8

1.5K 93 1
                                    

Danielle

Nie chciałam brać samochodu, bo wiedziałam, że będę piła. Alyson mieszkała kilka domków dalej, dlatego szłam plaża ze szpilkami w rękach i patrzyłam na zachód słońca, który jak zwykle zapierał dech w piersiach. Pastelowy róż zmieszany z błękitem i piękna pomarańczowa obręcz wokół Słońca. Kochałam Los Angeles za te cudowne widoki.

Przekraczając próg domu, poczułam znajome zapachy. Alkohol, papierosy i trawka. Wszystko to gwałtownie uderzyło w moje nozdrza. Później głośna muzyka, do której zanim się przyzwyczaiłam minęło kilka minut.

Szukając dziewczyn, w miedzy czasie witałam się ze znajomymi. Impreza trwała już godzinę, ale to nic. Z reguły przychodziłam spóźniona, gdyż nie lubiłam tej "stypy" na początku.

Znalazłam Ally siedzącą na kanapie w objęciach Mika. Posłałam jej uśmiech, a ona już zaczęła do mnie wstawać, jednak powstrzymałam ją gestem dłoni. Udałam się do kuchni i tam zastanawiałam się co dziś będę piła. Nie lubiłam mieszać, bo to zawsze źle się kończyło.

- Dziś pijemy wódkę. - Chris podsunął mi pod rękę kieliszek czystej.

- Dobry pomysł. - uśmiechnęłam się i przechyliłam szkło.

Chris był wysokim blondynem z charakterystycznymi niebieskimi oczami i chłopięcym uśmiechem. Miał dobre poczucie humoru i był duszą towarzystwa. Lubiłam go bardzo. Zawsze mieliśmy świetny kontakt.

- Okej, to następna kolejka mała?

- Jasne.

Słysząc słowo "mała" momentalnie przypomniałam sobie Dylana. Uśmiech wpełzał na moją twarz nagle i nie mogłam się go pozbyć.

- Co cie bawi?

- Zapowiada się dobra noc.

- Też tak myślę.

Siedziałam w kuchni z Chrisem grubo ponad godzinę. W jego towarzystwie bawiłam się naprawdę dobrze, choć cały "fun" potęgował alkohol. Kilka razy byłam zapytana czy nie chce zapalić. Odmawiałam. Mogłam się upić, ale nigdy ujarać.

Około 22 byłam pijana. Czułam to w głowie, nogach i przede wszystkim w języku. Miałam wrażenie, że moje słowa to bełkot, ciąg bezsensownych wyrazów.

- Nel, kochanie tu jesteś... - Zac objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Poczułam od niego woń alkoholu.

- Nie mów tak do mnie - warknęłam, choć wcale nie wyrywałam się z jego objęć.

- A jak mam mówić? Danielle? - uśmiechnął się łobuzersko, a ja przewróciłam oczami.

- Wiesz, że nie o to mi chodzi.

- Och daj spokój. - powiedział zbliżając usta do mojej szyi.

Odepchnęłam go od siebie, na co on zachwiał się lekko.

- Nie rób tak więcej.

- To mnie nie dotykaj! - wrzasnęłam

Chris spojrzał na mnie pytająco. Pokręciłam głową, że narazie nie potrzebuje pomocy. Stanął przy ścianie i przyglądał się napiętej sytuacji.

- Powiedz, że nie masz na mnie teraz ochoty.

Odwróciłam wzrok.

- Zawsze ją masz kochanie. Zawsze, gdy jesteś pijana chcesz się tylko ze mną pieprzyć. Nie z nim - wskazał jakiegoś przypadkowego chłopaka - tylko ze mną.

Nadal milczałam.

- Nie mam racji, skarbie?

Odwróciłam się do niego tyłem i przechyliłam kieliszek wódki, który nalałam przed przyjściem Zaca.

- Nie masz racji. - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę salonu pełnego roztańczonych ludzi.

Szybko ktoś zaproponował mi taniec. Rozpoznałam w owym chłopaku Willa, rozgrywającego szkolnej drużyny koszykarskiej. Faceta mierzącego około metr 1.90, przy którym jeszcze bardziej czułam się, jak drobna dziewczynka.

- Jak się bawisz? - wyszeptał mi do ucha.

- Chyba dobrze.

- Chyba?

- Może za mało wypiłam. - zaśmiałam się.

- Chcesz to zmienić?

- Lepiej zostańmy na parkiecie. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Dobry pomysł. - i położył dłonie na moich biodrach.

Tańczyłam następne dwie godziny. Padałam na twarz z kilku powodów. Po pierwsze byłam nie tyle co pijana, a wręcz najebana (tak pokusze się użyć tego słowa). Po drugie moje nogi odmawiały posłuszeństwa. I wreszcie po trzecie i chyba ostatnie, w głowie miałam karuzele. Nie wspominając już o tym, że zamiast ludzkiej mowy, z pewnością wydawałam z siebie szum lub bełkot. Porażka.

- Pijesz? - Zac podsunął mi kieliszek pod rękę.

Spojrzałam na niego. Jak zwykle chodzący seks. Doskonale ułożone włosy, luźny T-shirt ukazujący umięśnione ciało i ten męski zapach. Obłęd.

- Ostatni.

Odstawiając szkło dostrzegłam, że chłopak zbliża się w moim kierunku.

- Przepraszam, poniosło mnie wtedy. - objął mnie w tali.

- Nie chce mi się tego słuchać Zac.

- Przepraszam.. - oparł głowę na moim ramieniu.

Zamknęłam oczy.

- Zac...

I wtedy poczułam jego usta na mojej szyi i wszystko znów sprowadziło się do jednego.

Where's my love? | Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz