Rozdział 15 część 2

1.1K 87 0
                                    

Bardzo proszę, abyście z pytaniami i wyjaśnieniami poczekali do ostatniego rozdziału. Pozdrawiam i zapraszam do czytania <3

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy prosto do zamku Luny Lilianny. Droga minęła zadziwiająco szybko i przyjemnie. Po godzinie spędzonej w samochodzie naszym oczom ukazał się przepiękny ogromny zamek, którego pilnowała ogromna masa strażników. 

- Nadal uważasz, że to jest dobry pomysł? - spytał Drake z zaniepokojoną miną.

- Tak - odpowiedziałam twardo, a on tylko westchnął.

- Więc chodźmy - odpowiedział po zaparkowaniu samochodu pod ogromną bramą.

Otworzył mi drzwi, a ja, od razu kiedy wyszłam, złapałam go za rękę i razem przeszliśmy przez bramę. Dwoje strażników skinęło nam głowami z szacunkiem, kiedy stanęliśmy przed drzwiami i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Mój mąż przybrał groźny wyraz twarzy, a chwilę później drzwi się otworzyły. Stała w nich osobiście luna Lilianna i wyglądała na bardzo zdziwioną. 

- Lilianno - powiedział Drake i obydwoje skinęliśmy, a ona nie bacząc na nic szybko w ciągnęła nas do domu.

- Nawet nie wiecie jak się ciesze, że jednak wpadliście - gestem ręki wskazała, że mamy za nią iść, co bez zająknięcia wykonaliśmy. - Mam wam tyle do opowiedzenia, że nawet nie macie pojęcia! Odkryłam zaskakujące rzeczy! - dokładnie kiedy skończyła, weszliśmy do jakiegoś małego, aczkolwiek przytulnego pomieszczenia. Była tu tylko jedna kanapa, jeden stolik i milion regałów na książki i papiery, które teraz były dosłownie wszędzie. Jak podejrzewałam, biblioteczka.

- Dobrze, może wytłumaczysz nam wszystko od początku, co? - zapytałam. - Na spokojnie.

- Jasne, siadajcie. Już wszystko tłumaczę. - tak jak powiedziała usiedliśmy na kanapie, wcześniej odkładając wszystkie papiery na biurko, a ona stanęła naprzeciwko nas i zaczęła mówić. - Postanowiłam, że zrobię remont. Tak na prawdę ten zamek jest bardzo stary i przeogromny. W niektórych pomieszczeniach, takich jak to, jestem raz na ruski rok, więc postanowiłam to zmienić. Zaczęłam więc od wyniesienia stąd wszystkiego i natknęłam się na to - podała nam jakiś naprawdę stary notes - pisała go jakaś babka, która miała trudne życie, ponieważ cały czas się wyprowadzała. Ale zaszła w ciążę. Trzy razy. Jej mąż nie pozwolił jej mieć żadnego dziecka i każde oddawała. Pierwszy był chłopczyk, a później jeszcze jeden. Postanowiła, że skoro są braćmi, a ona nie mieszka tak daleko odda go tej samej rodzinie. Jako najmłodsza była dziewczynka i.. - miała coś powiedzieć, ale Drake jej przerwał.

- Jak to jej nie pozwolił zatrzymać ich dziecka, skoro ta była jego mate!? - wydawał się być oburzony. Szkoda tylko, że nie widzi, że ja mam z nim to samo. I wtedy nagle on spojrzał na mnie zdziwiony i zmartwiony. Dotknęłam dłonią ust zaskoczona. Dlaczego zawsze zapominam, że umie czytać w myślach?! - Lilianno, zostaw nas na chwilę samych - poprosił zimnym tonem, a dziewczyna skinęła głową i wyszła z pokoju. Cała jego uwaga była skupiona na mnie, a ja założyłam ręce na piersi. - Powiedz mi, o co ci tak właściwie chodzi?

- O nic - odpowiedziałam krótko, nie patrząc na niego.

- Jasne, właśnie widzę - przewrócił oczami. - Dlaczego pomyślałaś, że mógłbym nie chcieć naszego dziecka? - złapał mnie za rękę, ale ja ją od razu wyrwałam i wstałam na równe nogi.

- Może dlatego, że cały czas mi to powtarzasz?! 

- Wcale tak nie mówię! - również wstał.

- Super, czyli ja wszystko przeinaczam?! Nie zwalaj winy na mnie, Drake!

- Ja tylko mówiłem, że nie chcę mieć teraz dzieci, ale gdybyś rzeczywiście zaszła w ciążę, to bym się z tym pogodził!

- Jasne! Świetnie, że byś się z tym pogodził i łaskawie pozwolił mi zostać - odpowiedziałam, a on warknął.

- Navi masz w tej chwili przestać! - krzyknął, a mi ręce zapłonęły ogniem.

- Nie zamierzam! Nie będziesz mi mówił, co mam robić!

- Będę!

-Nie! - ryknęłam, ale zakręciło mi się w głowie i musiałam na chwilę usiąść. Moje dłonie przestały płonąć, a mi zabrakło tego uczucia. tak dawno nie używałam swoich mocy.. Chciałam się ich wyprzeć, ale teraz nie potrafię. Brakowało mi tego, a one jeszcze się nasiliły.

- Dobrze, przepraszam - usiadł obok mnie, ale ja od razu się zerwałam i popędziłam w stronę toalety, ponieważ zebrało mi się na wymioty. Tak z chwili na chwilę, zaczęło mnie wszystko boleć i poczułam się fatalnie, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Nie wiem nawet skąd wiedziałam, że w tym miejscu jest toaleta.

Wróciłam do pokoju, gdzie czekała Lilianna i zmartwiony Drake. Gdy tylko mnie zauważył, od razu do mnie podszedł i mocno przytulił.

- Dobrze się czujesz? Może chcesz jechać do domu? Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem, bardzo tego żałuję. Już nie będę - powiedział, nie puszczając mnie.

- Nic się nie stało, już jest dobrze. Ja również przepraszam - nasze czułości pewnie trwałyby tak dalej, gdyby nie Lilianna, która zaczęła mówić.

- Chciałam dodać, że on nie był jej mate. Mieszkali razem i tak dalej, ale żadne z nich nigdy nie poznało swojego mate - na chwilę przerwała, po czym mówiła dalej - Ta dziewczyna poszła do innej rodziny, ale również w pobliżu. Z tego, co się dowiedziałam, wynika, że twój zamek to zamek, w którym matka zostawiła dwójkę swoich dzieci, czyli ciebie i Cyryla. Mnie natomiast w tym, w tym, w którym kiedyś sprzedała swojej przyjaciółce. Lata również się zgadzają. Drake, rozumiesz to? Jesteśmy rodzeństwem - zakończyła, a my staliśmy w kompletnym osłupieniu.

- To.. To co my z tym tak na prawdę zrobimy? - zapytał. 

- Ona żyje - odpowiedziała Lilianna.

Pierwsze SpojrzenieWhere stories live. Discover now