* CZ.7 EPILOG DRUGI

3.7K 207 82
                                    

Nie dociera to do mnie. I nie dotrze, że jego już nie ma.

-To nie może być prawda. Nie uwierzę w to dopóki sam tego nie zobaczę. -mówi z niedowierzaniem Adrian.

W tym momencie wchodzi na salę, a ja za nim. Igor leży przykryty po samą głowę kołdrą. Podchodzimy do łóżka, a Adrian niepewnie odkrywa jego twarz.

Nie pokazuje ona dosłownie nic. Przykładam dłoń do ust i czuję się jak w najgorszym koszmarze. Adrian siada załamany na krześle i zaczyna płakać.

Dostawiam sobie krzesło i siadam obok Adriana. Chwytam rękę Igora i przyglądam mu się dokładnie. Jego klatka piersiowa nie podnosi się.

Nagle zaczyna się coś dziać. Maszyna zaczyna wydawać z siebie dźwięki, a na ekranie zamiast prostej kreski, pojawiają się szlaczki.

-Adrian, on..

-On żyje! -przerywa mi i wybiega z sali.

Patrzę na monitor z niedowierzaniem i w tym momencie czuję się jakbym to ja miała zaraz stracić oddech. Jego klatka piersiowa zaczyna się podnosić. On naprawdę żyje.

Do sali wchodzą w tym momencie wszyscy oprócz Adriana. Odwracam głowę w ich kierunku i nie wiem sama co robić.

W sali pojawia sie lekarz, a za nim wchodzi Borowski.

Doktor zaczyna dokładne badanie szatyna, po czym podchodzi do nas.

-To chyba jakiś cud. -zaczyna niedowierzając -Czynności życiowe powróciły. Serce znów bije. -uśmiecha sie do nas.

To najpiękniejsze słowa jakie w życiu słyszałam. Do oczu napływają mi łzy i tym razem zaczynam płakać ze szczęścia.

-Nie płacz, Wiki, cholera, on żyje! -przytula mnie mocno Natalia.

-Miejmy nadzieję, że szybko się wybudzi. -kontynuuje lekarz -Jedną nogą był już na tamtym świecie. Miał dużo szczęścia. -uśmiecha się do nas.

Mama Igora nie może się powstrzymać i rzuca się na lekarza i zaczyna go przytulać.

-Bardzo dziękuję, nawet pan sobie nie wyobraża jak bardzo panu dziękuję. -mówi.

-Nie moja zasługa. -odpowiada -Gdyby coś się działo, jestem w pokoju lekarzy. -po tych słowach wychodzi.

Klękam przy Kubie i przytulam go do siebie.

-Mamo, co się dzieje?

-Nic skarbie. -odpowiadam przez łzy -Wszystko już jest w porządku.

Kilka dni później
Igor pov

Nadal nie wierzę w to, co się stało. Napędziłem wszystkim niezłego stracha. No cóż. Wygląda na to, że przysłowie "złego diabli nie biorą" naprawdę się sprawdza.
A tak serio to miałem naprawdę dużo szczęścia.

Dziś już czuję się lepiej. Pakuje swoje ostatnie rzeczy i zaraz wracam do domu.

Moje myśli przerywa dźwięk otwierających się drzwi. W sali pojawia się Wiktoria. Podchodzi do mnie i bez słowa zarzuca mi ręce na szyje i mocno mnie do siebie przytula, co odwzajemniam.

CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz