Nie dociera to do mnie. I nie dotrze, że jego już nie ma.
-To nie może być prawda. Nie uwierzę w to dopóki sam tego nie zobaczę. -mówi z niedowierzaniem Adrian.
W tym momencie wchodzi na salę, a ja za nim. Igor leży przykryty po samą głowę kołdrą. Podchodzimy do łóżka, a Adrian niepewnie odkrywa jego twarz.
Nie pokazuje ona dosłownie nic. Przykładam dłoń do ust i czuję się jak w najgorszym koszmarze. Adrian siada załamany na krześle i zaczyna płakać.
Dostawiam sobie krzesło i siadam obok Adriana. Chwytam rękę Igora i przyglądam mu się dokładnie. Jego klatka piersiowa nie podnosi się.
Nagle zaczyna się coś dziać. Maszyna zaczyna wydawać z siebie dźwięki, a na ekranie zamiast prostej kreski, pojawiają się szlaczki.
-Adrian, on..
-On żyje! -przerywa mi i wybiega z sali.
Patrzę na monitor z niedowierzaniem i w tym momencie czuję się jakbym to ja miała zaraz stracić oddech. Jego klatka piersiowa zaczyna się podnosić. On naprawdę żyje.
Do sali wchodzą w tym momencie wszyscy oprócz Adriana. Odwracam głowę w ich kierunku i nie wiem sama co robić.
W sali pojawia sie lekarz, a za nim wchodzi Borowski.
Doktor zaczyna dokładne badanie szatyna, po czym podchodzi do nas.
-To chyba jakiś cud. -zaczyna niedowierzając -Czynności życiowe powróciły. Serce znów bije. -uśmiecha sie do nas.
To najpiękniejsze słowa jakie w życiu słyszałam. Do oczu napływają mi łzy i tym razem zaczynam płakać ze szczęścia.
-Nie płacz, Wiki, cholera, on żyje! -przytula mnie mocno Natalia.
-Miejmy nadzieję, że szybko się wybudzi. -kontynuuje lekarz -Jedną nogą był już na tamtym świecie. Miał dużo szczęścia. -uśmiecha się do nas.
Mama Igora nie może się powstrzymać i rzuca się na lekarza i zaczyna go przytulać.
-Bardzo dziękuję, nawet pan sobie nie wyobraża jak bardzo panu dziękuję. -mówi.
-Nie moja zasługa. -odpowiada -Gdyby coś się działo, jestem w pokoju lekarzy. -po tych słowach wychodzi.
Klękam przy Kubie i przytulam go do siebie.
-Mamo, co się dzieje?
-Nic skarbie. -odpowiadam przez łzy -Wszystko już jest w porządku.
Kilka dni później
Igor povNadal nie wierzę w to, co się stało. Napędziłem wszystkim niezłego stracha. No cóż. Wygląda na to, że przysłowie "złego diabli nie biorą" naprawdę się sprawdza.
A tak serio to miałem naprawdę dużo szczęścia.Dziś już czuję się lepiej. Pakuje swoje ostatnie rzeczy i zaraz wracam do domu.
Moje myśli przerywa dźwięk otwierających się drzwi. W sali pojawia się Wiktoria. Podchodzi do mnie i bez słowa zarzuca mi ręce na szyje i mocno mnie do siebie przytula, co odwzajemniam.
CZYTASZ
CRUEL // Reto
FanfictionZAPRASZAM DO KONTYNUACJI "CRUEL" W KSIĄŻCE PT. "STAY". Podwarszawski Piastów - czyli jego miasto.