CZ.3 4. O ile lecisz, że wszystko wyśpiewasz?

4.5K 228 78
                                    

Dzień później
Wiktoria pov

Cholernie bałam się tej rozmowy z tatą, ale jak widać niepotrzebnie. On już dawno nie ma do mnie żalu. Sprawa z moim bratem jest już dawno zamknięta.

Byłabym głupia, gdybym nie domyśliła się, po co właściwie przyjechał tu mój ojciec. Wiedziałam po co i nie pomyliłam się. Igor wszystko mu powiedział o moim powrocie do narkotyków. W pierwszej chwili byłam zła na niego za to, że mu to powiedział, ale zrozumiałam, że chce dla mnie dobrze.

Po rozmowie w ojcem, ja i Igor pojechaliśmy planowo na wizytę do psychologa. Gdy zaparkowaliśmy przed budynkiem poczułam jak nogi mi miękną. Nagle odebrało mi odwagę i chęć zakończenia tego wszystkiego. Stałam jak wryta i nie mogłam się ruszyć.

- Co jest? - zapytał szatyn łapiąc moją rękę.

- Nie mogę, nie pójdę tam. - zaczęłam kiwać nerwowo głową na "nie".

- Skoro już tu jesteśmy to musisz tam iść. - nalegał szatyn lekko pociągając mnie w kierunku drzwi.

- Nie, Igor, rozumiesz? Nie. - powiedziałam stanowczo i wsiadłam z powrotem do samochodu, którego nie zdążył jeszcze zamknąć.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i siedziałam patrząc martwo w jeden punkt. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Znów poczułam chęć zaćpania.
Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi od strony kierowcy, a obok mnie pojawił się Bugajczyk. Spojrzał na mnie i głośno westchnął.

- O co chodzi? Przecież sama chciałaś tu przyjechać.

- Nie mogę. Boję się. To mi wcale nie pomoże. - powiedziałam na jednym wydechu.

- Uspokój się. - złapał mój twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w oczy - Pójdę tam z tobą, dobrze? - przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na siebie, aż w końcu skinęłam głową na "tak" i ponownie wyszliśmy z samochodu.

Weszliśmy do budynku i poczułam się jak psycholka. Doprowadziłam się do takiego stanu, że muszę być właśnie tu.

Wiktoria licz do dziesięciu..

Raz..
Dwa..
Trzy..
Cztery..
Pięć..
Sześć..
Siedem..
Osiem..
Dziewięć..
Dziesięć..

Okej, już mi lepiej.

Chwyciłam Igora mocno za rękę i ruszyliśmy w stronę gabinetu. Usiedliśmy na krzesłach przed salą i czekaliśmy aż ktoś poinformuje nas, że możemy wejść.

- Nie denerwuj się już, jestem tu z tobą. - ścisnął mocniej moją dłoń widząc wyraźnie moje nerwy.

Po chwili z gabinetu wyszła kobieta w średnim wieku z lekko już posiwiałymi włosami.

- Pani Czajkowska? - powiedziała w moją stronę. Skinęłam głową w odpowiedzi - Zapraszam.

Wstałam i udałam się za nią do gabinetu oglądając się po drodze na Igora, który posłał mi ciepły uśmiech.

Po wejściu do środka usiadłam naprzeciwko kobiety przy biurku. Zaczęła zadawać mi dziwne pytania, typu czy ktoś z mojej rodziny bierze narkotyki itd. Po rozmowie ze mną stwierdziła, że powinnam zapisać się do GAN - Grupy Anonimowych Narkomanów.

CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz