Jesteś moja, kochanie 7

16.7K 960 117
                                    

Tali

Jasna cholera, kurwa mać i wszyscy święci. Dlaczego dzisiaj znowu musimy spotykać z rodziną Woods? Miałam sobie wszystko przemyśleć, a tutaj znowu go zobaczę- jęczę

~ Nie jęcz do cholery, bo działasz mi na nerwy- odzywa się moje wilcze ja.

~ Wiesz, że mogę zrobić coś głupiego jak tylko poczujemy jego zapach?

~Właśnie na to liczę.

~ Jędza, jesteś podła- warczę na nią.

~Radzę ci się dobrze zastanowić kogo chcesz. Coś mi się wydaje, że nasz  wybranek wie czego, a raczej kogo chce- szydzi ze mnie ta kupa futra.

~ O tak, on wie na pewno, już to czułam- mówię zażenowana, na samo wspomnienie jego ramion.

~ Właśnie i nie mów, że było ci  źle- syczy na mnie.- Ostrzegam cię, on jest naszym przeznaczonym.

~ Wiem. A co ja mam zrobić z Jasonem? Przecież nie mogę przymilać się do Nathaniela będą dziewczyną innego.

~ Możesz- warczy na mnie mój wilk.

~ Nie będę suką. Za kogo ty mnie kurwa masz?!- Krzyczę na moją wilczycę.

~Dobra, przesadziłam, ale musisz rozwiązać ten problem i to szybko.

Jakbym kurwa nie wiedziała- mamroczę już do siebie pod nosem.

Szykuję się na ten obiad i postanawiam nie przesadzać z ubiorem. Zakładam kremową sukienkę do kolan, baleriny, włosy rozpuszczone i to wszystko, nie mam zamiaru na nikim robić wrażenia. Wychodzę z pokoju i schodzę do holu, gdzie już czekają na mnie rodzice wraz z braćmi.

-Ładnie wyglądasz- szepcze mi do ucha mama.

-Dzięki.

-Na pewno spodobasz się Nathanielowi.

-Mamo, jestem z Jasonem- samo wypowiedzenie jego imienia powoduje, ze czuję niesmak i nie wiem dlaczego.

-A właśnie co do niego, to nie wydaje mi się, żeby on był ...

-Możemy o nim nie rozmawiać?-Przerywam jej  już trochę zła.

-Dobrze, ale bądź miła, to nasi dobrzy znajomi- upomina mnie, a ja mam ochotę wyć.

Przez cała drogę nie odzywam się ani słowem, bo zaczynam się denerwować, na samą myśl o spotkaniu Jego. Moja wilczyca cieszy się jak szalona i zaczyna powarkiwać, że znowu poczuje jego zapach. 

-Jesteśmy- oznajmia tata i wszyscy wysiadamy z auta.

Przed wejściem czeka na nas Alfa Woods oraz jego żona Arin. Zauważyłam już na przyjęciu, że darzą siebie wyjątkową miłością. Moi rodzice się kochają, ale ci dwoje łączy coś więcej, coś wyjątkowego i na każdym kroku okazują to sobie. Patrząc na nich, też chciałabym zaznać takiej miłości... 

Ruszamy wszyscy do środka, gdzie od razu kierujemy się do stołu, ale widzę, że będzie to raczej luźne spotkanie, niż oficjalny obiad. Rozglądam się,ale nigdzie nie widzę Nathaniela.

-Jest w ogrodzie- kobiecy głos szepcze mi do ucha, więc odwracam głowę i widzę jego uśmiechnięta mamę, która kiwa głowa na drzwi do ogrodu i mruga do mnie.

-Dziękuję - szepczę i ruszam we wskazane miejsce.

Staję przed rozsuwanymi drzwiami i zaciągam się powietrzem. Czuję zapach kwiatów i JEGO zapach. Stawiam pierwszy krok na taras i akurat teraz zaczyna dzwonić mój telefon. Patrzę na wyświetlacz i klnę w duchu, że ten to zawsze ma wyczucie czasu. Kurwa mać! Wciskam zieloną słuchawkę 

-Tak?

-Cześć skarbie- odzywa się Jason.

-Cześć.

-Kiedy wracasz?

-Za sześć dni- mówię zgodnie z prawdą.

- A to jakoś wytrzymam.

- Będziesz musiał- droczę się z nim.

-Gdzie jesteś?- Wypala pytanie, na które nie chcę odpowiadać, ale i tak to zrobię.

-Tam gdzie wczoraj- odpowiadam cicho.

-Że co kurwa? Żartujesz sobie?!- Zaczyna na mnie krzyczeć.- Masz wracać do domu.

-Nie krzycz na mnie- warczę na niego- i nigdzie nie wracam, bo nie mogę.

-Będę robić co mi się kurwa podoba i masz wrócić!- Rozkazuje mi.

-A jak nie, to co?!- Podnoszę głos.

-Pożałujesz tego, kochanie- syczy i się rozłączą.

Patrzę na telefon oraz urwane połączenie i zaczynam naprawdę wierzyć, że Jason, to totalna pomyłka. Potraktował mnie właśnie gorzej niż psa i do tego ta jego groźba. 

Boże w co ja się wpakowałam? - Jęczę sama do siebie z zamkniętymi oczami i wypuszczam drżący oddech.

-Niedługo się przekonasz, skarbie- słyszę gruby męski głos. Otwieram oczy i widzę tuż przed sobą Nata.

Moje serce przyspiesza, a zmysły  wypełnia zniewalający zapach chłopaka, aż nogi się pode mną uginają. Dosłownie chwieję się i znowu tak jak wczoraj ląduję w jego silnych ramionach.

Nie mam obecnie silnej woli, żeby   oderwać się od niego, a moja wilczyca mi w tym nie pomaga. Zamykam oczy i wtulam się w ciepłe ciało bruneta.

- Jesteś moja kochanie- kiedy to słyszę, czuję lekkie szczypniecie na mojej szyi.

Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now