21. Proste sztuczki prostych czarodziei

371 50 8
                                    


Plan był prosty: odbić Dippera. Znaczy Razjel upierał się przy sensowniejszym rozplanowaniu naszego działania, ale przecież nie było na to czasu. Ani pomysłu. Nie mieliśmy niczego, bo trochę zbuntowany aniołek wolał się na razie nie pokazywać w żadnej ze zbrojowni i prosić grzecznie o oręż na samotną jatkę z Lucyferem. Ja, oczywiście, nie miałem nawet nic do gadania. Nie powinno mnie tu w ogóle być. Sam ze sobą czułem się tu, w Królestwie Niebieskim, źle. Jak brudny żul na środku kosztownego, pięknego bankietu w rokokowym wnętrzu paryskiego pałacu. Czułem, jakby każdy się na mnie teraz gapił, choć minęliśmy zaledwie parę Skrzydlatych i chyba nikt nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi (pomijając to, że Anioły nie chodzą zazwyczaj w glanach). Demony z natury nie miały tu wstępu, więc nikt mnie chyba nie podejrzewał o bycie obcym, chyba że głębiej spojrzałby w moje zepsute, czarne oczy. Albo posmakował mojej aury, bo, jak to określił kiedyś Dipper, byłem ohydniejszy niż zgniły umarlak. Miło. Na szczęście tylko bardziej wykwalifikowani magowie potrafili zaglądać do duszy, byłem więc względnie bezpieczny.

Podróż na samo dno Piekła nie minęła niestety tak szybko, jakbyśmy chcieli. Już samo wydostanie się z Nieba było dość ryzykownym przedsięwzięciem, skoro Razjel zdradził stan, a ja byłem po prostu przeklętym intruzem jak kropla atramentu w szklance wody. Musieliśmy kroczyć uliczkami, wymijać tłumy i przekraczać kolejne Bramy.

- Nie macie tu jakiegoś szybszego środku lokomocji niż własne stopy? - spytałem z irytacją, bo traciliśmy tylko czas na takim krążeniu i szukaniu wyjścia. Razjel spojrzał na mnie z jeszcze większym poirytowaniem.

- Tak, skrzydła. Było się nie pozbywać własnych, to już bylibyśmy na miejscu. - prychnął i pociągnął mnie w kolejną alejkę.

***

Historia lubi zataczać koło. O czym jest właściwie ta opowieść? O dwóch beznadziejnie zakochanych w sobie chłopakach? O Bogu? O zemście jednego z braci? O licznych porwaniach, torturach i przekrętach? O słabym, czarnym humorze autora? O przyjaźni demona z człowiekiem, aniołem i psem?

Pewnie tak, choć można by znaleźć jeszcze więcej podobnych przymiotów. Tak wiele, że niektórych z nich nie dałoby się jednoznacznie nazwać, dlatego chyba najłatwiej powiedzieć, że ta historia jest o słowach nieistniejących. Nie wszystko da się opisać za pomocą słów. W każdym języku występują inne, wprowadza się nowe sformułowania, frazy, związki frazeologiczne, porównania. Gdyby ktoś kiedyś pokusił się o przetłumaczenie tego tekstu, niektóre z moich żartów nie brzmiałyby tak świetnie jak w wersji oryginalnej. W dodatku każdy śmiałby się w innym języku. Słyszysz gdzieś właśnie donośne "xaxaxaxa!"? Lepiej uciekaj albo kup wódkę.

Ale dobra, koniec zgrywania Mickiewicza. Tak naprawdę tytuł tej żałosnej opowieści jest o tym, że nie potrafię znaleźć słów, by wyrazić swoje ostre wkurwienie na własnego brata. Wcześniej tworzyłem notatki głosowe w dyktafonie telefonicznym i zajęło to mniej więcej czternaście wpisów*, a teraz nie mogę zmieścić się nawet w dwudziestu rozdziałach, bo, kurwa, ktoś mi ciągle przeszkadzał w prowadzeniu radosnego życia. To policja, to Morena, to Razjel, to Lucyfer. Dobra, z burzowym aniołem zdążyłem się już pogodzić i razem kroczyliśmy właśnie ciemnymi ulicami Piekła, by odbić z szatańskich rąk mojego kochanka, ale raczej nadal nie mam ochoty na utrzymywanie bliższych relacji z resztą skrzydlatej ferajny. W Szóstym Piekle były jakieś niezłe rozróby, ale w sumie ominęliśmy je, jako sprawni magowie, bez żadnego problemu. Wystarczyło się po prostu skryć we mgle i już żołnierze nas nie widzieli. Będąc już na terenie Siódmego Kręgu piekielnego, spojrzeliśmy po sobie z Razjelem z porozumieniem.

- Robimy to co ze Szczurami? Akcja szybki wpierdol i do domu?

- Mniej więcej. Ale masz jakiś plan, jak wejść do pałacu Lucka? - zapytał Razjel, patrząc z dołu na ogrodzoną, ogromną, neogotycką budowlę. Ale anioł nie był pewien, czy brak koncepcji wyjdzie nam na dobre. Zaczął szybko myśleć nad czymkolwiek lepszym niż sam "wpierdol".

O słowach nieistniejących |BILLDIP|Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin