Rozdział 11 Część 2

1.7K 155 7
                                    

Całą drogę do miasta, którą przebyłam razem z Kally marudziłam, że nie ma sensu chodzić po sklepach i do kosmetyczki i jeszcze do fryzjera.

- Navi - westchnęła zirytowana. - Cały czas ci powtarzam, że poczujesz się o wiele lepiej, a poza tym jak Drake cie zobaczy.. - natychmiast jej przerwałam.

- Nie mam zamiaru się z nim Spotykać! Ile razy ci jeszcze powtórzę, że on mnie nie chce znać, a to, że będę miała nowe ubrania, fryzurę i będę pomalowana nic nie zmieni, co?

- Ale..

- Tutaj nie ma żadnego ale. Trzeba po prostu się z tym pogodzić i.. - przerwałam na moment zastanawiając się, czy te słowa przejdą mi przez gardło. - i zacząć od nowa. Bez niego.

Ruda do końca drogi Nie odezwała się ani słowa. Zresztą tak samo jak ja. Musze poważnie przemyśleć, czy rzeczywiście jest tak, jak to powiedziałam.

*

Po skończonych zakupach, które były niezwykle wyczerpujące udałyśmy się do fryzjera, którego obiecałam Kally.
Usiadłam na wygodnym fotelu i czekałam, aż podejdzie do mnie jakaś osoba, która zamieni to, coś co mam na głowie w jakąś fryzurę. Okazało się, że bardzo miła młoda kobieta spełniała moje oczekiwania. Lekko podcięła końcówki i nałożyła jakiejś rewelacyjnej odżywki. Po zapłaceniu odpowiedniej sumy zaczęliśmy kierować się do samochodu.

- Może jednak dasz się namówić na kosmetyczkę? - nalegała ruda.

- Chyba śnisz. Jestem wykończona i głodna, Teraz jedziemy do jakiejś restauracji na obiad i deser.

- W takim razie zgoda. Tą opcją mnie przekonałaś - Uśmiechnęła się szeroko, co odwzajemniłam.

Znalezienie odpowiedniego miejsca zajęło nam około dziesięciu minut, dlatego po zaledwie godzinie miałyśmy przed sobą nasz pyszny obiad, a następnie deser i kawę.

- Więc.. - zaczęła moja towarzyszka. - na prawdę chcesz zacząć od początku? Z Drake'em to już definitywny koniec?

- Ja nie wiem, okay? I tak mam dużo zmartwień, bo on ma mnie teraz głęboko gdzieś i jedyne jego myśli związane ze mną, to to, żeby już nigdy mnie nie spotkać.

Nastąpiła cisza.

- Słuchaj, ja z nim rozmawiałam i może ci się wydawać, że on cię nienawidzi, ale w rzeczywistości cie kocha. Jego przykrywką jest gniew i ziąb, bo nie chce pokazać, że bez ciebie jest słaby i bardzo go to boli.

- Ale co ja mam w takim razie zrobić?

- Pamiętaj przede wszystkim, że to jest Twój mate. Twoja bratnia dusza bez której nie powinnaś żyć. Dlatego masz trochę ułatwioną sprawę. Chociaż..

- Co? Chociaż co?

- W zasadzie to nic ważnego. Po prostu wspomniał, że nie potrzebuje mate i udowodni mi, że ta więź jest bez sensu i nie trzeba się jej przestrzegać.

- Tak, rzeczywiście nic ważnego - bąknęłam sarkastycznie pod nosem.

- No, nie smuć się. W końcu się pogodzicie. Obiecuje.

- Wierze ci, chodźmy już, bo muszę wejść jeszcze do starego domu.

- Tam, gdzie jest Drake? - zapytała głupio, a oczy jej się zaświeciły.

- Tak.

*

- Zawracaj. Nie mogę tam pojechać. Nie zniosę jego wzroku. - zaczęłam panikować, kiedy Kally pojechała pod zamek.

-Spokojnie, dasz radę. Pamiętaj tylko, żeby nie zacząć płakać.

- Jedźmy stąd, to nie ma sensu. Nie mam zamiaru wyjść z samochodu.

- Oczywiście, że wyjdziesz - popatrzyła na mnie workiem mówiącym "nie będzie tak źle", a ja tylko westchnęła i ruszyła w stronę schodów.

Nie pukając weszłam do środka, gdzie od razu przywitał mnie znajomy zapach. Z kuchni dochodziły odgłosy wesołych rozmów, ale natychmiast ucichły, kiedy przekroczyła próg domu. Zza rogu wydobyła się sylwetka mojego męża. Był idealny jak zawsze, a w szarych tęczówkach nie było zimna.

- Cześć - usłyszałam jego delikatny głos, aż przeszły mnie ciarki.

- Cześć. Nie martw się, nie zajmę ci dużo czasu. Przyszłam tyko po kilka rzeczy, które zostawiłam.

- Jasne.

Gdy przechodziłam obok kuchni zobaczyłam piękną blondynkę, popijającą herbatę. Stanęłam jak wryta, a Drake tuż za mną.

- Widzę, że masz gościa. W takim razie nie będę przeszkadzać i wrócę po to kiedy indziej.

Po wypowiedzeniu tych słów od razu skierowałam się do wyjścia. Prawie biegłam i nie zwracałam uwagi na wołanie chłopaka.
Kiedy byłam Już przy drzwiach wejściowych zostałam pociągnięta za ramię. Stałam teraz twarzą w twarz z szarymi tęczówkami.

- Nie przeszkadzasz - zapewnił.

- Słuchaj, na prawdę się ciesze, ze znalazłeś sobie kogoś innego, kto, jak widzę, przywrócił ci dobry humor i obiecuje, że już nigdy nie wejdę do tego domu nieproszona. A teraz przepraszam, ale muszę już iść, Kally czeka.

Drake patrzył się w moja twarz i nie chciał puścić ręki, dlatego wyszarpałam się i uciekam do samochodu.

- Jedź - powiedziałam pewnie, a dziewczyna od razu posłuchała.

Ostanie co widziałam to Chłopak, który stał na środku ulicy i patrzył jak odjeżdżam. Później były już tylko słone łzy.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz