Rozdział 3

7.8K 463 17
                                    

    Przemierzałam korytarz z Kally u boku w ten piękny poniedziałkowy poranek.  Zaraz zaczynie się lekcja fizyki. Jak ja nie znoszę tego przedmiotu. I nie tylko dlatego, że pani to totalna jędza, ale dlatego, że kompletni nic nie rozumiem z przerabianego materiału.

    - Navi, zaczekaj chwilę - zatrzymała mnie ruda.

    - Coś się stało? - dziewczyna zignorowała moje pytanie i kontynuowała.

    - Idź pod klasę. Ja zaraz do ciebie dołączę - nie zdążyłam jej o nic zapytać, ponieważ odeszła.

    Westchnęłam tylko i ruszyłam na wyznaczone miejsce. Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu. Byłam szczerze znudzona. Do dzwonka zostało jeszcze piętnaście minut, a jej cały czas nie było. Zaczynałam się powoli martwić. 

    W pewnym momencie ją zobaczyłam. Była cała zdyszana i od razu podeszła do naszej ławki. Jednak zanim usiadła podała mi złożoną karteczkę.

    - Co to? - pytam, otwierając ją.

    - Zaraz zobaczysz.

    Moim oczom ukazuje się piękny szkic. Przedstawia grupkę osób. Z tego co widzę to przyjaciół. Rozmawiali przed szkołą na schodach. Pierwszy z nich był wysokim mężczyzną o niezidentyfikowanych oczach, ale miałam wrażenie, że są niezwykłe. Jego brązowe, jak mi się wydawało, włosy były w artystycznym nieładzie i miał piękną lekko postawioną grzywkę na bok. Kolejną osobą był bardzo umięśniony chłopak. Miał zdecydowanie jaśniejsze włosy i obejmował krótko ściętą dziewczynę z grzywką. Ostatnie dwie osoby to bodajże blondyni. Dziewczyna i chłopak. Ona wygląda na bardzo delikatną, a on miał włosy postawione do góry i wygląda na całkiem miłego.

    - Bardzo ładny rysunek, ale po co mi go pokazujesz? - zwróciłam się do Kally.

    - Okay, teraz się skup.

    - No, mów w końcu - ponagliłam ją.

    - Więc to jest wataha. Rozmawiałam z Ally - to jest największa plotkara w szkole i zna wszystkie niusy. - I ona powiedziała, że oni dołączyli do naszej szkoły po remoncie. Są z naszego rocznika i mamy z nimi chemię. Znaczy ty masz. Nie wiadomo skąd pochodzą. Z nikim nie rozmawiają i są tajemniczy.

    - No dobra, ale co my mamy z tym wspólnego?

    - Po pierwsze: ich alfa może się w ciebie wpoić. Po drugie: mogą nas zaatakować jak się zorientują kim jesteśmy. Nie możemy przewidzieć jak zareagują. I ostatnie: istnieje prawdopodobieństwo, że to.. - Kally powiedziała coś pod nosem tak, że tego nie usłyszałam.

    - Nie słyszałam.

    - No mówię, że..

    - Kally powiedz. 

    - Omegi!

    Pobladłam na twarzy, ale niestety nie mogłyśmy dokończyć rozmowy bo zabrzmiał dzwonek na lekcję i weszła pani jędza. Całe czterdzieści pięć minut myślałam nad wyklętymi. Czy to prawda, że wyszli z ukrycia, że się ujawnili? Co jak zaczną wojnę? Przynajmniej miałam zajęcie do dzwonka na przerwę. Na nasze nieszczęście los chciał, aby naszą następną lekcją była chemia. A przynajmniej moją, bo ruda ma rozszerzoną matematykę. Dlatego jestem skazana na ławkę w samotności.

    - Doszłam do wniosku, że lepiej jak nic nie będziemy robić - oznajmiłam przyjaciółce.

    - To też jest jakieś rozwiązanie - zgodziła się ze mną.

    - Poczekamy na ich ruch. Pamiętaj, żeby nie podejmować pochopnych decyzji.

    - Jasne - uśmiechnęła się, co odwzajemniłam.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz