CZ.5 11. Jutro ma cię tu nie być

2.5K 189 102
                                    

- O czym wy rozmawiacie?

- A o niczym. - uśmiecha się w jej stronę Julka - Taka tylko krótka wymiana zdań na temat tekstów Igora. Nic wielkiego. - wzrusza ramionami i bierze łyk napoju.

Patrzę zestresowany na Wiktorię i mam nadzieję, że uwierzy w tę wymówkę, jednak po jej twarzy już wiem, że tak łatwo nie będzie.

- Macie mnie za idiotke? - patrzy raz na mnie, raz na Julkę - Doskonale słyszałam wszystko, każde słowo! - podnosi głos.

- Wiki, to nie tak jak myślisz. - wstaje z miejsca i podchodzę do niej chwytając ją za ramiona, jednak strąca moje dłonie.

- A jak? - parska i odpycha mnie od siebie.

- Uspokój się. - wtrąca się Julka - Do niczego nie doszło.

- Ty nawet się nie odzywaj! - wybucha w stronę Julki - Wynoś się. Nie chcę cię znać. - dodaje odwracając od niej wzrok.

- Daj mi wytłumaczyć...

- Wyjdziesz sama czy pokazać ci gdzie są drzwi? - przerywa jej - Wypierdalaj!

Blondynka zbiera wszystkie swoje rzeczy i wymija nas po czym wychodzi z mieszkania. Po chwili słyszymy tylko trzaśnięcie drzwiami.

- Kochanie.. - przybliżam się do niej.

- Nie dotykaj mnie. - robi kilka kroków w tył po czym patrzy mi prosto w oczy - Zdradziłeś mnie?

- Przysięgam, że nie. Dobra, przyznaje. Kilka razy mnie poniosło i dałem jej się zmanipulować. Całowaliśmy się, ale nic poza tym.

- Nic poza tym? Ty słyszysz siebie?! - wyrzuca ręce w powietrze - Byłbyś taki spokojny, gdybym ci powiedziała: "Igor, skarbie, poniosło mnie i kilka razy przelizałam się z Fabianem. Ale to tylko pocałunek, nic więcej".

Po tych słowach patrzę na nią bez słowa. A dlaczego? Właśnie dlatego, że ma kurwa rację. Pieprzoną, w dupe jebaną, ale rację. I co? Zupełnie nic. Nie mam argumentów, nie wiem co mam zrobić.

- Mam wyjść? - pytam szeptem.

- Nie. Ja wyjdę. Gdy wrócę twoje rzeczy mają być spakowane. - odwraca się i wychodzi z salonu.

Po chwili słyszę zamykające się z impetem drzwi. Opadam na kanapę. Opieram łokcie o kolana i wplatam palce we włosy. Jestem w całkowitej dupie.


Wiktoria pov

Nie wierzę. Po prostu nie jestem w stanie. Dlaczego? Własna siostra? Czemu mi to zrobiła? Wszystko bym jej oddała, a ona w zamian próbuje rozbić mi rodzinę?

Nie mamy już o czym rozmawiać.

A Igor?
Po nim się tym bardziej tego nie spodziewałam. Wystarczyło, aby byle jaka laska kiwnęła palcem, a on już do niej poleciał. Nie wiem co będzie dalej.. Nie wiem co będzie z nami.

Wychodzę z klatki i idę przed siebie. Nie wiem dokąd pójdę. Wiem jedno - muszę się przewietrzyć, bo nie wytrzymam z Igorem w jednym pomieszczeniu.

Idę chodnikiem między blokami, a z moich oczu wypływają łzy. Wycieram je i siadam na pierwszej lepszej ławce. Chowam twarz w dłoniach i zaczynam płakać jeszcze bardziej. Coś we mnie pękło. Chyba wiara w to wszystko. Straciłam w jednej chwili siostrę i... właśnie. Igora.
Nie chcę podejmować decyzji pod wpływem emocji, bo wiem, że później mogę ich żałować.

- Wiktoria? - słyszę znany głos. Podnoszę wzrok i widze kogoś, kogo chyba w tej chwili bardzo potrzebuje.
- Co się dzieje? Czemu płaczesz? - siada obok i przytula mnie do siebie.

- Fabian. - szlocham wtulając się w niego - I-Igor.. on..

- Co skarbie? Co zrobił? - przerywa moje jąkanie dalej mnie tuląc.

- O-on prawie mnie zdra-adził z Julką. - kończę mówić i z moich oczu wypływa strumień łez. Czuję tylko jak Fabian zamyka mnie w jeszcze szczelniejszym uścisku.
Po chwili jednak czuję coś mokrego na swoim czole. Patrzę w górę i widze kilka łez na policzkach chłopaka.
- O co chodzi? - szepcze.

- Nic takiego. - spuszcza wzrok a ja chwytam go za podbródek i zmuszam, aby spojrzał mi w oczy.

- Przecież widzę. - mówie cicho.
Przełyka głośno ślinę i patrzy mi głęboko w oczy.

- Nie mogę. Naprawdę nie mogę. - zaprzecza głową - Wracaj do domu, odprowadzę cię. Jest późno. - chwyta moją dłoń i wstaje.

- Fabian. - wstaję z ławki i ściskam mocniej jego rękę. Odwraca się w moim kierunku i patrzy na mnie ze łzami w oczach.
- Przepraszam. - szepczę i przytulam się do niego. Zamyka mnie w swoich ramionach i mocno przyciska do siebie.

- Przykro mi Wiki. - mówi do mojego ucha prawie niesłyszalnie. Odklejam się od niego i patrzę na jego twarz.
Głaszcze mnie chwilę po policzku po czym idziemy w stronę mojego osiedla.

Droga mija w ciszy, co akurat mi nie przeszkadza. Odprowadza mnie pod sam blok, po czym żegnamy się i każde z nas zmierza w swoim kierunku.
Wchodzę do windy i wysiadam pod swoimi drzwiami. Otwieram je z klucza i wchodzę do środka. Odkładam klucze na szafkę i wieszam bluzę w przedpokoju. Zapalam światło w kuchni i widzę Igora. Siedzi przy stole i patrzy na swoje ręce, które łokciami oparte są o stół. Przenosi swój wzrok na mnie i wtedy dostrzegam jego zapłakane oczy i policzki.

- Nie widzę twoich spakowanych rzeczy. - mówię oschle patrząc mu prosto w oczy.

- Nie możesz tego zrobić. Chcesz wszystko przekreślić? Tyle lat razem przez nic nie znaczący pocałunek? - atakuje mnie załamanym głosem.

- To ty wszystko skreśliłeś. - parskam - Żałosny jesteś. Rękę dałabym sobie za ciebie obciąć, a ty co? - patrzę na niego niedowierzając - Nic się nie zmieniłeś..

- Słucham? - marszczy czoło, jakby nie wierząc w to, co właśnie powiedziałam.

- Słyszałeś. - wzruszam ramionami - Jesteś dokładnie taki sam jak kilka lat temu. Byłeś kobieciarzem i zawsze będziesz. Myślałam, że nadajesz się do normalnej rodziny, ale.. chyba się myliłam. - westchnęłam krzyżując dłonie pod piersiami.

- Nie mów tak. Dobrze wiesz, że kocham cię bardziej niż kogokolwiek na świecie. - wstaje i podchodzi do mnie - Przepraszam. - szepcze patrząc mi w oczy. Prycham pod nosem a na mojej twarzy pojawia się uśmiech niedowierzenia.

- Dobranoc. - odwracam sie i chcę iść do siebie, jednak on łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. Zamyka w swoich ramionach i chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi.
Odsuwam się lekko od niego i patrzę studiując każdy element jego twarzy.
- Jutro ma cię tu nie być.




🔜 next





CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz