32

950 99 25
                                    

Danielle

Trzecia środa listopada była dniem, w którym w Los Angeles odbywał się Comic Con. Dzięki wpływom mojego taty miałam wstęp wolny dla siebie i moich przyjaciółek. Mogłam wejść do środka bez żadnych kolejek czy zbędnego zamieszania przy bramkach.

Obiekt był ogromny, a ludzi w nim równie dużo. Panowało w nim zamieszanie typowe dla tego rodzaju imprez. Ogólnie w środku była świetna i pozytywna atmosfera. To niesamowite, że w jednym miejscu znajdowało się tylu fanatyków różnych seriali i komiksów.

Dylan

Kolejne Comic Con i kolejne godziny wywiadów i zdjęć. Siedziałem właśnie przy wysokim, białym blacie. Po mojej prawej była Holl, a po lewej Tyler. Z naszej ekipy było jeszcze kilka osób, jednak nie miałem pojęcia gdzie aktualnie się znajdowali.

Byłem trochę znudzony ciągłym odpowiadaniem na pytania, choć kontakty z fanami zawsze dawały mi wiele radości.

Nel nie odzywała się od dwóch dni, a ja jakoś przestałem do niej pisać. Nie wiedziałem dokładnie dlaczego tak się stało, ale traktowałem ten czas, jako chwilę na przemyślane kilku spraw. Myślałem o niej częściej niż zwykle. Pewnie dlatego, że tydzień temu na planie jej uroda tak bardzo mnie urzekła. Miała niesamowitą osobowość, a w dodatku była najlepszą dziewczyną pod względem charakteru, jaką kiedykolwiek poznałem. Jasne, że miała jakieś wady. Była zbyt wredna i chamska, ale ogólnie dało się to przeżyć. Jej humorki nie działały mi na nerwy, jak kaprysy Britt. Lubiłem ją taką, jaka była. Jednak ostatnio nie poświęcałem jej zbyt wiele czasu. To była wina pracy. Spędzałem w studiu po 12 godzin. Dodatkowo sesje, jakieś kontrakty reklamowe. Czułem się bez życia. Znów brakowało mi tej równowagi, jaką czułem przy niej.

- Dylan, jak długo między Stilesem, a Lydia będzie dochodziło do sporów?

- No wiesz - przerwałem, bo nagle w tłumie dostrzegłem Nel. Stała dokładnie na wprost stolika, ale nie zorientowała się jeszcze, że patrzyłem. Była tak samo piękna, jak wtedy, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz.

- Dylan?

Pytający powtórzył moje imię po raz kolejny.

- Tak? - wróciłem na ziemię.

- Więc?

Kurwa. Nie pamiętałem o co pytał.

- Mamy nadzieję z Dylanem, że to tylko przejściowe - odpowiedziała Holl. Spojrzałem na nią dziękując jej za pomoc. - Wiecie, trochę dramaturgii.

Holland zagadywała ludzi, gdy ja znów wyłączyłem się z rozmowy. Nie chciałem stracić z oczu Nel. W swoich granatowych jeansach i obcisłej bluzeczce wyglądała tak kusząco, że najchętniej poszedł bym z nią od razu do siebie.

Danielle

Szukałam wzrokiem jakiejś ciekawej atrakcji albo miejsca, w którym jeszcze mnie nie było. Kiedy uważnie rozglądałam się po sali zobaczyłam długi, biały stół pełen różnych serialowych postaci. Jednak moje oczy zatrzymały się na facecie, którego miałam przyjemność poznać jakiś czas temu osobiście. Wydawało mi się, że on patrzył mi prosto w oczy. To było intensywne, głębokie spojrzenie, takie, które potrafi przejrzeć Cię na wylot. Spojrzenie, którym patrzą mężczyźni, gdy mają ochotę na coś więcej niż rozmowę. Coś w rodzaju zaproszenia, chęci na kolacje ze śniadaniem. Było, jak magnetyczne przyciąganie - bez możliwości łatwego przerwania. Zupełnie, jakby ludzie wokół byli szumem i tłem, które z wolna stawało się bielą. Hipnozyujące, niezwykłe - absolutnie pochłaniające. Jednocześnie ponętne i trywailne.

Where's my love? | Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz