Rozdział 21

3.9K 290 8
                                    

- Navi przepraszam. To tak niechcący.. - zaczął się tłumaczyć.

- Jak można niechcący kogoś oznaczyć?! - wydarłam się na niego i wyszłam z pokoju. 

Gdy byłam już na korytarzu zatrzymałam się i postanowiłam, że jednak zawrócę. Nie wiem czemu, ale poczułam ogromną ochotę się do niego przytulić. Cholera. Miałam być na niego zła. No, ale  jak tu być złym na takiego kogoś jak Drake.. 

Weszłam do pokoju i zobaczyłam bruneta siedzącego na łóżku z głową ukrytą w dłoniach. Cicho do niego podeszłam i usiadłam obok. Moja ręka automatycznie znalazła się na jego plecach. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i zanurzył twarz w zagłębienie mojej szyi, a ja rękami oplotłam jego szyję. Siedzieliśmy cicho przytuleni do siebie.

- Naravi, ja na prawdę bardzo cię przepraszam. To nie miało być tak. Jeżeli nie chcesz mnie już znać ja rozumiem i.. - przerwałam mu pocałunkiem, który odwzajemnił.

- Cii.. Nie musisz przepraszać. Jakoś będę musiała z tym żyć - uśmiechnęłam się do niego bardzo szeroko, na co się zaśmiał. - I z czego się śmiejesz bałwanie? - uderzyłam go żartobliwie w ramię.

- Bijesz mnie? - uniósł jedną brew do góry.

- Jakże bym śmiała.

***

Gdy się obudziłam od razu wstałam i poszłam się ubrać. Założyłam czarne rurki z wysokim stanem i do tego jakąś luźną bluzkę. Nie miałam serca budzić Drake'a, więc poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. 

Gdy byłam w połowie przygotowywania zapiekanek z serem i szynką poczułam dwie duże dłonie na biodrach. Mój chłopak pocałował mnie w oznaczenie, a mnie przeszedł przyjemny deszcz.

- Teraz jesteś tylko moja - wyszeptał. - Na zawsze.

- Siadaj, śniadanie - poprosiłam.

Chłopak wykonał moje polecenie, i gdy odłożyłam kanapki na stół usiadałam na przeciwko niego. Zaczęliśmy jeść w ciszy. Nikt nie planował jej przerwać, bo.. Czasem, gdy się kogoś kocha słowa nie są potrzebne. Wystarczy obecność drugiej osoby.

- Ubierz się szybko i idziemy - oznajmiłam zbierając brudne naczynia.

- Kochanie, gdzie ty chcesz iść w tak piękny wtorek?

- Yyy na przykład po moją siostrę? - zapytałam retorycznie i zaczęłam zmywać naczynia.

Po dwudziestu minutach chłopak w końcu zszedł.

- Dłużej się nie dało?

- Nie - pokiwał głową na boki, na co przewróciłam oczami.

Założyłam buty i już miałam wychodzić, kiedy Drake podniósł mnie i odstawił z dala od drzwi.

- Co ty robisz?

- Nigdzie nie idziesz - oznajmił spokojnie.

- Jak to nigdzie nie idę?

- Normalnie.

- Ale dlaczego?

- Bo inni faceci będą się na ciebie patrzyć - powiedział z śmiertelnie poważną miną, a ja wybuchnęłam śmiechem.

- Ty tak poważnie? - zapytałam, na co skinął głową na tak. - Nie chcę cię martwić, ale w poniedziałek idę do szkoły, a razem mamy tylko chemię.

- Nawet mnie nie denerwuj - warknął, a ja zachichotałam.

Szarooki wziął moją rękę i poprowadził na dwór. Zamieniliśmy się w wilki i popędziliśmy do domu mojego chłopaka. Zatrzymałam się przed rzeczką i zastanowiłam, czy rzeczywiście chcę iść dalej. 

~ Jeśli chcesz, mogę iść sam - usłyszałam głos chłopaka w głowie.

~ Nie, dam radę - odpowiedziałam i przeskoczyłam rzeczkę.

To było bardzo dziwne uczucie. Niby nic się nie zmieniło w moim życiu, a jednak zrobiłam coś 'złego'. Zrobiłam coś, czego nie powinnam, ale szczerze? Czuje się z tym rewelacyjnie! Teraz jestem niezależna, mogę zrobić wszystko i mam gdzieś, co pomyślą sobie inni. Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnym budynkiem. Wyglądał niemal jak jakiś pałac i zapierał dech w piersi. Był ogromy! Z białej cegły i niebieskawym dachem. 

Zamieniliśmy się w ludzi, a chłopak od razu złapał mnie za rękę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zamieniliśmy się w ludzi, a chłopak od razu złapał mnie za rękę.

- Wow - zdołałam wydusić. - To zawsze tu stało?

- Tak. Piękny nie?

- No jasne, że tak! Mogłabym tu zamieszkać - zaśmialiśmy się.

- Chodź, trzeba znaleźć Bellę.

Drake pociągnął mnie w stronę drzwi, które otworzył, jak tylko się prze nimi znaleźliśmy. Weszliśmy cicho do środka, a ja po prostu zakochałam się w tym wnętrzu. Było urządzone idealnie. Tak przejrzyście, ze stylem i te kolory..

- Drake? - zapytałam cicho.

- Tak kochanie?

- Kto urządzał to wnętrze? 

- Nie mam pojęcia. Tak było od zawsze - wzruszył ramionami.

~ To ja zbudowałam ten pałac i to ja go urządziłam - usłyszałam głos tajemniczej kobiety w głowie.

I wtedy do mnie dotarło. To jest Ari. Ta Ari z legendy, ta, którą chciałam być w przyszłości, gdy mama czytała nam na dobranoc tą przepowiednię. Ale.. Jak to możliwe? 

~ To jest możliwe tylko dlatego, że dzięki tobie będę mogła wrócić do mojej rodziny. Teraz moja dusza jest tutaj, a w zasadzie nigdzie jej nie ma,  powinna być gdzie indziej. Od ciebie i Drake'a zależy wszystko.

- Wiesz, gdzie może być moja siostra? - zapytałam bruneta.

- Nie mam pojęcia - obydwoje westchnęliśmy.

- Więc poszukiwania czas zacząć.

- Tsa..

- O, patrz! Tam ktoś idzie, może jego zapytamy?

- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł.. - mój mate coś tam gadał, ale mało mnie to obchodziło i podeszłam do chłopaka, którego zobaczyłam.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz