Dziś wypada dzień , w którym zabieram gdzieś Kubę. Oczywiście wszędzie , tylko nie do mojego obecnego mieszkania , bo mieszkam z Julką , a jak to powiedziała Wiktoria: ,,nie zgadzam się , aby nasz syn spędził chociażby minutę w towarzystwie tej suki". Więc szanuję jej zdanie i nie zabieram go do domu.
Gdy od rana Wiktoria nie odbiera telefonu postanawiam do niej jechać. Zabieram swoją czarną bluzę z NBL z wieszaka i wychodzę z mieszkania. Zakładam ją na siebie w drodze do auta.
Siadam za kierownicę i jadę w kierunku domu , w którym jeszcze niedawno mieszkałem. Pod bramę podjeżdżam po około czterdziestu minutach. Wysiadam z samochodu i wchodzę przez otwartą furtkę na posesję , po czym pukam do drzwi. Po chwili otwiera mi je Fabian , a mi towarzyszy podobne uczucie do tego , gdy dowiedziałem się , że Wiktoria jest teraz właśnie z nim.
- Co sie tak dobijasz , do cholery?! - podnosi lekko ton wyraźnie wkurzony chłopak.
- Jest Wiktoria? - pytam wchodząc lekko do środka.
- Jest , czego od niej chcesz? - warczy wypychając mnie z pomieszczenia z powrotem przed drzwi.
- Posłuchaj. - syczę łapiąc go mocno za nadgarstek dłoni , którą właśnie wypchnął mnie z domu - To , że jest jak jest nie znaczy , że stałem się pizdą i teraz możesz pomiatać mną jak chcesz. - warczę patrząc mu prosto w oczy.
- Zawsze byłeś pizdą i tak zostało.
Gdy to mówi nie wytrzymuję. Zaciskam dłoń w pięść , która po chwili spotyka się z jego twarzą. Zwija się w pół i cofa kilka kroków w tył.
- Co tu się dzieje?! - do przedpokoju wchodzi Wiktoria - Co wy wyprawiacie?
Patrzę to na blondynkę , to na bruneta. Zaciskam pięści i zęby nie mogąc uspokoić swojego oddechu. Wiktoria podchodzi do Fabiana i chwyta jego twarz w swoje dłonie.
- Idź do kuchni , zaraz przyjdę. - mówi w jego kierunku.
- Będziesz z nim jeszcze rozmawiać? Po tym co właśnie zrobił?! - krzyknął na nią , co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
- Nie podnoś na nią głosu. - mówię stanowczo zaciskając pięści jeszcze mocniej - Bo znów ci dopierdolę.
- Chodźmy na zewnątrz. - dziewczyna chwyta mnie za ramiona i popycha lekko do tyłu przez co znajduję się teraz na zewnątrz razem z nią. - Co ty wyprawiasz? - pyta patrząc mi prosto w oczy.
- Pierwszy zaczął. - odpowiadam wzdychając nerwowo.
- Nie możesz tu wpadać i robić awantur o jakieś głupoty , nie rozumiesz? - rozkłada bezradnie ręce wyraźnie rozczarowana moim zachowaniem.
- Mogę cię przeprosić , ale nie żałuję , że mu dojebałem. Dostał na zapas za to , że na ciebie krzyczał.
- Po co tu przyjechałeś? - zmienia temat.
- Dziś mój dzień zabrania gdzieś Kuby , a nie odbierasz telefonu od rana. - wyjaśniam.
- Od rana? - patrzy na mnie jak na idiotę - Igor , jest dopiero jedenasta trzydzieści.
No to dojebałem. Nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. Jestem tym wszystkim zdenerwowany , nadal czuję się jak w błędnym kole.
- Przepraszam. - szepczę spuszczając wzrok na dół.
Wiktoria przez chwilę nie odpowiada. Panuje miedzy nami cisza , którą po chwili przerywa.
- Pójdę po Kubę , skoro już tu jesteś.
Kiwam głową , że się zgadzam , po czym dodaję , że czekam przy samochodzie.
Opieram się o maskę auta i wyjmuję paczkę papierosów , po czym odpalam jednego z nich.Po kilku minutach widzę Wiktorię , która idzie razem z Kubą w moim kierunku.
- Tato! - cieszy się chłopiec , gdy mnie widzi i podbiega do mnie.
- Cześć maluchu! - podnoszę go do góry i podrzucam , po czym przytulam - To gdzie dzisiaj?
- Do kina , jeśt nowy film z supelbohatelami. - odpowiada z szerokim uśmiechem.
- Mhmm. - przeciągam przekonująco - W takim razie idziemy do kina. - odwzajemniam uśmiech Kuby.
- Tylko przywieź go przed dwudziestą. - wtrąca się Wiktoria.
- Jasne. - zgadzam się , po czym chłopiec żegna się z blondynką.
Po chwili odjeżdżamy spod bramy.
Perspektywa Wiktorii
Wracam do domu jeszcze wstrząśnięta tym , co stało się przed chwilą. Idę do kuchni , gdzie siedzi wyraźnie zdenerwowany jeszcze Fabian.
Podchodzę do niego i chcę opatrzeć jego rozciętą wargę , ale on mi na to nie pozwala.- O co ci chodzi? - pytam marszcząc czoło.
- O co mi chodzi? - pyta jakby to było łatwe - O to , że rozmawiasz z nim po tym wszystkim co zrobił. - wyjaśnia wstając z krzesła i podchodząc do okna - Co zrobił tobie i po tym , co odpierdolił właśnie przed chwilą.
- Fabian , on jest ojcem mojego dziecka. Zrozum , że łączy nas już tylko Kuba.
- Nie prawda. - odwraca się w moją stronę - A ślub? Powiesz mi , że łączy was tylko Kuba plus ,,tylko" papier? - robi w powietrzu znak cudzysłowia - Myślałaś chociaż o rozwodzie? Minął już ponad miesiąc. Twierdzisz , że chcesz zacząć wszystko od nowa ze mną , ale nadal jesteś żoną tego sukinsyna. Myślisz , że jest mi łatwo? Chciałbym , żebyś była moją żoną , a nie kogoś innego. - chwilę panuje między nami cisza , a on patrzy mi prosto w oczy zagryzając dolną wargę - Może ty nadal go kochasz i łudzisz się , że wszystko sobie przypomni , i wróci do ciebie , a ja jestem ci potrzebny tylko po to , żebyś nie była sama?
Gdy te wszystkie słowa padają z jego ust sama nie wiem co mam myśleć. Bolą mnie jego słowa , bo jest dla mnie ważny. Zależy mi na nim i nie chcę , żeby czuł inaczej.
Z drugiej jednak strony mam mętlik w głowie. Nie myślałam o rozwodzie. A dlaczego? Właśnie tu jest największy problem. Nie wiem. Nadal kocham Igora?Tu nie ma żadnych wątpliwości. Przez miesiąc nie przestałam go kochać , ale czy to możliwe , abym kochała ich obu na raz?
Nie , to przecież nierealne.Nie odpowiadając na jego słowa odwracam się i zmierzam w kierunku wyjścia.
- Zaczekaj , dokąd ty idziesz? Wiktoria! - krzyczy za mną , ale nie reaguję. Zabieram po drodze bluzę z wieszaka i wybiegam z domu.
Muszę pobyć sama. Tylko ja i moje myśli.
Myśli , których sama do końca nie potrafię zrozumieć.///
🔜 next
xxnastyxx
CZYTASZ
CRUEL // Reto
FanfictionZAPRASZAM DO KONTYNUACJI "CRUEL" W KSIĄŻCE PT. "STAY". Podwarszawski Piastów - czyli jego miasto.