Konfrontacja 11

15K 885 21
                                    

Nathaniel

Mój króliczek uciekł i jeżeli zrobiła to w przypływie paniki, to i tak mam prawo ją gonić i oznaczyć, a następne się z nią sparować. Zresztą niedługo pełnia i będzie bardziej podatna na mnie, mój zapach, a jej wilczyca na mojego wilka.

Złapię ją niedługo, bo jej zapach jest już wyryty we mnie. Każda komórka mojego ciała czuje ją i wie, że ona należy do mnie. To jest moja mate, a mój wilk miał rację.

~No pewnie, ja zawsze mam- przechwala się. -A teraz z łaski swoje rusz swoją szanowną dupę i biegnij za naszą przeznaczoną.

~ Właśnie to miałem zamiar zrobić, więc przymknij się i daj mi działać.

~ No to czekam- prycha, ale już się nie odzywa.

Mijam po drodze rodziców, którzy śmieją się, bo wiedzą co mam zamiar zrobić, więc tylko kiwają głowami. Za to rodzice Tali mówią, żebym był delikatny, bo inaczej będzie ciężko, więc potakuję głową, że zrozumiałem.

Ruszam biegiem, a w momencie kiedy moje stopy dotykają leśnej ściółki, przemieniam się w wilka. Podnoszę pysk do góry i zaciągam się powietrzem, żeby wyczuć zapach mojej ukochanej. Tak ukochanej, bo od pierwszego spojrzenia na jej cudowne szare oczy, moje serce zabiło mocniej. Mój wilk oszalał od jej zapachu, a jego i moje uczucia są powiązane.

Czuję jej delikatny zapach, unoszący się na liściach i korze drzew, więc łatwo mi podążać za nią.

Trop prowadzi mnie do wielkiego domu na znajdującego się na skraju lasu, ogrodzonego średniej wysokości murem. Ku mojemu zaskoczeniu przy wejściu od strony lasu stoi pojemnik z odzieżą, więc przemieniam się i wyciągam jakieś dresy oraz podkoszulek. Ruszam na bosaka przez trawnik i widzę jak Tali spada ze schodów, a moje serce w tym momencie staje, po czym zaczyna bić niebezpiecznie szybko. Widzę jak próbuje się podnieść, co jej się udaje, a ja pędzę do niej.

Łapię ją w ostatniej chwili i ratuję przed spotkaniem z kaflami.

-Trzymam cię skarbię- mówię jej do ucha.

-Tak się cie...- nie dokańcza, a po chwili wiem dlaczego.

-Zabieraj pieprzone ręce z mojej dziewczyny!- Krzyczy jakiś kutas stojący na schodach.

Przyciskam jej ciało do swojego jeszcze bardziej i całuję moją maleńką w czubek głowy, na co reaguje cichym jęknięciem.

-Co jest kochanie?- Szepczę pytanie

- Moja głowa... bardzo boli- cicho odpowiada, a we mnie powoli rośnie furia.

-Zajebie skurwysyna- warczę.

Pewnie ten koleś, to jej chłoptaś, ale już koniec z tym i z nim. Nigdy więcej jej nie dotknie. Moje myśli przerywa głos mojej maleńkiej.

- Skończ Jason. Jesteś kutasem, który pieprzy inne. Powiedz mi... . Zrobiłeś to, bo ja nie chciałam czy inne były takie chętne?

Jej słowa mnie zaskakują, bo nie sądziłem, że będzie takie bezpośrednia.

- Nie chciałaś, to poszedłem do innej. Proste- mówi ten skurwiel do niej.

Mam ochotę mu rozerwać gardło, za to że skrzywdził moje kochanie. Jak on mógł ją zdradzić? Mój wilk powarkuje groźnie.

-Od...od kiedy mnie... zdradzasz?- Nie wytrzymuję i na jej pytanie z mojej piersi wyrywa się ciche warczenie.

-Um... od kilku dni kochanie. No wiesz od tego dnia kiedy nie chciałaś, a ja tak bardzo się starałem- na jego ustach formuje się szyderczy uśmieszek.

Nie wiem jak Tali by na to zareagowała, ale w tym momencie chętnie bym przypierdolił temu złamasowi. Mam ochotę, żeby moja pięść spotkała się z jego twarzą. Mam ochotę wypruć z niego falki.

-Ty skurwielu! Jesteś podłą kreaturą i radzę ci zabierać dupę z mojego domu- Tali warczy na niego. - Z nami koniec!

Mój wilk mimo sytuacji cieszy się, że nasza bratnia dusza zerwała z tym kutasem. Wyje cicho z zadowolenia, a ja mam ochotę pocałować Tali, jednak najpierw muszę załatwić pewną sprawę.

Kiedy jej były już chłopak schodzi ze schodów i staje na posadzce, chowam Tali za siebie, całując przelotnie w skroń, po czym przyjmuję bojową postawę.

-Kim ty jesteś złamasie?- Pyta mnie i robi krok w naszą stronę.

-Twoim największym koszmarem!- Warczę głośno.- Dostaniesz wpierdol koleś.

Zaczyna płonąć we mnie furia. Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie wkurwił jak ten sukinsyn i zapłaci mi za skrzywdzenie mojej maleńkiej. Odchodzę do Tali i zbliżam się w tempie błyskawicznym do niego.

Rzucamy się na siebie na wzajem, ale ja muszę pamiętać, że nie wolno mi użyć kłów, ani pazurów. Za to moje pięści raz za razem lądują na jego ciele. Trafiam w jego żebra i słyszę jak pękają, po czym trafiam go w twarz. Ku mojemu zaskoczeniu dalej stoi i próbuje oddać ciosy, które mijają się z moim ciałem.

Mam tego dosyć.

Robię unik, okrążam go i wale w potylice tak, że traci przytomność. Nie będzie mi kutas podskakiwał, a nie mam zamiaru go zabić. Nie to żebym nie chciał, ale zwyczajnie nie wolno mi unicestwić człowieka. Moje dłonie zdobi jego krew, więc wycieram je w koszulkę, żeby nie wystraszyć Tali.

Spoglądam na moją ukochaną i przeżywam szok. Leży nieprzytomna na trawniku. Podbiegam do niej, biorę moją maleńką na ręce i kierują się z nią do domu, po czym wybieram numer do mojego taty.


Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now