Nocny koszmar 29

13.3K 730 59
                                    

Tali

To wszystko było cudowne, Nate był cudowny i taki czuły kiedy kochaliśmy się dwa razy z rzędu.

Patrzę obecnie na śpiącego Nata, mojego partnera, miłość życia i muszę przyznać sama przed sobą, że to cudownie brzmi i cudownie się czuję. Ponowne oznaczenie i wzięcie w posiadanie całej mnie na wieczność jest tym co mnie teraz uszczęśliwia, a wcześniej broniłam się przed tym tak zażarcie. Ale od dzisiaj nie tylko nasze ciała, ale też  i dusze są splecione razem i nierozerwalnie. 

 Leżę szczęśliwa w ramionach mojego ukochanego, otula mnie jego niepowtarzalny zapach, który z każdą minutą wsiąka w moją skórę i miesza się z moim.  Kocham go i od dzisiaj jest mój na zawsze, co napawa mnie dumą i szczęściem, oraz daje kurewską satysfakcję, że żadna inna go nie zdobędzie.

Będąc  na granicy jawy i snu czuję lekki podmuch wiatru, więc bardziej wtulam się w mojego partnera i nie zwracam uwagi na nic więcej. Jednak po chwili znowu czuję ruch powietrza i jego świeży zapach, który lekko rozbudza mój umysł. Otwieram oczy i odsuwam lekko głowę od piersi Nata, co daje mi widok na przesuwający się cień pod oknem, na widok którego przechodzą mnie ciarki. Zamykam oczy i potrząsam głową. Może to tylko moje złudzie zamroczonego jeszcze umysłu?

Tak, to na pewno tylko moje urojenie, po prostu mózg płata figla ukazując nierealną projekcję.

 Liczę w myślach do trzech i ponownie uchylam powieki. Wstrzymuję oddech kiedy widzę jak ktoś zbliża się w naszą stronę. Lekko szturcham Nata, ale on w ogóle nie reaguję na mój dotyk i lekkie szczypanie w tors.

Co jest do cholery?

Postać jest coraz bliżej, a kiedy staje w świetle księżyca widzę coś znajomego i ... 

O kurwa! Ale jak do cholery? Jak? 

Ogarnia mnie panika kiedy próbuję bezszelestnie wyswobodzić się z uścisku Nat, a ta suka jest coraz bliżej nas. Moje serce przyspiesza niebezpiecznie, oddech staje się ciężki i z całych sił odrywam ręce mojego mate od siebie, co jest nie lada wyczynem, bo są jak z ołowiu.

Próbuję opanować atak paniki,a  kiedy mi się to prawie udaje, widzę jak ta zdzira powoli nachyla się na śpiącym Natem i podnosi rękę. W jednej chwili podrywa się do góry, czym zaskakuję ją i odskakuje na co najmniej metr od nas. 

Staję na pewnych nogach i mam w dupie, że jestem naga, to nie nie liczy. 

-Co ty tutaj kurwa robisz?-Syczę.

- Och, zaskoczyłam was- słyszę jej diaboliczny śmiech, który mrozi mnie od środka.- Przede mną nie ma ucieczki.

-Jak się tutaj dostałaś?- Próbuję obudzić mojego mate, trącając go stopą w plecy, ale ten ani drgnie.

-Oj, twój luby nie wstaje, och jaka szkoda- mówi z udawanym żalem.-  No popatrz, ostrzegałam was, ale jak widać nie posłuchaliście.

-Czego chcesz?!- Warczę.

-Nathaniela, chcę jego. On jest mój, a ty ...kurwo zginiesz- w blasku księżyca miga mi srebrne ostrze trzymane w dłoni dziewczyny.

-Chciałaś go zabić- syczę- ty psychopatko.

- Nie, to ciebie chciałam zabić. Miał obudzić się z tobą martwą przy swoim boku, ale właśnie zmieniłam zdanie. Zabije was oboje, jednak on nawet tego nie poczuje, a powinien cierpieć, jednak w zupełności zadowoli mnie twoja śmierć.

-Co mu zrobiłaś?!- Ryczę i o mijam wciąż śpiącego ukochanego.

- Środek nasenny, podwójna dawka, ale jak widać na ciebie nie zadziałał.

- Jak to zrobiłaś? Wszystko jest pilnowane.

-Och ma się swoje sposoby- śmieje się jak opętana. Ona jest naprawdę obłąkana.

Podchodzę powoli do niej i powarkuję ostrzegawczo, jednak ona dalej stoi w tym samym miejscu. 

Nie będę dzisiaj miłosierna, nie będę mieć litości dla tej suki. Dzisiaj jest dzień sądu dla nie i za chwilę się o tym przekona, ale najpierw...

-Daje ci ostatnią szansę na ucieczkę, jednak jeżeli z niej nie skorzystasz, rozszarpię cię na strzępy- ostrzegam ją.

-Zero litości- śmieje się. - Och jak ja się ciebie boję- kpi sobie ze mnie i robi zamach. W ostatniej chwili odskakuję do tyłu, o mało nie przewracając się o nieprzytomnego Nata.

Tak się kurwa bawić nie będziemy!- Ryczę i rzucam się na nią z wysuniętymi pazurami i kłami.

Siła wyskoku jest tak duża, że obie lądujemy przy otwartych drzwiach balkonowych. Z mocą mojego wilka pcham ją na zewnątrz, byle dalej od mojego partnera, jednak nie jestem w stanie uchylić się przed jej ostrzem, które tnie moją skórę na ręku.  Wyję z bólu, ale nie poddaję się i zatapiam pazury w jej ramieniu, jednocześnie stając zbyt blisko niej i poręczy balkonu. Swoją nieostrożność przypłacam palący bólem na brzuchu, jakby ktoś przykładał mi rozżarzone węgle do skóry.  Dotykam dłonią tego miejsca, po czym  podnoszę dłoń do oczu, a na moich palcach widnieje krew, moja krew. Ta suka zraniła mnie srebrnym ostrzem.

Patrzę w jej oczy czarne jak bezgwiezdna noc i widzę w nich rządzę mordu. Nie myśląc zbyt dużo i  nie zważając na przenikający mnie ból, wbijam swoje pazury w jej drugie ramie i  pcham  do tyłu. Jednak nie przywidziałam jednego, czegoś bardzo ważnego. Ta obłąkana sucz ciągnie mnie w swoją stronę za moje długie włosy i obie przelatujemy przez poręcz balkonu będącego na pierwszym piętrze.


*******************************

Dzisiaj Polsatowskie zakończenie. Przykro mi, ale czasem trzeba, jednak mam nadzieję, że bardzo nie będziecie na mnie źli ;)

Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now