Rozdział 24

3.3K 256 14
                                    

Staliśmy chwilę wpatrzeni w siebie, aż Drake nie podszedł do mnie. Położył swoją dużą ciepłą dłoń na mój policzek i pocałował mnie. Bez wahania oddałam pieszczotę i się w niej zatraciłam. Po chwili brunet się odsunął, a ja jęknęłam z niezadowoleniem.

- Dlaczego wtedy.. - przerwałam mu, patrząc się w te piękne szare oczy.

- Kiedy?

- U mnie w domu. Dlaczego wtedy tak szybko uciekłaś? - natarczywie badał moje oczy, a ja po prostu wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi, przerywając kontakt wzrokowy.

- Drake, ja.. - nie chciałam dokończyć.

- Ty co? - objął mnie w talii.

- Ja..

- Mama mówi, żebyście już wracali - powiedziała cicho Bella.

- Jasne - oznajmił brunet, mrużąc na mnie oczy.

- Słuchajcie, jakby mama się pytała to, Drake - zwróciłam się do niego - Jesteś chłopakiem Belli.

- Co?! - zapytali równocześnie.

- Tak będzie najlepiej - oznajmiłam, a po drodze wzięłam jeszcze chustkę i zawiązałam ją na szyi, aby zakryć oznaczenie.

- No, w końcu jesteście, co tak długo? - zapytała zniecierpliwiona kobieta.

- Bo Drake'owi tak smakowała moja lemoniada, że musiałam mu dorobić.

Mówiąc to, patrzyłam się w jego oczy, a on nie spuszczał wzroku z moich. Krótko mówiąc, patrzyliśmy sobie na chama w oczy. 

~ Kochanie, nie dokończyłaś mówić - powiedział Drake w moich myślach, uśmiechając się przy tym wrednie. Tak, żebym tylko ja widziała.

~ Już zapomniałam o czym rozmawialiśmy - odpyskowałam.

- Naravi powiedz, na ślub wolisz mieć przylegającą, czy rozkloszowaną sukienkę? - zapytała moja rodzicielka.

~ Na naszym ślubie będziesz miała rozkloszowaną - usłyszałam Drake'a, nadal nie przerywając kontaktu wzrokowego.

- Oczywiście, że przylegającą mamo - brunet zawarczał.

- A ile planujecie dzieci?

~ Jak najwięcej. Może cztery?

- Myślę, że jedno. Góra dwa.

~ Kochanie nie denerwuj mnie i najlepiej nie siedź tak blisko Teylora.

~ To jest Talyler - powiedziałam, przysuwając się do blondyna i, splatając nasze ręce.

Widziałam w oczach bruneta złość, która w każdym momencie mogła przerodzić się w furię i biedaczek wybuchnie. Kocham się z nim droczyć.

- No popatrzcie tylko, jak oni razem słodko wyglądają - wskazała nas mama.

- Wprost przeuroczo - mrukną sarkastycznie Drake, zaciskając pięści i szczękę.

- Wiecie co? Ja już chyba będę zbierać się spać - oznajmiłam wszystkim. - Dobranoc - miałam wychodzić z pokoju, kiedy usłyszałam bruneta.

- Racja. Późno już, też będę szedł do domu.

W mgnieniu oka brunet stał obok mnie. delikatnie popychając i subtelnie, zdejmując apaszkę, która wylądowała na podłodze za moimi plecami.

- Oj, wybacz - uśmiechnął się zwycięsko.

Teraz obydwoje wiedzieliśmy, że moi rodzice zobaczą oznaczenie. Tyle, że on nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji. Odwróciłam się wolno, starając za wszelką cenę zakryć ślad, chociaż wiedziałam, że na marne. Jak tylko zaczęłam się schylać usłyszałam głos matki.

- Navi, córeczko, co ty masz na szyi? - nie zdążyłam opowiedzieć, bo ona już stała przy mnie.

Przyłożyła dłoń do ust i zaczęła kręcić głową.

- Nie wierze.. - powtarzała. - Jak to możliwe, że ktoś cię oznaczył, nie będąc Taylerem?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Ukradkiem spojrzałam na Drake'a, ale dostrzegłam tylko jego plecy. Nie wierzę, on chce mnie teraz zostawić? W takiej chwili?

- Drake? - zapytałam cicho łamiącym się głosem. - Czy.. Czy ty chciałeś..? 

- Navi ja.. - przerwałam mu, wiedząc, ze on naprawdę chciał uciec. Zostawić mnie..

- Jak możesz? - łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - To co, powtórka z rozrywki? Tylko chyba tym razem, to ja cię powyzywam, ale jeżeli chodzi o ból, to tak czy inaczej ja będę tą cierpiącą. Osoby takie jak TY nie mają uczuć. Nadal nie mogę uwierzyć, że chciałeś mnie zostawić. Zwiać jak pieprzony tchórz w tak ważnej chwili. Wtedy tak szybko opuściłam twój dom, bo się bałam. Nie mogłam poukładać naszej przyszłości, ale cały czas miałam nadzieję. Nadzieję, że przejdziemy przez to razem. Obiecałeś. Pamiętasz jeszcze? Obiecałeś, że właśnie tak będzie, że mnie nie zostawisz. A tu proszę. Chyba się pomyliłam - łzy lały mi się po policzkach gdy to mówiłam, a głos drżał.

- Ja..

- Skończ! Nienawidzę cię, ty potworze! Jak mogłeś chcieć mi to zrobić?!

Wybiegłam z domu, nie zwracając na nic uwagi. Cholera. Do lasu nie pójdę, bo od razu mnie wyczuje. Na polankę też nie. Zostaje Kally. Ona jako jedyna nigdy mnie nie zawiodła. Nie myśląc dłużej, pognałam w stronę nowego domu przyjaciółki.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz