~53~

7.8K 412 170
                                    

**następny dzień**

- Chrissy! - usłyszałam krzyk Luke'a, który szedł w moją stronę. Jęknęłam cicho i rozejrzałam się wokół siebie, próbując znaleźć kogoś znajomego. Na moje nieszczęście nikogo nie zauważyłam, a blondyn był coraz bliżej. Mimo tego, że jesteśmy w miejscu publicznym i jest z nami ochroniarz, ten nie zdaje zwracać uwagi na nic. Od jakiejś godziny wysłuchuje jego narzekań na to jak bardzo mu się nie chce dalej iść. 

- Co znowu Luke? - zapytałam, gdy ten był przy mnie.

- Musimy tam jeszcze iść? - wskazał głową na sklep, który znajdował się po drugiej stronie ulicy.

- Tak Luke - westchnęłam.

- Ale mi się nie chce - jęknął, wieszając się na moim ramieniu, przez co omal nie upadliśmy.

- Nie wieszaj się na mnie wielkoludzie - odepchnęłam jego rękę - Lekki to ty nie jesteś.

- Oj cicho krasnalu - machnął dłonią i usiadł na pobliskiej ławce.

- Jezu Luke to tylko jeden sklep - jęknęłam i stanęłam przed nim. Ten podniósł leniwie wzrok na mnie i oparł łokcie na kolanach.

- Mówiłaś tak kilka sklepów temu.

- Ale to ostatni i chodź już - złapałam jego dłoń i pociągnęłam, ale ten ani drgnął - No weź.

- Zaraz znowu będzie: Lukey chodź jeszcze tutaj. O i tutaj! - powiedział, próbując naśladować mój głos.

- Ej ja tak nie mówię! - oburzyłam się, na co się zaśmiał.

- Wierz w co chcesz - przewróciłam oczami.

- No chodź! - podniosłam lekko głos.

- Nie!

- Lukey...

- Nie - przerwał mi.

- Zachowujesz się jak dziecko.

- Może i jestem dzieckiem, ale nie mam zamiaru iść tam znowu z tobą - odpowiedział.

- Okay czyli nici z naszej randki - wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do niego. Zrobiłam kilka kroków w stronę sklepu, ale zatrzymałam się, gdy ktoś przytulił się do mnie od tyłu.

- Coś mówiłaś? Bo ja nie pamiętam - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę - No to idziemy! - pisnął i ruszył przed siebie. 

***
Wróciliśmy niedawno z zakupów, nie zastając nikogo w naszym apartamencie. Prawdopodobnie chłopacy poszli na miasto. Po tym co się wczoraj zdarzyło, atmosfera pomiędzy nami wszystkimi zrobiła się spokojniejsza. Mam nadzieję, że to potrwa jeszcze trochę. Jak na razie mam dosyć kłótni. Tylko nadal zastanawia mnie kto to była ta Crystal, która pisała z Mike'iem. Chciałabym spytać się go, ale czuję, że to pociągnie za sobą konsekwencje. Które jak na razie chcę ominąć szerokim łukiem. 

Weszłam do kuchni, gdzie przesiadywał Luke z wzrokiem w telefonie. Od naszego przyjścia do apartamentu, ten nie wychodził z tego pomieszczenia i nie odezwał się do mnie słowem.
Jestem pewna, że nad czymś planuje i nawet chyba wiem czym.

- Lukey - podeszłam do niego i objęłam go od tyłu, kładąc głowę na jego ramieniu. Ten nie zareagował tylko dalej robił coś w telefonie - Lukeyyy - przeciągnęłam ostatnią literę, aż w końcu na mnie spojrzał kątem oka. Uśmiechnął się lekko i przygryzł wargę.

- Co jest Chrissy? - zapytał i odłożył telefon.

- Co robimy? nudzi mi się - zrobiłam minę zbitego psiaka, na co ten rozbawiony, pokręcił głową. Po chwili blondyn posadził mnie na swoich kolanach. 

My Story. || lrhWhere stories live. Discover now