Rozdział 6

5.8K 460 24
                                    

    Stałam tam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć, że przede mną stoi Drake i najwyraźniej śmieszyło go moje zdenerwowanie i zdziwienie, bo z jego twarzy nie schodził uśmiech. Zaczęło mnie to szczerze irytować.

    - C-co cię tak śmieszy? - zapytałam w końcu.

    Postanowiłam zrobić jeszcze kilka kroków do tyłu, ponieważ nie wiadomo, co takiej omedze wskoczy do głowy. Wyklęci są nieprzewidywalni. Raz można z nimi miło pogadać, a przy następnym spotkaniu rzucą ci się do gardła. I jak tu żyć z takimi.. Nie wiem czym!

    ~ Nie jestem 'nie wiem czym' tylko normalnym wilkołakiem, więc nie oceniaj mnie, skoro mnie nie znasz - powiedział tajemniczy głos w mojej głowie.

     Przez chwilę nie ogarniałam, o co chodzi, ale w końcu do mnie dotarło. Spojrzałam z przerażeniem na szarookiego.

     - To ty, prawda? - zapytałam niepewnie i głos mi lekko zadrżał.

    - Aleś ty spostrzegawcza - zaśmiał się. - Oczywiści, że ja.

    - Czytasz w myślach!? - krzyknęłam przerażona.

     Chłopak tylko zaczął się śmiać, co było moim potwierdzeniem. Położyłam sobie dłoń na czoło i głęboko westchnęłam na uspokojenie.

    - A-ale jak to możliwe, że masz moc? Przecież nie jesteś alfą, no chyba, że.. - nie dokończyłam bo mi przerwał.

    - Nie martw się, ja nie używam czarnej magii - wypuściła powietrze nawet, nie wiedząc, że je wstrzymywałam.

    - Więc z skąd masz moc?

    - Wiem tylko tyle, ze jest wrodzona.

     - A tak w ogóle, co ty tu robisz?

     - Przecież czytam w myślach. Wiem, że tu przyszłaś.

     Postanowiłam podejść do niego i usiąść. Brunet poszedł w moje ślady i siedzieliśmy sobie tam na trawie, razem w ciszy. Mimo, że nic się nie działo, czułam rosnącą między nami więź.

    - Dlaczego omegi zaatakowały? - zapytałam po kilkunastu minutach ciszy.

    Chłopak najwyraźniej się spiął i zawahał zanim odpowiedział.

    - Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że powinienem ci powiedzieć. Wiedz, że..  - jego wypowiedź przerwał mój telefon.

    - Kochanie, gdzie ty jesteś?! Omegi zaatakowały, wracaj jak najszybciej do domu. Tayler już tu jest i się o ciebie martwimy. Gdzie ty jesteś?!

    - Mamo spokojnie. Nic mi nie jest, zaraz będę w domu - po wypowiedzeniu tego zadania rozłączyłam się, po czym zwróciłam się do chłopaka. - Przepraszam, ale muszę już iść. Chciałeś coś powiedzieć? - uśmiechnęłam się miło.

    - Nie, nic - odwzajemnił uśmiech.

    - Świetnie, więc do zobaczenia - podniosłam się z ziemi.

    - Zaczekaj, odprowadzę Cię.

    Przytaknęłam skinieniem głowy i ruszyliśmy przed siebie nadal w ciszy, którą znów postanowiłam przerwać.

    - Wiesz kim był ten wilk, który mnie uratował? - zapytałam.

    Chłopak wyglądał na zdziwionego moim pytaniem. Ciekawe dlaczego..

    - A czemu pytasz?

    - Bo chciałbym mu podziękować - wzruszyłam ramionami.

    - I tylko dlatego? - podniósł jedną brew do góry, jakby chciał powiedzieć 'mów prawdę, mnie nie oszukasz'.

    - No dobra. Widziałam jego oczy.

    - Coś z nimi nie tak? - zapytał lekko zdziwiony, narzucając sobie spokój.

    - Są złote. Nikt nie ma złotych oczu.

    - Jest w tym coś złego?

    - Nie. Chodzi o to, że.. Że ja..

    - Że Ty, co?

    - Bo ja mam takie same. Chciałam o nie trochę popytać, bo może coś o tym wie.

    Brunet patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami.

    - Masz złote oczy? - zapytał, niedowierzając.

    - No.. Tak - teraz to ja byłam zmieszany.

    Niestety nie dokończyliśmy naszej rozmowy, ponieważ staliśmy już przed moim domem. Odeszłam od chłopaka, kierując się w stronę domu. Gdy stawiałam pierwszy krok na schodki, prowadzące do niego, poczułam zaciskającą się rękę na moim nadgarstku. Odwróciłam się z powrotem do szarookiego i czekałam na jego ruch. Chłopak westchnął głęboko i zaczął mówić.

    - Ten szary wilk to.. - jego wypowiedź przerwała moja mama.

    - Kochanie już jesteś - uścisnęła mnie mocno. - Chodź szybko do domu zaraz zrobię ci herbatki i wejdziesz pod kołdrę się ugrzać. - zaczęła prowadzić mnie w stronę domu.

     - Jasne, tylko.. - odwróciłam się w stronę, gdzie przed chwilą był chłopak, ale ujrzałam wielkie nic.

     Zostawił mnie i nie dokończył zdania. I skąd się teraz dowiem kim jest ten szary wilk!? Jak ja się cieszę, że siedzę z nim na chemii, muszę go o wszystko wypytać. I nie będzie zmiłuj się. Nie puszczę go do puki mi wszystkiego nie wyśpiewa. 

    Weszłam do mojego pokoju, gdzie czekał na mnie Tayler. Mamy chwilę na pogadanie, ponieważ moja mama poszła zrobić mi herbatki. I przyznam, że blondyn wygląda okropnie. Ma rozciętą wargę, podbite oko, pełno zadrapań i kilka siniaków. Skrzywiłam się, patrząc na jego twarz.

    - Powiesz mi do cholery, gdzie ty się szlajałaś?! - krzyknął na mnie.

    - J-ja.. - zająknęłam się, ponieważ nikt nigdy na mnie krzyczał.

    - I co, teraz będziesz mi się jąkać!? Następnym razem ja cię tam zostawię i radź sobie sama - burknął i minął mnie, wychodząc z pokoju, a później z domu. Oczywiście, mijając mnie musiał uderzyć mnie z barka, przez co poleciałam na ziemię. 

    Okay to było dziwne, bardzo dziwne. Czy on czasem rano nie był miły?

    ~Nie przejmuj się takim chujem, nie jest ciebie  wart - pociesza mnie Drake.

    - Dzięki - burknęłam. - Ale to nie ty będziesz musiał się z nim ożenić - mruknęłam pod nosem.

    ~ Oj tam. Gadanie.. - przerwałam mu.

    - Drake, wypad z mojej głowy! - krzyknęłam.

    Moja mama weszła do mnie z herbatką i spojrzała się jakbym była wariatką. Usłyszałam tylko śmiech szarookiego w tel. Uśmiechnęłam się do kobiety i odebrałam herbatę.

    - Szczerze cię nienawidzę- mruknęłam, gdy mama już wyszła.

    ~ Też cię lubię - powiedział nadal przez śmiech.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz