Rozdział 3 część 2

1.9K 171 3
                                    

Wyjrzałam przez okno, na którym pojawiły się pierwsze krople deszczu. Straszna pogoda, a zapowiadali słońce. Wróciłam z powrotem do biurka w biurze i zaczęłam czytać kolejny list, który wczoraj dostaliśmy. Drake jest aktualnie na spotkaniu w sprawie stada i chyba w końcu się ogarnął. Odłożyłam kubek z kawą, a moją pracę przerwał czarny biurowy telefon, który zadzwonił. Nacisnęłam czarny guzik i usłyszałam głos jakiejś dziewczyny.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale ma Pani gości - Westchnęłam.

- To na pewno Kally, przecież mówiłam, że macie ją wpuszczać.

- Luno, to jakiś mężczyzna - powiedziała cicho.

- Zaraz schodzę.

Z ociąganiem podniosłam się z wygodnego krzesła i pomaszerowałam w kierunku schodów. Zdecydowanie będziemy musieli zastanowić się nas windą. Ten budynek ma minimum dziesięć pięter w górę, a ja z ostatniego muszę dojść na parter. 

Gdy w końcu udało mi się zejść na dół dobiegł mnie jakiś gruby głos mężczyzny, którego nie kojarzę. Mówił tak niewyraźnie, że nie byłam w stanie go zrozumieć.

- Dzień dobry - odezwałam się jako pierwsza stając w przed pokoju.

- Naviś! Jak ty wyrosłaś! - odpowiedział uradowany mężczyzna, podszedł do mnie i mnie przytulił.

Był wysoki, mega umięśniony. Jeżeli chodzi o wiek, to wygląda na czterdziestko paro latka, ale wydaje mi się, że jest ciutkę starszy. I za żadne skarby go nie kojarzę! Kto w ogóle nazywa mnie Naviś?

- Tak.. A kim pan jest? - zapytałam podejrzanie.

- Jak to, nie pamiętasz mnie? - w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. - Jestem twoim wujkiem chrzestnym. Mam na imię Robert, Robert Manson, a tam jest mój syn Nathan - Zza drzwi wyłonił się wysoki, ale trochę niższy od Drake'a, dobrze zbudowany chłopak o krótko ściętych czarnych włosach i tego samego koloru oczach. 

I wtedy coś zaczęło mi świtać.

- Rzeczywiście, strasznie was przepraszam. Co was sprowadza w moje skromne progi?

- Czy takie skromne to ja nie wiem - zaśmiał się Rober. - Przejeżdżaliśmy akurat i nie mamy się gdzie zatrzymać. Czy byłabyś w stanie nas ugościć? - mój wuj się do mnie uśmiechnął, a Nathan nie spuszczał ze mnie wzroku. 

- Jasne, nie ma problemu. Zapraszam do środka

Moi goście znieśli bagaże do salonu, a później moi ludzie wzięli je do odpowiednich pokoi. Wszyscy usiedli w salonie, a dziewczyna przyniosła nam herbatę i ciastka. Po kilku minutach ( gdy Robert przestał się przyglądać wnętrzu domu) w końcu się odezwał.

- Więc żyjesz sobie tutaj tak sama.. - przerwałam mu.

- Dlaczego uważasz, że sama?

- Rodzice umarli, siostra wyjechała, och.. Życie singielki nie jest łatwe. Pamiętaj, że zawsze możesz to zmienić - ukradkiem spojrzałam na czarnego, który uśmiechnął się cwanie.

Akurat do pokoju wszedł Drake i równocześnie się roześmialiśmy. Podniosłam się, a moi goście zrobili to samo.

- Tak się składa,- zaczęłam. - że jestem mężatką od trzech lat.

Gdy Drake się przedstawił objął mnie w tali i przytulił do niebie, a ja pochwaliłam się pierścionkiem. Ich miny zrzedły, ale tylko przez chwile, bo od razu się uśmiechnęli i mi pogratulowali. No, przynajmniej Robert. Z powrotem usiedliśmy i kontynuowaliśmy rozmowę. Niestety Nathan zamiast patrzeć na mnie, jak robił to wcześniej mierzył Drake'a wściekłym spojrzeniem, a on starał się to ignorować, za co ma u mnie dużego plusa.

Coś mi się wydaje, że to będą ciężkie kilka dni.

Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz