Magia 48

11.9K 661 71
                                    

Nathaniel

Powiedzieliśmy sobie "Tak" w obecności naszych najbliższych. Moja Tali patrzy mi w oczy, a ja  widzę w jej bezgraniczną miłość. Szarość jej oczu błyszczy się niczym milion gwiazd.

- Kocham cię gwiazdko- szepczę jej do ucha, na co czuję jak się uśmiecha.

Biorę moją żonę na ręce i ku zaskoczeniu wszystkich niosę ją na miejsce imprezy, które jest w drugiej części ogrodu. Tato i reszta męskich członków naszego klanu, śmieją się ze mnie, bo może i zachowuję się jak zaborczy dupek, ale to mój dzień, więc mam prawo nosić moją żonę.

Faceci  pokazuje kciuki do góry, a mama ma łzy w oczach. 

- Kocham cię- mówię ukochanej i trącam nosem jej szyję.- Pachniesz tak dobrze.

- Jeżeli będziesz grzeczny, może dam ci się posmakować przed wielkim finałem- na jej słowa robi mi się ciaśniej w spodniach.

- Kochanie miej litość i nie mów takich rzeczy, bo ja tutaj przechodzę katusze.

- Moja biedactwo- nabija się ze mnie, więc robię podkówkę.- Och dobrze, obiecuję ci, że nie pożałujesz- cmoka mnie w usta.

Stawiam ją po środku parkietu, biorę delikatnie za dłoń i przyciągam do swojego ciała. Kapela zaczyna cicho grać, a ja porywa moją żonę w nasz pierwszy wspólny taniec. Wirujemy po parkiecie niczym jedność. Ciało przy ciele, dusza przy duszy, usta przy ustach. Moje kochanie zmysłowo mruczy, opierając swoją głowę o moje ramię, a ja szczerze się jak idiota.

- Odbijany - zostaje klepnięty w ramie. Zatrzymuję się i widzę ojca Tali, więc przekazuję mu moją ukochana, a sam proszę swoją mamę do tańca. Po czym wszyscy wychodzą na parkiet i zaczyna się zabawa.

Po pierwszym tańcu goście zajęli swoje miejsca, a nam przypadło w udziale pokrojeniu tortu weselnego. Robimy to wspólnie, po czym karmimy się nim nawzajem, jednak postanawiam odpłacić żonie, za moje dzisiejsze tortury.

Niby przypadkiem upuszczam między jej piersi nieduży kawałek ciasta. Ku jej zaskoczeniu jaki i zebranych, moje usta nurkują w jej dekolcie, co wywołuje salwę śmiechu. Odrywam się od jej cudownej skóry i robię nie winną minkę, za co zostaje obdarowany przez Tali jednym z jej najpiękniejszych uśmiechów.

Mija kilka godzin i widok mojej ukochanej coraz bardziej daje mi się we znaki. Moja jaja chyba są już tak sine jak dorodne węgierki, a żeby tego było mało, ta mała jędza prowokuje mnie co jakiś czas. Jeżeli zrobi to jeszcze raz, to przewieszę ją przez ramię i wyniosę zapewne ku uciesze wszystkich. No i jak na zawołanie, znowu mnie katuje i podnosi mi ciśnienie w spodniach.

Dosyć tego.

- Rzucasz bukietem i wychodzimy- warczę jej cicho do ucha.

- Co? Ale dlaczego tak szybko?

- Szybko? Skonam jeżeli zaraz nie poczuję cię na sobie- przyciskam ją do siebie i układam jej dłoń na swoim twardym kutasie- Taki jest cały dzień i już dłużej tego nie zniosę- skomlę żałośnie.

- Och- przygryza wargę, a moja kciuk mimowolnie pociąga za jej wargę, uwalniając spomiędzy zębów.

Po pięciu minutach, bo tyle trwało zebranie wszystkich niesparowanych i wolnych samic, Tali rzuca wiązanką.  Jej przyjaciółka Sary staje się szczęśliwą posiadaczką bukietu i widzę jak jej wzrok wędruje gdzieś w bok. Podążam za jej spojrzeniem i widzę mojego brata wpatrzone w nią niczym w obrazek. 

O jasna cholera. A niech mnie- chichoczę.

- Co jest?- Pyta Tali.

- Przyjrzyj się Sarze i Ronowi- robi o co ją proszę.

- O w mordę.

- Dokładnie. Ale teraz kochanie, czas wypełnić obowiązek małżeński.

Podnoszę ją w swoich ramionach i przerzucam sobie przez plecy, na co wydaje pisk i uderza mnie dłonią w pośladek.

- Postaw mnie do cholery, wszyscy się na nas patrzą- udaję złą, ale jej głos zaczyna drżeć ze śmiechu.

- Państwo wybaczą, ale na nas już pora- kiwam głową towarzystwu na pożegnanie i  zostajemy odprowadzani przez  gromki śmiech zebranych. 

-Jesteś jaskiniowcem- burczy Tali.

- Już dawno się o tym przekonałaś ,a poza tym jesteś kobietą tego jaskiniowca po wsze czasy i termin reklamacji już minął- klepię ją w ten cudny tyłeczek.

Przemierzam trawnik po czym dom i po chwili wchodzimy do naszej sypialny. Trzymam całe moje życie w swoim ramionach, cały mój świat i jest najszczęśliwszym facetem na ziemi. Moja maleńka wygląda jak anioł, co prawda lekko różowy w tych tiulach, ale wciąż anioł.

Tali delikatnie stawia swoje nogi na podłodze, a ja sam zrzucam siebie marynarkę i już mam zabrać się za ściąganie reszty, kiedy dłonie mojej żony powstrzymują mnie.

- Ja to zrobię ukochany- rozpina mi koszulę. 

Z każdym rozpiętym guzkiem całuje kolejny odkryty skrawek mojej skóry. Schodzi niżej aż do zapięcia moich spodni i jednym płynnym ruchem zsuwam mi je do kostek.

- Założyłeś bokserki -  stwierdza zaskoczona.

- Wolałem nie świecić gołym tyłkiem na własnym weselu- pozbywam się szybko reszty garderoby.

Podnoszę maleństwo do pozycji pionowej, obracam i rozsuwam zamek w jej sukni, która po chwili ląduje u jej stóp. Nawet nie patrzę co ma nas obie, tylko składam pocałunki na jej szyi, moim oznaczeniu, które przygryzam swoimi kłami. Z ust najdroższej wylatują jęki i ciche mruczenie. Odsuwam się od niej na mniej więcej metr i dopiero teraz zauważam co ona ma na sobie. 

Moje pożądanie rośnie jeszcze bardziej, kiedy Tali obraca głowę przez ramie, puszcza mi w powietrzu całusa i obraca się do mnie przodem. O mało nie dławię się własnym językiem, na widok jaki mi właśnie funduje. Jej Piersi prawie wylewają się z tego czegoś zwanego gorsetem, a mikroskopijne figi niczego nie zakrywają. Mój kutas drży z podnieca i domaga się zatopienie w jej boskim, miękkim ciele.

Niech mnie diabli wezmą, jeżeli zaraz tego z niej nie zerwę. 

Moja żona kusicielka, zbliża się do mnie zmysłowym krokiem w swoich zabójczo, seksownych szpilkach.  I dopiero teraz zauważam, że jej piersi są jakby większe, ale to może przez tą bieliznę. 

Przygarniam ją  do swojego torsu i zwinnych ruchem reki pozbawiam jej ostatniej sztuki odzienia.

- Nawet się nią nie nacieszyłam- mówiąc to śmieje się.

-  Kochanie jedynie czego teraz pragnę, to ciebie nagiej i gotowej w naszym łóżku.

-  Ależ ja już jestem gotowa- pcha mnie na łóżko, po czym dosiada i zatapia mojego fiuta w swoim słodkim wnętrzu.

Z każdym jej ruchem myśli ulatują z mojej głowy i jedyne co się teraz liczy, to ona i ja, oraz  ta noc pełna magii. 

Tak chwila, to magia.


**********************************

Oficjalnie ogłaszam, że to już przedostatni rozdział, a ostatnim będzie epilog.

Miłość w pełni księżycaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora