~22~

14.8K 558 80
                                    

**trzy tygodnie później**

Czekamy z chłopakami od godziny na lotnisku. Wszyscy pożegnaliśmy się z bliskimi, albo raczej inni na szczęście nasze ojciec nie przyszedł. Najgorzej było mi się rozstać z Justin'em, nie chcę go zostawiać samego przez kilka miesięcy. Obiecaliśmy sobie, że postaramy się codziennie do siebie pisać, albo dzwonić. 
Kilka minut później podeszliśmy do odprawy i ruszyliśmy do samolotu. Akurat złożyło się, że mam miejsce pomiędzy Luke'iem a Calum'em, Ash i Mike siedzą za nami, a David i James kilka rzędów wcześniej.
Przed nami ponad 14-godzinny lot do Nagoyi, gdzie mamy pierwszy koncert.  Po kilku minutach pilot poprosił o zapięcie pasów i oznajmił, że za chwilę będziemy startować. Z kieszeni wyciągnęłam swój telefon, do którego podłączyłam słuchawki i puściłam Green Day. Oparłam głowę na ramieniu Luke'a i podniosłam wzrok by spojrzeć na niego. Ten uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego bok i zasnęłam.

***
Poczułam lekkie szarpanie za ramię, więc otworzyłam oczy i spojrzałam na szczerzącego się blondyna.

- Co jest? - spytałam ziewając.

- Za dziesięć minut będziemy lądowali, a propos słodko wyglądasz jak śpisz - oznajmił, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Spakowałam wszystkie rzeczy i czekałam, aż wylądujemy. Chwilę później byliśmy już na lotnisku w Japonii, gdzie odebraliśmy nasze walizki i czekali na nas już ochroniarze. Nawet stąd było słychać piski nastolatek, które na okrągło krzyczały imiona chłopaków i nazwę zespołu. Powiem szczerze, że z ich akcentem śmiesznie to brzmi. Postanowiliśmy, że najpierw oni ruszą pierwsi a potem my we trójkę dołączymy do nich. Po chwili usiadłam na mojej walizce i zaczęłam rozmawiać z James'em i David'em.

- Nie mogę się doczekać naszego pierwszego koncertu - powiedział uśmiechnięty blondyn.

- Ja też - odpowiedzieliśmy w tym samym czasie z James'em.

- Jestem ciekawa czy to wszystko wypali i czy damy radę - mruknęłam.

- Jasne, że tak! - krzyknął brunet - czemu myślisz, że coś się nie uda?

- Takie przeczucie - wzruszyłam ramionami, a w międzyczasie przyszedł po nas Shi (jeden z naszych ochroniarzy), więc ruszyliśmy za nim. Podeszłam do chłopaków, a wzrok fanek spoczął na mnie. Mike zauważył, że stoję z nimi, przez co położył swoją rękę na moje ramiona i przytulił. Na co dziewczyny zaczęły piszczeć, że jesteśmy parą. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a on znowu wrócił do rozdawania autografów. Odsunęłam się trochę do tyłu by im nie przeszkadzać.
Usłyszałam jak ktoś woła moje imię, więc spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam dziewczynę z niebieskimi włosami, która machała do mnie, więc do niej podeszłam.

- Hej Chrissy - uśmiechnęła się szeroko - mogę zdjęcie? - pokiwałam głową i wzięłam jej telefon - jestem twoją fanką.

- Jak sie nazywasz? - spytałam.

- Shiroi Jun - podałam jej telefon, który wzięła - ty i twoja muzyka bardzo mi pomogła, dzięki niej znalazłam swój sens życia.

- Cieszę się - uśmiechnęłam się - podasz mi swój numer telefonu? - spytałam i wyciągnęłam w jej stronę mojego IPhone'a, a ta pokiwała głową i wpisała swój numer.

- Proszę - oddała mi go.

- Mam nadzieję, że będziemy pisać - uśmiechnęłam się - Chciałabym poznać cię bliżej - powiedziałam.

My Story. || lrhWhere stories live. Discover now