Przyjęcie 3

19K 1K 33
                                    

Przyjęcie u dziadków jak zwykle jest pełne gości i cała nasza rodzina też tworzy niezłą gromadkę. Nawet przybył wujek Cole, którego swoja drogą mój tato nie trawi, ale wracając do tematu, jest on oraz cała trójka pozostałych moich stryjków wraz z partnerkami i dziećmi.

Mama jak zwykle przy boku taty, a moje młodsze rodzeństwo porozchodziło się i w sumie sam szukam sobie zajęcia, albo raczej towarzystwa.

~Ty lepiej szukaj naszej partnerki- w mojej głowie odzywa się głos mojego wilka.

~Taa, i myślisz, że tutaj ją znajdę?- Pytam kpiąco.

~Nigdy nic nie wia...- raptem urwał w połowie zdania.

~Co jest?

~ Powąchaj powietrze- rozkazuje mi. - Czujesz to?

Więc robię tak jak mi powiedział i podnoszę lekko głowę wąchając powietrze. Wciągam jej i próbuję wyczuć to o czym mówił mój wilk, ale jedynie co czuję, to  delikatną nutę czegoś nieznanego. Jednak tutaj jest pełno obcych zapachów.

~ Ty głupku idź do przodu i wyczuj ten zapach- warczy na mnie wilk.

~ Jezu zamknij się na chwilę i daj mi się skupić- syczę na niego.

~ Jeżeli tak wygląda twoje skupienie idioto, to nigdy nie znajdziemy naszej mate- jęczy moje wilcze ja, ale już się nie odzywa.

Ruszam do przodu zgodnie z jego wskazówkami i rzeczywiście miał rację sierściuch jeden. Zapach jest coraz bardziej wyczuwalny i coraz bardziej mnie intryguje, ale nie mogę zlokalizować jego źródła- na co mój wilk jęczy, że jestem beznadziejny.

Chryste najchętniej bym go udusił za to jego wymądrzanie się. Wiem, że tęskni za naszą bratnią duszą i już chce ją mieć, ale ja przecież też chcę i jego jęczenie, że jestem taki beznadziejny wcale mi nie pomaga.

~Stój!-Krzyczy w mojej głowie.- Powąchaj- warczy.

Ma rację, w tym miejscu ten zapach jest najbardziej intensywny i kiedy wciągam go w nozdrza, aż coś we mnie, w środku drży od tej esencji. Mój wilk wyje, że to zapach naszej mate i muszę zrobić wszystko, żeby ja odnaleźć i ją przywiązać do nas.

Zaczyna się robić coraz bardziej bezczelny. Przecież nie podejdę i nie porwę dziewczyny, bo on tak chce.

Rozglądam się dookoła i widzę grupkę osób, których nie znam, a ku mojemu zaskoczeniu, wśród nich widzę moich rodziców. Kiedy tata mnie dostrzega pokazuje, żebym podszedł do nich, wiec to robię.

-A oto nasz syn, Nathaniel - ojciec przedstawia mnie swoim znajomym.

Patrzę na parę stojącą przede mną, oraz na dwójkę chłopaków gdzieś w moim wieku, czyli dziewiętnastu lat i na dziewczynę, która ma spuszczoną głowę. Przedstawiają się i już wiem, że cała trójka jest rodzeństwem. Jeden z nich, to  Matt i wydaję się przyjaźnie nastawiony, natomiast drugi to Mark , ale niezbyt cieszy się z poznania mnie. 

Dziwne.

W momencie kiedy słyszę imię dziewczyny i ponosi głowę do góry spoglądając prosto w moje oczy, widzę jej przerażony wzrok oraz  piękne szare tęczówki. 

Mój wilk dostaje pierdolca, bo wyje, jęczy, skomlę i wrzeszczy mi w głowie, mówiąc, że to ona.

Tali, nasza Tali- warczy zaborczo moje wilcze wcielenie i w tym momencie chyba muszę się z nim zgodzić. 

Mój boże, ależ ona piękna. Tylko dlaczego się nas boi? - W mojej głowie krąży pytanie, bo nie rozumiem jej strachu w oczach.

Nie mogę oderwać od niej wzroku i chyba jedyną osobą, która to zauważa jest moja mama, bo trąca mnie lekko w rękę i cicho szepcze.

-Nate, nie patrz tak na nią, proszę cię.

-Mamo, ale...- nie dokańczam, bo zostaję szarpnięty za rękę przez rodzicielkę.

- Przepraszamy państwa, ale muszę koniecznie coś pokazać synowi- moja mama przeprasza wszystkich, daje tacie całusa i ciągnie mnie za sobą.

Wychodzimy na zewnątrz i kieruję się  grzecznie do ogrodu, mimo iż nie rozumiem dlaczego musieliśmy wyjść, a mój wilk warczy, że zostawiłem tam naszą dziewczynę. 

-Nathaniel- zwraca się do mnie mama pełnym imieniem, więc to musi być coś poważnego.- Widziałam jak patrzyłeś na Tali i muszę cię ostrzec.

-Odnośnie czego?- Pytam spokojnie, ale w środku zaczynam wrzeć.

-Tali, hymm jakby to powiedzieć... ona ma chłopaka. Rozumiesz więc, że nie możesz...

-Nie mogę czego mamo?- Pytam zły coraz bardziej.

-Kochanie, czy to twoja wybranka?- Mama wypala prostu z mostu.

-Mój wilk wyczuł jej zapach i jednym słowem oszalał, a ja...

-Widziałam, więc już nie muszę pytać.

-I co ma mam zrobić? Czy ona jest z nim sparowana? -Pytam z nadzieją, że usłyszę zaprzeczenie.

-Z tego co wiem, to nie- uśmiecha się do mnie ciepło i przytula do siebie. Mimo iż góruję nad nią wzrostem, kocham kiedy to robi.

-To mam szansę - mówię cicho z uśmiechem na ustach.

-Proszę cię tylko o jedno.

- Tak?- Pytam.

-Wiem, że jesteś jak ojciec w pewnych sprawach, totalni jaskiniowcy- kreci głową- ale myśl zanim coś zrobisz.

-Postaram się.

Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now