~30~

8.4K 455 16
                                    

**Kilka tygodni później, Sheffield (Wielka Brytania)**

Cały czas, w kółko to samo: wstajesz, jesz, próba, chwila przerwy, próba, koncert, tourbus i tak dzień w dzień. Powiem szczerze, że jestem już zmęczona tym wszystkim. Zazwyczaj nie ma czasu na zrobienie czegoś na spokojnie. Ludzie myślą, że będąc w trasie jest wspaniale, zwiedzasz świat, poznajesz nowych ludzi, kulturę, zwyczaje, masz przy sobie przyjaciół i robisz to co kochasz. Jednak nie wiedzą jak naprawdę to wygląda... Wszyscy oczekują od ciebie, że dasz radę koncertować i udzielać wywiadów. Po koncercie, wracam zmęczona do tourbus'a, w którym nie ma jak pobyć sam ze swoimi myślami. Gdy wyjdę, zazwyczaj spotykam fanów, którzy oczekują, że porozmawiam z nimi, dam autograf czy zrobię zdjęcia. Ale czy odmówię im tego? Nie, bo wiem jakie to dla nich ważne.

Więc co innego można zrobić? Siedzieć samemu, z słuchawkami na uszach i odciąć się od wszystkich i wszystkiego? Nie wychodzisz nigdzie, zaszyć się w tourbus'ie?

Minęła dopiero pierwsza część naszej trasy, a ja już powoli nie daję rady. Kilka chwil dla siebie, to zdecydowanie za mało. Nigdy nie pomyślała bym, że to będzie miało taki wpływ na mnie. Czuję się z dnia na dzień coraz gorzej... To mnie powoli wykańcza.

~~~~~~~~~~
Kolejny dzień, znowu próba, chwila przerwy by odetchnąć lub przejść się po mieście, próba i finał.

Wchodząc na scenę, wszelkie smutki i problemy odchodzą, a za to przychodzi szczęście i energia, by pokazać wszystko na co cię stać. Tyle ludzi przybyło tu by zobaczyć swojego idola i posłuchać jego głosu na żywo. To jak widzisz jak angażują się w te wszystkie fanowskie projekty, gdy śpiewają razem z tobą. Za każdym razem jest to coraz mocniejsze uczucie. Wiesz, że dzięki tobie pojawia się uśmiech na ich twarzach, te wspomnienia, które zostaną na zawsze w pamięci. Jest tyle tego, ale to trwa tylko chwilę...

Po zejściu ze sceny, znowu zaczyna się to samo. Smutek wraca razem z problemami a ty nie wiesz co masz ze sobą zrobić.

Pomyślałeś pewnie, że najlepiej zostawić to i dać sobie spokój, chociaż na jakiś czas. Ale co Ci to da?
Czym prędzej, czym później to i tak wróci, być może zdwojoną siłą.

Wróciłam do tourbus'a, gdzie pierwszy raz byłam sama i nikogo więcej nie było. Usiadłam na kanapie, przyciągając nogi do siebie i opierając na nich głowę. Nie wiem ile tak siedziałam, ale po jakimś czasie usłyszałam, otwierające się drzwi i głosy wszystkich chłopaków.

- Tutaj jesteś - powiedział Ash i podszedł do mnie - wszystko dobrze? - obróciłam głowę i spojrzałam na niego.

- Jak najlepiej - zmusiłam się na uśmiech.

- Chrissy nie musisz kłamać - położył dłoń na moich plecach.

- Jest dobrze - odpowiedziałam.

- Nie widać - mruknął pod nosem i wstał - Idziesz z nami do klubu? - spytał.

- Nie mam ochoty.

- Na pewno? - pokiwałam głową - jak tak to zostajesz tutaj sama, wszyscy idą oprócz ciebie. Dasz radę?

- Tak, nie martw się o mnie - machnęłam ręką - Idźcie już.

- Okej - westchnął - pa - pomachał mi i wyszedł, zostawiając mnie samą.

Siedziałam tak jeszcze z kilka minut, aż postanowiłam pójść się wykąpać. Po drodze wzięłam za dużą koszulkę, razem z krótkimi spodenkami i zamknęłam się w łazience. Rozebrałam się i wzięłam długi prysznic. Po kąpieli ubrałam się w moją piżamę i spojrzałam w lustro. Dość dobrze to ja nie wyglądałam: wory pod oczami i widoczne zmęczenie na mojej twarzy. Dziwne, że oni jeszcze nie zorientowali się co mi jest.

- A może to i nawet dobrze? - szepnęłam, a po chwili pokręciłam głową.

Teraz nawet sama mówię do siebie...

Przecież gorzej już nie może być prawda?

Położyłam się do łóżka i leżałam tak gdzieś z pół godziny póki nie zasnęłam.

Nigdy nie spodziewała bym się tego co zdarzy się jutro...

~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry, nie mam dzisiaj zbytnio humoru, więc widzicie jaki wyszedł rozdział.
Rozdział jest krótki bo nie chciałam pisać wszystkiego w jednym.

Pisałam ten rozdział słuchając tej piosenki👉(Media)

Domyślacie się co będzie w następnym rozdziale?

My Story. || lrhDonde viven las historias. Descúbrelo ahora