15. Proszę, tylko nie płacz, kochanie.

8.1K 323 165
                                    

Obudziłem się rano około godziny 7. Spojrzałem na Wiktorie, która spała przytulona do mojego torsu. Uśmiechnąłem się sam do siebie na ten widok i pogłaskałem ją lekko po głowie , aby jej nie obudzić. Wygramoliłem się bardzo powoli spod kołdry i jej ciała, podkładając jej pod rękę poduszkę. Ubrałem się i chwyciłem do ręki telefon. Zszedłem na dół i wyszedłem na taras. Odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się dymem i włączyłem swój telefon, który był wyłączony od wczoraj. Gdy urządzenie się uruchomiło zdziwiłem się, że nie mam żadnych wiadomości ani nieodebranych połączeń od tego sukinsyna. Za to miałem dwa nieodebrane od Adriana.
Skończyłem palić papierosa i rzuciłem używkę do popielniczki. Wszedłem do kuchni i usiadłem przy stole wybierając numer Borowskiego.

- Dzwoniłeś w nocy? - zapytałem, gdy odebrał - Miałem wyłączony telefon.

- Tak, posłuchaj. Dowiedziałem się o tym frajerze całkiem sporo, szybciej niż myślałem. - oznajmił.

- Co konkretnie? - dopytywałem uderzając palcami o blat stołu.

- Jedno jest pewne. Trzymaj Wiktorie jak najdalej od niego. To jest psychopata. Porywał już dziewczyny wielokrotnie. Zamykał je, bił, gwałcił... - wziął głęboki oddech - Wiele z nich nawet tego nie przeżyło.

- Ja pierdole. - zaklnąłem - Znajdzie nas?

- Wątpię, ale nigdy nic nie wiadomo. Typek, który mi udzielił informacji, to jakiś jego dawny diler. Kiedy mu powiedział, że odchodzi z tego "życiowego interesu" porwał mu żonę w ciąży i ją zabił. - usłyszałem jak przełknął głośno ślinę.

- Co to był za facet?

- Przedstawił mi się swoją ksywą, czekaj.. - zaczął sobie przypominać - Żyleta? Jakoś tak.

- Kurwa, wiem co to za człowiek. Kiedyś na moich oczach prawie poderżnął mu gardło. - warknąłem - Muszę zacząć myśleć, coś wymyślić.

- Dzisiaj mam się jeszcze spotkać z tym gościem, ma mi coś przynieść. Jakieś jego akta. Nie wiem konkretnie.

- O której masz się z nim spotkać? - wstałem i podszedłem do okna.

- O 14. Zadzwonię, jak już będę w domu.

- Dobra. Dzięki wielkie, serio. Odwdzięcze ci się. - westchnąłem.

- Przestań, jesteśmy kumplami. - skarcił mnie od razu - W kontakcie, na razie.

- Siema. - rozłączyłem się.

Włożyłem telefon do kieszeni spodni i wyjąłem wódkę z barku. Nalałem cieczy do kieliszka i opróżniłem go krzywiąc się na palące w gardle uczucie.

- Dlaczego pijesz z samego rana? - usłyszałem głos Wiktorii, która stała za mną. Odwróciłem się nerwowo w jej stronę.

- Miałem ochotę na coś mocniejszego. - próbowałem się wykręcić.

- Igor.. - złapała mnie za rękę - Dobrze się czujesz? - spojrzała mi w oczy.

- Tak, naprawdę. - przytuliłem ją do siebie - Nie martw się, skarbie. Wszystko jest w porządku. - pogłaskałem ją po plecach.

CRUEL // Reto Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz