❄️ Into the silent night ❄️

Start from the beginning
                                    

Szatyn poślizgnął się tuż przy progu domu, ale zachował równowagę i wpadł do domu zdyszany. Zaśmiał się głośno, kiedy nagle mina mu zrzedła, widząc wychodząc z kuchni Astrid.
— No wreszcie. Myślałam, że już nigdy tutaj nie dotrzecie — powiedziała i podeszła do Szczerbatka, by pogłaskać go po zimnych łuskach.
— A-a-le... Jak? — wyjąkał, patrząc na nią z zaskoczeniem.
— Mówiłam ci, jestem szybka — odparła. Czkawka nie ciągnął dłużej tego tematu, tylko zaciągnął Astrid z powrotem do kuchni i pozostawiając ją w osłupieniu zaczął przygotowywać składniki. Dziewczyna na razie tylko patrzyła na poczynania ukochanego, a następnie, kiedy zaczął już rozwałkowywać ciasto (przygotowanie oczywiście trochę trwało) podeszła do niego, by objąć go w pasie ramionami i pocałować krótko w policzek.
— Jesteś zły? — zapytała, obserwując poczynania szatyna. Wyczuła jak nagle się spina. Odetchnął głęboko, zostawił ciasto i odwrócił się do niej twarzą.
— No coś ty. Wygrałaś. I tyle. Nie jestem zły — odparł, lecz wypadło to całkiem nieszczerze. Astrid wyczuła to, ale nie odezwała się ani słowem. Nagle pomieszczenie wypełnił jej śmiech, kiedy Czkawka postanowił trochę się zabawić i usypał jej na głowie niewielką górkę mąki. Dziewczyna nie pozostała mu dłużna i trzepnęła puchem w twarz chłopaka. Tym razem to Czkawka wybuchnął śmiechem, a następnie chwycił twarz wojowniczki i złożył na jej ustach pełen ciepła pocałunek.
— Ciekawe czy w Twierdzy radzą sobie tak dobrze jak my — wyszeptał jej do ucha. — Moja pomoc jest jak zwykle nieoceniona.

⭐⭐⭐

— Gdzie ona jest? — zapytał sam siebie Czkawka, stojąc wśród przyjaciół, co chwilę rozglądając się za blondynką. Heather uśmiechnęła się pod nosem, widząc szatyna, czekającego na ukochaną. Od zawsze czuła, że ta dwójka ma się ku sobie, aż wreszcie jej marzenie się spełniło.
— Słuchaj, może cię wystawiła, co? — rzucił Sączysmark, ale zaraz po tym zamilkł skutecznie uciszony przez Heather.
— Ej, na pewno przyjdzie. Pewnie jeszcze się szykuje — pocieszyła go Szpadka. Czkawka chcąc nie chcąc musiał się z nią zgodzić. Fakt, że jego dziewczyna była wojowniczką nie zmieniał tego, że była także kobietą i jako kobieta na pewno chciała ładnie wyglądać. Nie spostrzegł jednak faktu, że wślizgnęła się już do twierdzy. A co więcej, że zaczęła go szukać. Stoick uśmiechnął się na jej widok i kiedy ich spojrzenia się spotkały, przeniósł swój wzrok w stronę syna. Czkawka żywo o czymś dyskutował ze Śledzikiem, jednak dziewczyna postanowiła podejść i zdradzić ukochanemu swoją obecność.
— A-Astrid? — zapytał, lekko się jąkając. Blondynka skinęła nieśmiało głową i zakręciła się wokół własnej osi. Sukienka, którą miała na sobie uniosła się delikatnie w górę.
— Podoba ci się? — W pytaniu Astrid usłyszał niepewność i wyczekiwanie.
— Jesteś taka piękna, Milady. Wyglądasz — westchnął cicho, nie wiedząc co powiedzieć. Zaskoczyła go. — Wyglądasz prześlicznie.
— Dziękuję. Ja... ja pierwszy raz od tylu lat... mam na sobie sukienkę — wyznała i uśmiechnęła się nieśmiało.
— A szkoda. Wyglądasz nieziemsko. Chodź. Musimy koniecznie zatańczyć — powiedział i pociągnął ją na środek sali. Astrid nie wyglądała jednak na zadowoloną. Spuściła wzrok, kiedy Czkawka objął ją w pasie, prowadząc do tańca. Chłopak zauważył jej niezadowolenie i zatrzymał się. Uniósł jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy ukochanej. Wojowniczka bardzo rzadko ukazywała wprost swoje uczucia co było lekkim utrudnieniem dla osób, które naprawdę się o nią martwiły. Czkawka nie miał z tym już aż takich problemów, choć czasami nie wiedział co chodzi po głowie dziewczynie.
— Ja... Ja nie potrafię Czkawka — powiedziała, ale on nic nie odpowiedział tylko ponownie objął ją w pasie i zaczął powoli kołysać.
— Wiesz, że to nawet nie ten rytm? — zapytała, obserwując pary tańczące wokół nich.
— Co z tego. I tak zawsze robię wszystko inaczej niż wszyscy. Taniec też powinniśmy do tego zaliczyć, co? — zaśmiał się, a dziewczyna tylko mu zawtórowała. Później oparła głowę o jego ramię i delikatnie kołysana przez szatyna, czuła się nad wyraz kochana.
— Dziękuję, że tu jesteś — wyszeptała.
— Przy tobie, zawsze.  

⭐️⭐️⭐️

— Astrid! Astrid! Astrid! — krzyczała mała dziewczyna, szukając po twierdzy wojowniczki. Blondynka siedziała wraz z przyjaciółmi przy jednym ze stołów, śmiejąc się z anegdoty przytoczonej przez Sączysmarka. Słysząc wołające ją dziecko, odwróciła się w stronę głosu i napotkała na swej drodze Elis, swoją daleką kuzynkę. Dziewczynka trzymała w dłoniach niewielki topór.
— A co to? — zapytała dziewiętnastolatka, jakby naprawdę nie wiedziała co dziecko chciało jej pokazać.
— Dostałam od rodziców. Prawda, że jest przepiękny? — zadała pytanie, wyczekując natychmiastowej odpowiedzi.
— No, no, no, twój pierwszy. To co? Jutro lekcja pierwsza?
— Tak! Ale tylko z tobą! — zachwyciła się dziewczynka. Czkawka uśmiechnął się, przyglądając tej scenie. Od zawsze wszyscy wiedzieli, że Elis uwielbia Astrid. Wojowniczka uchodziła za autorytet, dlatego nikt z przyjaciół nie dziwił się, że dzieci ją uwielbiały. Blondynka zaśmiała się, patrząc na szczęście dziewczynki i powróciła do przerwanej rozmowy. Szatyn jednak patrzył wciąż na nią, jakby nie mógł oderwać od niej wzroku. Bo tak było. Oczarowany jej pięknem i dobrocią stał się na nowo rozrywką dla Smarka, ale tym razem postanowił mu odpuścić.

⭐️⭐️⭐️

Minęło kilka minut odkąd Astrid odeszła od stolika z chłopakiem, który na Berk był tylko chwilowo i do tej pory nie wróciła. Nie żeby Czkawka się o nią bał, czy coś... ale jej brak bardzo mu doskwierał, szczególnie, że pragnął ten wieczór spędzić tylko z nią. Dostrzegł jej złoty włosy, gdzieś w oddali i natychmiast udał się w tamtą stronę. Już z odległości kilku metrów dostrzegł ukochaną i tego chłopaka, który nawet nie próbował udawać, że nie jest zainteresowany dziewczyną. Astrid próbowała wykręcić się z tańca z nim pokojowo, ale młodzieniec nic sobie nie robił z jej słów. Czkawka myślał, że nie wytrzyma, jednak starał się opanować targające nim emocje i łagodnym tonem oznajmił, że „porywa" tę blondynkę. Chłopak nie był tym faktem zachwycony, ale nie sprzeciwił się i odszedł.
— Widzisz, to ja zawsze muszę ratować cię od takich palantów — powiedział i pociągnął blondynkę w kąt budynku.
— Bywa, ale chyba jakoś to przeżyjesz, co?
— Zawsze. — Odpowiedział i uśmiechnął się. — W ogóle zapomniałem zapytać, skąd ta sukienka? Przecież przegrałem zakład.
— To jest mój pomysł. Po prostu chciałam poprawić ci humor. A sam podstawiłeś pomysł w jaki sposób to zrobić, więc tylko wykorzystałam twoją zachciankę — wyjaśniła, uśmiechając się słodko.
— Zachciankę? Zachciankę to ja będę musiał spełnić przez najbliższy tydzień, wczesnym rankiem.
— Jeśli chcesz możemy wycofać ten głupi zakład.
— Nie, to będzie czysta przyjemność, Milady — odparł szczerze i sięgnął po wystającą gałązkę jemioły, która znalazła się przy jego ranieniu. Zerwał ją i podniósł nad ich głowami.
— Jesteś totalnym wariatem — zaśmiała się, ale posłusznie pocałowała chłopaka, łącząc jego spragnione pocałunku wargi z własnymi. Zatraciła się w prawdziwym, świątecznym pocałunku z chłopakiem, który był całym jej światem. Na zawsze.
— I za to mnie kochasz.
— Polemizowałabym.
— Oj, jak ty coś powiesz. Ale i tak mnie kochasz.
— Oh, zamknij się już — mruknęła, ponownie całując jego rozgrzane usta.

❄️❄️❄️

Tytuł: "W cichą noc"
Iłość słów: 2100
Czas: 3 dni
Piosenka: "Into the silent night" — for KING & COUNTRY

Wam wszystkim życzę Wesołych Świąt, Snoggletog, Jul czy co tam jeszcze obchodzicie! Mam nadzieję, że wszyscy dobrze je przeżyjecie i już niedługo spotkamy się przy kolejnym os'ie, czy opowiadaniu 😘 Trzymajcie aię cieplutko Mordki 😻

Astrisia ❄️

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now