Rozdział 17 część 2

1.1K 78 0
                                    

- Dobrze się czujesz? - zapytałam mojego męża, kiedy zobaczyłam, że pobladł na twarzy. Zaczął kiwać potwierdzająco głową i rozpromienił go uśmiech. Dopiero w tedy na mnie spojrzał.

- Czy czuje się dobrze? Czuje się wyśmienicie! - krzyknął podekscytowany, porwał mnie na ręce i podrzucił. Zaczęłam się śmiać, a gdy w końcu postawił mnie całować po całej twarzy. Następnie uklęknął i pocałował mój brzuch. - Navi - zaczął przejęty. - Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę.

- Chyba nigdy cię nie zrozumiem - zaśmiałam się. - Chodźmy spać - pocałowałam go i pociągnęła, do naszej sypialni.

*

Następnego dnia wszystko wróciło do normy, a na śniadaniu postanowiliśmy, że oznajmimy wszystkim o nowym potomku.

- Proszę o chwilę ciszy - zaczął Drake, a wszystkie oczy skierowały się na nas.

- Pragniemy ogłosić wam, że spodziewamy się dziecka - wszyscy zebrani przy stole zaczęli klaskać i składać nam gratulacje.

Mój wujek i Nathan zwinęli się z samego rana, więc została sama ciotka, która chyba jako jedyna się nie cieszyła.

Udałam się z Nicolą do mojego gabinetu, żeby sprawdzić, co mam na dzisiaj do zrobienia.

- Luno, na prawdę bardzo wam gratuluję - powiedziała, a ja uśmiechnęłam się do niej życzliwie. - Na dzisiaj przygotowałam tylko kilka papierów - położyła kartki na moje biurko, skłoniła się i wyszła.

Po kilku minutach do drzwi zapukała moja ciotka, a po wejściu zamknęła je na klucz.

- O co chodzi? - zapytałam.

- Jesteś w ciąży?

- Tak

- Wiesz, że dziecko to duża odpowiedzialność? Ile ty masz lat? Nie dasz rady go wychować. A ten twój mąż. Myślisz, że on będzie dobrym ojcem? Wydaje mi się, że prędzej od ciebie ucieknie niż wychowa twoje dziecko.

- Nie masz prawa tak mówić - wstałam z miejsca. - Pamiętaj, że jesteś u mnie w domu i to ja tutaj mam najwięcej do powiedzenia.

- Ale skąd nagle te nerwy?

- Znikąd. Wynoś się stąd. To moje ostatnie słowo - zakończyłam i powróciłam do uzupełniania papierów.

- Dobrze wiesz, po co przyszłam i nie wyjdę, dopóki nie dasz mi tej książki.

- Po moim trupie - wysyczałam.

- Dobrze, nie chciałam się uciekać do przemocy, ale skoro jesteś aż taka uparta to nie mam wyjścia - oznajmiła i wyjęła zza pleców nóż.

- Odbiło ci? Odłóż to! - krzyknęłam, a ona podchodziła do mnie coraz bliżej.

Zaczęłam się cofać. Nie może mnie zabić! Ja mam dziecko! Nie miałam pojęcia co zrobić, ponieważ nie miałam zbyt wielkich szans na wygrane w pojedynku z nią. Jedyną rozsądną decyzją byłoby zawołanie Drake'a, ale jeżeli on umrze to ja umrę wraz z nim. Nie umiałabym żyć bez niego. Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować.

~ Drake - zawołałam go w myślach.

~ O co chodzi, kochanie? - zapytał troskliwie.

Niestety nic więcej nie zdołam powiedzieć, ponieważ coś, a raczej ktoś usilnie blokował nasze łącze. Spojrzałam gniewnie na moją ciotkę, a ona uśmiechnęła się słodko, po czym rzuciła we mnie nożem. O mały włos i trafiłby mnie, na szczęście zdołałam się uchylić. Padłam na podłogę i nie mogłam się ruszyć. Nie miałam pojęcia, że ona zna aż tylko przeróżnych zaklęć!

- Myślałam, że jesteś trochę mniej naiwna - zaśmiała mi się w twarz.

Wyjęła nóż ze ściany, po czym do mnie podeszła. Kucnęła przy mojej twarzy i szepnęła do ucha:

- Wierzysz w to, że twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym? - zapytała, a mnie przeszedł zimny dreszcz.

Pierwsze SpojrzenieWhere stories live. Discover now