji całą siebie, a Ty nie wiesz...

Where's my love? | Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz