Danielle
Mijał trzeci dzień, jak siedziałam w domu z powodu ostrego przeziębienia. Umierałam z nudów, bólu głowy i męczącego kaszlu.
Leżałam w łóżku owinięta puchatą kołdrą i przerzucałam kanały tv. Naturalnie nie znalazłam żadnego programu godnego uwagi, więc zatrzymałam się na jednym z muzycznych kanałów.
Dylan: Jak się czuje moja piękna?
Ja: Średnio. Boli mnie głowa i chyba znów mam gorączkę.
Dylan: Tak mi przykro, że nie mogę Ci pomóc. Brałaś już coś na to?
Ja: Tylko wcześniej, ale chyba znów wezmę jakieś tabsy.
Chwyciłam z nocnej szafki listek od tabletek i zażyłam jedną nie popijając wodą.
Ja: Gotowe.
Dylan: Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia.
Ja: Oby, bo naprawdę mam dość tej nudy.
Dylan: No wiesz...
Ja: Nie wiem.
Dylan: Gramy 20/20?
Ja: Znów będziesz mnie dręczył pytaniami?
Dylan: Kto tu kogo dręczy.
Ja: Czujesz się dręczony?
Dylan: Tak. Przez Ciebie.
Ja: Nie robię przecież nic takiego.
Dylan: Starczy. Dręczysz mnie nawet w koszmarach.
Ja: Chyba snach, słonko.
Dylan: Może i snach, gdy jesteś miła.
Ja: Dobra, zacznij.
Dylan: Gdzie mieszkasz?
Ja: Przecież wiesz, że w LA.
Dylan: Wiem, ale chodzi mi o konkretny adres.
Ja: Że co?
Śmiałam się.
To było jedno z dziwniejszych pytań, jakie mi zadał.
Ja: Do czego potrzebujesz mojego adresu?
Dylan: Piszę książkę.
Ja: Hm, okej to zrozumiałe. A tak serio?
Dylan: A tak serio to zadałem pytanie i czekam na odpowiedź.
Ja: Dobra, też Ci ufam.
Dylan: Haha dzięki, nadal nie to.
Ja: 108 Sandy Street, Venice, Los Angeles, 90291 :)
Dylan: Dziękuję.
Ja: Mieszkasz sam czy z kimś?
Dylan: Jeszcze sam.
Ja: Jeszcze?
Dylan: Tak, jeszcze.
Ja: Do kiedy?
Dylan: Nie wiem, jak kiedyś będziesz chciała ze mną zamieszać to już nie będę mieszkał sam.
Ja: Haha głupek. Lecisz.
Dylan: Jest coś o czym marzysz?
Ja: Jeśli powiem to się nie spełni.
Dylan: Okej, to zapytam inaczej. Myślałaś o prezentach?
CZYTASZ
Where's my love? | Dylan O'brien
FanfictionPART I Jak odwołanie imprezy może wpłynąć na życie licealistki? Pół roku rozmów, On jest w każdym momencie jej życia. Wszystko robią razem, chociaż dzieli ich odległość. To staje się codziennością, prawdziwym przyzwyczajniem. Dla niego jest "nor...