CZ.5 32. To już koniec , skarbie

2.3K 194 31
                                    

Igor pov

Stoję nad nim i czuję jak moja kość pulsuje od tego , jak przed chwilą moja pięść spotkała się z jego gębą. Nim on zdąży wstać , podnoszę z podłogi telefon i patrzę na numer , który dobrze znam. Wciąż jest na linii , więc natychmiast się rozłączam. Rzucam z całych sił telefonem o ziemie , a ten rozpada sie na najdrobniejsze kawałeczki.

Podchodzę do Arka , który nadal leży na ziemi na plecach przykładając dłoń do nosa i łapie go za kołnierz koszuli , po czym gwałtownie podnoszę i przyciskam go do ściany.

- Masz trzy sekundy. - sycze przez zaciśnięte zęby przystawiając mu nóż do gardła.

- No , dalej. Zrób to. - śmieje się resztkami sił patrząc mi w oczy - Zrób , a nigdy go nie znajdziesz.

- Myślisz , że sie nie zawaham? - pytam dociskając mu ostrze do skóry i nacinając jej kawałek , przez co cicho syczy.

- Ty więcej na tym stracisz. - nadal się zapiera.

Otwieram usta , by coś powiedzieć , ale w tym momencie drzwi do pomieszczenia się otwierają. Oglądam się za siebie dalej trzymając go przyciśniętego do ściany tak , aby nie mógł się ruszyć i widzę...

- Co tu się dzieje?

- Diana?! - wybucham nie rozumiejąc.. a w zasadzie to już wszystko zaczynam rozumieć.

Dziewczyna patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i chwilę stoi bez ruchu. Po chwili cofa się i nagle znika za drzwiami. Mam teraz pewność , że Kuba jest gdzieś w tym budynku , więc mogę wykończyć palanta raz na zawsze.

Ponownie przenosze na niego wzrok i mrużę oczy. Wie już , że domyślam sie tego , że Kuba tu jest. Nie spodziewał sie , że Diana tutaj zajrzy.

Gdyby nie to , że przed wejściem tutaj wezwałem policję , właśnie byłbym w trakcie cięcia jego wnętrzności. Jednak nie mogę tego zrobić. Za dużą mam kartotekę , aby wylądować w więzieniu. Nie chcę znów znaleźć się z dala od Kuby i Wiktorii. Nie zniósłbym tego.

Nagle słyszę dźwięk syreny policyjnej. Właśnie w tym momencie Arek zaczyna się szarpać. Wykorzystuje chwilę mojej nieuwagi i wyrywa mi nóż , którym dźga mnie pod żebrami. Upadam na ziemię i jedyne co pamiętam to ciemność.

_________________________________________

Budzę się , a moje oczy mrużą się od światła , które wpada do sali przez okno. Rozglądam się i dostrzegam , że znajduję się w szpitalu. Mija kilka sekund , jak drzwi się otwierają , a w sali pojawia się lekarz.

- Proszę się nie martwić , nic poważnego się nie stało. Nóż , którym został pan zraniony nie przebił narządów wewnętrznych. Na szczęście też nie został pchnięty zbyt głęboko. Miał pan duże szczęście. - zaczyna , gdy widzi , że odzyskałem przytomność - Zaszyliśmy tylko ranę i podaliśmy panu leki.

- Kiedy mogę stąd wyjść?

- Właściwie to zaraz. Tylko proszę uważać i za tydzień stawić się na zdjęcie szwów. - tłumaczy po czym znika za drzwiami.

Podnoszę się z łóżka i podwijam koszulkę , pod którą widzę zaszytą rane i krzywię sie na jej widok. Opuszczam sale i nie czekam na żaden wypis. Wychodzę ze szpitala praktycznie niezauważony.

- Chwileczkę. - słyszę głos za plecami.
Odwracam się i widzę policjanta.
- Proszę ze mną.

- Co z moim synem? - pytam , gdy rozpoznaje funkcjonariusza. To on prowadzi sprawę porwania Kuby.

- Proszę się nie martwić. Arkadiusz Czajkowski próbował uciec z miejsca zdarzenia , jednak złapaliśmy go. A pana syn.. - uśmiecha się do mnie lekko po chwili - Czeka na pana na komendzie.

Gdy to słyszę , nie mogę uwierzyć własnym uszom. To chyba sen. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech , po czym natychmiast wsiadam do radiowozu.

_________________________________________

Zatrzymujemy się pod komisariatem , a ja wysiadam z auta jak poparzony. Wbiegam do budynku i uchylam każde drzwi na parterze , aż  w końcu po otworzeniu jednych słysze...

- Tata!

Patrzę na chłopca , który siedzi na kolanach policjantki i wyciaga do mnie rączki. Przyglądam mu się przez ułamek sekundy po czym zabieram go jej z kolan i mocno do siebie przytulam.

Nie mogę się nacieszyć tą chwilą. Mój synek.. mój malutki , kochany synek..

- Nic ci nie jest , kochanie. - szpeczę tuląc chłopca do siebie , a po moich policzkach zaczynają spływać łzy. 

Kuba otula mocno rączkami moją szyję i przyciska mnie do siebie.

- Tatusiu , bałem sie baldzio. - mówi załamanym głosem , a po chwili słyszę , jak zaczyna płakać.

- Ciiii. - uspokajam go - To już koniec , skarbie. Wszystko jest już dobrze. Tatuś cię odnalazł. Nigdy bym cię nie zostawił , nigdy..- głaszczę chłopca po głowie , a następnie odkleja się ode mnie i patrzy mi prosto w oczy.

Wycieram jego mokre od łez policzki i całuję najpierw w jeden , potem w drugi , a na koniec w czubek nosa. Nie moge opanować emocji , które mi towarzyszą.

Nigdy w życiu tak sie nie bałem. Te kilka dni , które spędziłem na szukaniu Kuby były wykańczające psychicznie. Nie wyobrażacie sobie co czuje ojciec , gdy nie wie co się dzieje z jego jedynym dzieckiem. Miałem miliony czarnych myśli. Bałem się , że nigdy nie uda mi się go znaleźć. Doszło nawet do tego , że wiedząc do czego zdolny jest Arek , przeszło mi przez myśl , że nie uda mi się uratować Kuby... to był najgorszy moment. Strach przed tym , że nie zdążę , że nie dam rady. Z drugiej jednak strony zaparłem się na dobre. Nie zamierzałem wracać do domu bez niego. Czułem się za to wszystko odpowiedzialny , tak , jakbym nie dopilnował go i został mi zabrany sprzed nosa.
Teraz , gdy widzę , że jest cały i zdrowy , moge być spokojny. Gdyby spadł mu chociaż włos z głowy , wpadłbym do tego aresztu i rozszarpał tego gnoja. 

- Panie Bugajczyk , widzę , że zabiera pan syna do domu. - do pomieszczenia wchodzi drugi policjant.

- Najwyższa pora. - uśmiecham się do Kuby , a następnie przenoszę wzrok na policjanta.

- Chce jeszcze tylko przekazać , że będzie sprawa w sądzie , na której będzie pan świadkiem. Przyjdzie wezwanie pocztą. - oznajmia - Aha! Pański samochód stoi na parkingu. - śmieje się podając mi kluczyki od mojego auta - Został odholowany z miejsca zdarzenia , po tym jak zabrała pana karetka.

- Dziekuję. - odpowiadam z lekkim uśmiechem.

- Cieszę się , że wszystko się wyjaśniło. - puszcza oczko do Kuby , następnie podaje mi dłoń , którą ściskam i wychodzi z pomieszczenia.

- No synku , wracamy do domu. Mamusia na pewno ucieszy się , gdy w końcu cię zobaczy.



____________________________________________________




🔜 next





CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz