Zmiana planów 27

14.2K 837 71
                                    

Nathaniel

Dzień zapowiadał się interesująco, cóż wyłączając tą cholerną sukę, która rano pojawiła się przed naszymi drzwiami. Oczywiście byłem dumny z mojej kruszynki, kiedy pokazała tamtej gdzie jej miejsce i aż dziw, że takie piórko jak Tali potrafiło tak przyłożyć.

 Oczywiście rodzinka nie wiedzieć czemu, sprzysięgła się dzisiaj przeciw nam i postanowiła zając nam czymś czas.  Tak jakbyśmy tego do cholery potrzebowali?

Pół godziny temu mama i jej przyjaciółki porwały moją kobietę, a mi  w udziale przypadła narada stada u ojca w gabinecie. 

Kiedy wszedłem cały nasz klan już tam był i coś było nie tak,  bo nawet dziadek się zjawił, a to zły znak.

-Doszły mnie słuchy, że rano na nasze terytorium wtargnął intruz- dziadek wypowiada te słowa patrząc na mnie.

-Tak, to prawda- kiwam również głową i od razu muszę coś wyjaśnić.- Ale ta suka nie miała mojego pozwolenia i nie zapraszałem jej tutaj- zaciskam dłonie w pięści na myśl o tym babsku.

-Tego się domyśleliśmy, biorąc pod uwagę fakt, że masz już swoją wybrankę. Jednakże- mój tato odchrząkuje- rozmawiałem dzisiaj z ojcem tej dziewczyny i nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Cóż,  był nieziemsko wkurwiony.

- Ale przecież, nigdy jej nic nie obiecywałem, ani wy, że już nie wspomnę o tym, iż nawet bym jej kijem nie tknął. To jakaś wariatka- słyszę cichy chichot Sama, na ojciec gromi go wzrokiem.

-Wiem synu, ale oni sobie coś ubzdurali i efektem była wizyta tej dziewuchy tutaj. Do tego wdarła się na naszą prywatną ziemię i...

-I ?

-Jest coś jeszcze, dlatego zebrałem nas tutaj wszystkich.

-Chyba nie rozumiem. 

-Dostaliśmy informację, że - ojciec zaciska usta w wąską linie-  ona coś planuje. Ponoć rozgłasza wszem i wobec, że dzisiejsze nocy sparujesz się z nią.

- To kurwa jakiś absurd- warczę.- Przecież ona wie, że mam już kogoś.

-No i tutaj mamy problem.

-Chyba nie chcesz powiedzieć. że...?- Zmroziła mnie myśl, jaka wpadła mi do głowy.

-Dokładnie, to mam na myśli synu.

-Jeżeli tknie Tali, to ja rozszarpię. Przysięgam- warczę.

-Wierzymy. Dlatego Nate- odzywa się dziadek- żeby do tego nie doszło....No cóż chyba będziesz musiał zmienić na dzisiaj plany.

-Że co kurwa? Chyba sobie żartujecie do cholery!- Podnoszę głos.

-Nathaniel- o dziwo upomina mnie wujek Sam.

-Dobra mówcie, ale wcale mi się to nie podoba- zakładam ręce na piersi w geście niezadowolenia.- Jestem wkurwiony- mówię z zaciśniętą szczęką.

-Nie musi, Tali ma być bezpieczna, dlatego cały proces parowania przejdziecie u nas w domu.

Krztuszę się własną śliną na słowa dziadka. 

Popierdoliły ich dokumentnie. Nie ma takiej cholernej opcji.

-Chyba sobie żartujecie, przecież nie będę się pieprzył z moją kobietą, kiedy dziadek będzie za ścianą!- wszyscy wybuchają śmiechem.- Co was tak bawi do cholery? 

-Ty.

- Ja pierdolę- mamroczę pod nosem, bo zaczynają mnie naprawdę wkurwiać.

-Czy ty myślisz, że my będziemy tam, kiedy wy...?- Nie dokańcza śmiejąc się. -Wybacz młody, ale mam lepsze rzeczy do robienia z twoją babcią niż słuchanie waszych jęków zza ściany, bo wiesz nie jestem jeszcze...- przerywam mu pospiesznie, żeby nie kończył.

-Stop. Oszczędź mi szczegółów, ja nic nie chce wiedzieć. Ok? Wystarczy mi, że moi rodzice się z tym nie kryją- patrzę z uśmieszkiem na ojca, który mruży na mnie oczy.

-W każdym razie- senior rodu kontynuuje- wszystko jest już ustalone, a ty musisz przyszykować wszystko i zabrać tam Tali. 

-A co z tą nawiedzoną?-Pytam.

- Zwiększymy obstawę terenu i częstotliwość patroli- tato przejmuje głos.- Nie wiadomo co ona wymyśli, więc zanim wzejdzie księżyc, musicie być już na miejscu. Przykro mi synu, ale najważniejsze, żebyście dzisiaj zakończyli cały ten proces, bo inaczej...- kręci głową.

-Wiem, mojemu wilkowi jednym słowem odpierdoli i mi też.

- No właśnie, więc się rozumiemy- ojciec mruga do mnie i wychodzi.- Dzisiaj stajesz się jej partnerem i aniołem stróżem. 

Potakuję bezgłośnie i wiem, że ta noc będzie bardzo ciekawa. Nie chcę nawet myśleć, jak ukochana zareaguje na taką rewelacje. Zaraz...

-Tali wie o wszystkim?

-Pochujałeś Nate?- Odzywa się Vin.- Chcesz, żeby się stresowała jeszcze bardziej? - Kręcę przecząco głową, bo to ostatnia rzecz jakiej teraz chcę.

- No młody, musisz stanąć na wysokości zadania- słyszę Sama, który klepie mnie po ramieniu- Zrób wszystko, żeby nie przynieść nam wstydu.

-O czym ty do cholery mówisz?- Marszczę brwi.

- Ujmę to tak. Użył swojego fiuta tak, żeby wiedziała, że należy do Woodsa. Nazwisko do czegoś zobowiązuje, co nie panowie?- Szczerzy się ten idiota, a wszyscy wybuchają gromkim śmiechem.

-Jesteście nienormalni- wyrzucam ręce w powietrze, a oni jeszcze bardziej się śmieją.



Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now