- A co takiego chcesz robić? - zapytał, obejmując mnie w talii.

- Szczerze? To nic - odpowiedziałam - Bez reszty jest tak cicho i spokojnie. Jednym słowem: dziwnie

- Widzę, że przyzwyczaiłaś się do tego jaki robimy hałas i zamęt - zaśmiał się.

- Jak widać to tak - przyznałam - Nie wiem co bym teraz bez was zrobiła.

 - A ja nie wiem co bym zrobił bez Ciebie - pocałował mnie w nos - Mam dla Ciebie niespodziankę.

- Tak? Jaką?

- Za godzinę zabieram Cię na randkę. Ubierz coś wygodnego.

- A gdzie mnie zabierasz? - zapytałam.

- Niespodzianka - cmoknął mnie w nos i zachichotał.

- Jak ja uwielbiam kiedy moja żyrafa chichocze - zaśmiałam się, na co tego spiorunował mnie wzrokiem - No co prawdę mówię.

- Tak, tak krasnoludku - uśmiechnął się.

- Nie moja wina, że jestem niska - wzruszyłam ramionami.

- Ostatnio zastanawiałem się dlaczego ty jesteś taka niska, a Ashton wysoki. I jak wy możecie być rodzeństwem.

- Ja zastanawiam się nad tym, odkąd skończyłam trzynaście lat - przyznałam - Ale wolę być niska, niż taką żyrafą jak ty - położyłam głowę na jego ramieniu i objęłam go rękoma.

- Przestaniesz mnie nazywać żyrafą? - spytał.

- Jak ty przestaniesz wypominać mój wzrost żyrafo - odpowiedziałam.

- A mówili, że małe jest urocze - mruknął pod nosem, przez do dostał ode mnie kuksańca w ramię - No co? Tak niby mówią.

- A idź ty - westchnęłam i wstałam z jego kolan.

- Ale nie obraziłaś się na mnie? - zapytał, kiedy wychodziłam z kuchni. Nie odpowiedziałam i ruszyłam do mojego pokoju - Chrissy? Nie obrażaj się! - krzyknął.

- Kto powiedział, że się obraziłam? - odkrzyknęłam. Usłyszałam jak mówi coś do siebie i zamknęłam drzwi. Przede mną niecała godzina na przygotowanie się do randki.

{ Luke pov }

Czekam na Chrissy od kilku minut, jeśli nie chcemy się spóźnić, powinniśmy zaraz wyjść. Mam nadzieję, że spodoba jej się nasza randka. Postanowiłem, że zabiorę ją do jednej z najlepszych restauracji w Rzymie. Podniosłem wzrok znad ekranu mojego IPhone'a, kiedy usłyszałem stukot szpilek. Spojrzałem na nią i zaniemówiłem. Była ubrana w białą sukienkę do połowy uda i długimi rękawami, do tego dość wysokie szpilki. Ale nadal była ode mnie niższa o głowę. Włosy zostawiła wyprostowane. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jej stronę dłoń. 

- Gotowa? - zapytałem.

- Zawsze - odpowiedziała i złączyła nasze dłonie.

- Wyglądasz świetnie - powiedziałem, gdy ruszyliśmy w stronę windy.

- Dziękuję - zarumieniła się - Ty też niczego sobie. To gdzie mnie zabierasz? - zmieniła temat.

- Zobaczysz - posłałem jej uśmiech.

***
Niedługo później zajęliśmy nasz stolik w restauracji. Zauważyłem, że Chrissy dziwnie się zachowywała.

- Coś się stało Chriss? - zapytałem, a jej wzrok spoczął na mnie.

- Tak... znaczy trochę - westchnęła - To nie są klimaty dla mnie. Nie przepadam za takim przepychem - uśmiechnęła się lekko.

- Następnym razem postaram się wybrać lepsze miejsce na randkę - powiedziałem - Co zamawiasz? - zmieniłem temat.

- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała i spojrzała na kartę - I chyba się nie zdecyduję. Tego jest za dużo - westchnęła, na co się cicho zaśmiałem.

- Czy mogę przyjąć zamówienie? - przy naszym stoliku pojawił się kelner.

- Tak - odpowiedziałem - Poproszę Spaghetti, a ty Chrissy?

- Poproszę to samo.

- Coś do picia? - zanotował coś w swoim notesie.

- Czerwone wino - powiedziałem.

- To wszystko?

- Raczej tak - spojrzałem na Chrissy, która kiwnęła głową.

- Dobrze - kelner wziął od nas kartę dań i zniknął pomiędzy stolikami.

- Już czuję się nieswojo - szepnęła - To nie moja bajka.

- Moja też nie - odszeptałem.

- Ty sobie jakoś radzisz.

- Nie jest tak źle - złapałem jej dłoń, która leżała na stoliku.

***
- Smacznego - kelner postawił przed nami zamówione wcześniej dania. Podziękowaliśmy i wzięliśmy się za jedzenie.

Przez cały czas rozmawialiśmy, a tematy nam się nie kończyły. Nadal mogłem zauważyć, że Chrissy nie czuje się tutaj zbyt dobrze, ale jest trochę lepiej. Po zjedzeniu naszych dań, wyszliśmy z restauracji. Postanowiliśmy przejść się po mieście. Wieczorem Rzym wygląda jeszcze lepiej niż za dnia. 
Gdy szliśmy alejką parku, przyjemną ciszę między nami, przerwał dźwięk telefonu dziewczyny. Zatrzymaliśmy się, a Chrissy zmarszczyła brwi, patrząc w ekran.

- Calum? - podniosła wzrok i spojrzała na mnie, na co wzruszyłem ramionami - Czego on chce? - mruknęła i odebrała połączenie.

- Co jest Calum? - zapytała. Cały czas przyglądałem się jej. Jej uśmiech znikł z twarzy, a zastąpił go smutek i zszokowanie. Nie wiedziałem co się dzieję, nagle Telefon wypadł jej z dłoni, a ona zachwiała się niebezpiecznie. Gdy zauważyłem, że ledwo stoi o własnych siłach, złapałem ją i spojrzałem na jej twarz, która pokryta była łzami.

- Co się stało Chrissy? - zapytałem, a ona pociągnęła nosem.

- Musimy jak najszybciej dostać się do szpitala - wyszeptała, a ja spojrzałem na nią zdezorientowany - Luke musimy jak najszybciej dostać się do szpitala - powtórzyła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja nie wierzę! Co się mogło takiego stać? 
Jeszcze do tego ten polsat! 

Przepraszam, ale chcę was utrzymać w napięciu, przez te kilka dni, aż do nowego rozdziału.
Macie już pomysły co mogło się stać i kto jest w szpitalu?
Chętnie poczytam wasze komentarze ;)

Nie wiem dlaczego, ale czuję, że trochę zjebałam ten rozdział. Możliwe, że jutro go dopiero poprawię, bo dzisiaj już nie mam sił.

Do następnego kochani! 

My Story. || lrhNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ