CZ.7 4. Ała, odbiło ci?

2.4K 196 19
                                    

Ten dzień nie zapowiada się zbyt dobrze. Dziś wraca Igor. Chciałabym powiedzieć mu całą prawdę o ciąży. Łącznie z tym, że biologicznie to nie będzie jego dziecko. Ale przecież on może być dla niego ojcem. Prawdziwym. Jeśli nie Igor, to nikt. Jeżeli on nie będzie ojcem dla tego maleństwa, to ono innego już miało nie będzie. Całą noc o tym myślałam. Czuję się... okropnie. Nie ma słów, którymi wyraziłabym to, jakie obrzydzenie mam do samej siebie.

Jeszcze wczoraj chciałam mu powiedzieć o tej ciąży, ale... boję się. Wiem, jestem tchórzem, powiem mu, ale nie teraz, nie dziś i.. nie w najbliższym czasie.

Wstaję z łóżka i przebieram sie w swoje ciuchy. Wychodzę z pokoju, a w salonie widzę siedzącą w piżamie na kanapie Natalię.

-Hej. - opieram się o futrynę i witam się z blondynką, która właśnie zabawia Majkę.

-Hej, jak się czujesz? - pyta z lekkim uśmiechem.

-No wiesz, bywało lepiej. - wzdycham i podchodzę do niej, po czym siadam obok.

-Jesteś gotowa na rozmowę z Igorem i na to co mu powiesz?

-No właśnie niezupełnie..

-Nie stresuj się tym, wszystko będzie dobrze. Powiedz mu tylko to co ustaliłyśmy wczoraj i niczym się nie martw. Nie dowie się, a już na pewno nie ode mnie. - zapewnia mnie.

-Natalia, ja chyba nie dam rady. - patrzę na swoje dłonie.

-Ale.. co nie dasz rady?

-Powiedzieć mu o tej ciąży.. przynajmniej na razie. - przyznaję.

-To kiedy mu chcesz powiedzieć? Jak zacznie być widoczny brzuch?

-Nie wiem, może.. - wzruszam ramionami.

-Wiki, czy ty siebie słyszysz? Pomyślałaś choć trochę? Uważasz, że to wcale nie będzie podejrzane, że nie powiedziałaś mu o ciąży?

-Przecież równie dobrze sama mogłabym o tym nie wiedzieć. - wzdycham.

-Proszę cię.. kto ci w to uwierzy? No bo chyba nie Igor. - parska.

-To jest dla mnie ciężkie. - błądzę wzrokiem po pokoju -Czuję się jak szmata..- dodaję ciszej.

-Przestań, nie jesteś żadną szmatą. - kładzie dłonie na moich ramionach - Równie dobrze to on mógł... -przerywa i patrzy na mnie -Zrobić dziecko wtedy Julce..

-Ale nie zrobił. To ja zaciążyłam.

-Dobrze, stało się, tak? Czasu nie cofniesz, naprawdę. Życie to nie jest jakiś pieprzony wehikuł czasu.

-A szkoda. - stwierdzam.

-No szkoda. Ja też wiele rzeczy i sytuacji najchętniej wymazałabym ze swojego życia, ale.. tak się nie da. -patrzy na mnie ze smutkiem.

-Mam wrażenie, że to jakiś cholerny żart. Całe moje życie to pomyłka. Nigdy zbyt długo nie może być dobrze. Jak coś się układa to oznacza to tylko jedno - ciszę przed burzą. - wzdycham.

-Nie przesadzaj. Masz po prostu pecha. I to ogromnego. - zaciska usta w wąską kreskę.

-Na jedno wychodzi. - wzruszam zrezygnowana ramionami.

-Nie martw się. - patrzy na mnie współczująco -Wszystko się jakoś ułoży.

Kiwam głową, że niby ma rację. Ale może ma. Z drugiej strony, to zawsze jakoś wszystko się układało.

_________________________________________


Wracam do domu i nie mam ochoty na nic. Jedyne, na co mam ochotę to jedzenie. Dużo jedzenia. Dokładnie.

Podchodzę do lodówki i zaczynam przeglądać jej zawartość.
Wyjmuję jajka i zaczynam przygotowywać jajecznice z pięciu. Nigdy nie byłam chyba tak głodna, ale dziś nie zjadłam śniadania u Natalii.

Nakładam sobie gotowy posiłek na talerz i siadam przy stole. Jestem w połowie jedzenia, gdy słyszę pukanie do drzwi. Przewracam oczami i idę w kierunku drzwi.

-Chwileczkę! - krzyczę, gdy jestem już w drodze.

Po chwili jestem już pod drzwiami i otwieram je, a w drzwiach stoi nie kto inny jak Fabian. Patrzę na niego chwilę bez słowa z uchylonymi z wrażenia ustami.

-Co ty tu robisz? - pytam zdziwiona jego wizytą.

-Tak witasz gości? To przypuszczam, że nie masz ich zbyt wielu. - krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

-Mów czego chcesz i daj mi spokój. - odburkuję.

-Grzeczniej.- grozi mi - Nie...

-Bo co? - przerywam mu -Znów mnie uderzysz? - parskam patrząc na niego z niedowierzaniem.

Patrzy mi prosto w oczy i po chwili kontynuuje całkowicie zlewając moje słowa.

-Nie przyszedłem tu robić awanturę.

-Więc pytam trzeci raz, czego do cholery chcesz?! -podnoszę głos już lekko poirytowana.

Może i nie wyglądam i nie zachowuję się tak, jakbym była przerażona, ale jestem. Boję się go odkąd mnie uderzył. Nigdy nie widziałam, aby był tak wściekły. Teraz jest podobnie. W jego oczach siedzi ten sam diabeł co wtedy, podczas naszej ostatniej rozmowy.

-Chcę tylko porozmawiać. -chwyta mnie za nadgarstek i ściska go dosyć mocno.

-Ała, odbiło ci? - odpycham go od siebie.

-Co tu się dzieję? -nagle słyszę znany mi głos, który tak bardzo chciałam teraz uslyszeć, ale nadal nie widzę jego posiadacza.
Nagle odciąga Fabiana za ramię do tyłu i dopiero teraz ukazuje mi się jego twarz i cała sylwetka.
-Wydaje mi się, czy nie zrozumiałeś mnie ostatnim razem? - stoją teraz ze sobą twarzą w twarz.

-Rycerz na białym koniu się zjawił, proszę bardzo. - brunet wybucha śmiechem -Co ty myślisz, że mnie przestraszysz?

-Mam ci wyjaśnić drugi raz, żebyś trzymał się od niej z daleka? - Igor popycha go do tyłu, a Fabian robi zamach i w tym momencie widzę już tylko, jak Igor dostaje w twarz.

-Zostaw go! - wchodzę między nich i odpycham Fabiana do tyłu, gdy chce znów uderzyć Bugajczyka -Zostaw go do cholery! - krzyczę, a Igor podchodzi do bruneta, wykręca mu rękę i przyciska do zamkniętych drzwi twarzą do nich.

-Posłuchaj, nie wiem co ci odpierdala,ale wiedz jedno. - Igor syczy mu praktycznie do samego ucha i wygląda na naprawdę wkurwionego, mimo to widzę, że stara się opanować -Jeżeli jeszcze raz się do niej zbliżysz, to cię zabiję. Przysięgam, że to zrobię. Mogą mnie nawet zamknąć do końca życia, ale obiecuję, że cię zapierdolę. - dodaje i odpycha chłopaka w stronę bramy -Wypierdalaj.

-Jeszcze zobaczymy. -odpowiada -Pożałujesz.

Po tych słowach odwraca się i odchodzi. Podchodzę do Igora i wtulam się w jego klatkę piersiową, a on zamyka mnie w swoim uścisku.

- Jak ty to robisz, że zawsze jesteś kiedy cię potrzebuję? - pytam nie odklejając się od niego.

- Gdybym był zawsze, to ten skurwiel nawet nie poznałby twojego imienia.


///



🔜 next


xxnastyxx

CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz