Za moje spuchnięte jaja 23

14.7K 856 36
                                    

Nathaniel

Tylko przełożyć przez kolano i dać kilka klapsów, za to co zrobiła. Chociaż z drugiej strony załatwiła mnie na cacy, ale jeżeli myślała, że zimny prysznic mi pomógł, to się ogromnie pomyliła. 

Wciągam na siebie ubranie i wychodzę z naszej sypialni kierując się do kuchni, gdzie zastaję... mamę.

Marszczę brwi, rozglądam się, ale nigdzie nie widzę Tali.

-Cześć mamo- witam się z nią.- Gdzie jest Tali?

-Jest u nas. Stwierdziłam, że wspólne śniadanie pomoże jej się zaklimatyzować.

-Ok?-Wolałem zjeść osobno, ale jak widać moje plany właśnie wzięły w łeb.

Wychodzimy razem, a ja wręcz pędzę do domu rodziców, a jeszcze do wczoraj również mojego. Jeżeli mój braciszek chociażby zbliżył się do mojej kobiety, to urwę mu jaja. 

Za sobą słyszę śmiech mamy i odwracam głowę.

-Co jest takie zabawne?

-Ty, a teraz biegnij, bo zaraz mi tutaj kogoś rozszarpiesz- śmieje się jeszcze głośniej.

Wchodzę zamaszystym krokiem do kuchni, a to co widzę powoduje, że zaraz naprawdę kogoś zamorduję. Tali siedzi i popija spokojnie herbatę, a ten mój jebnięty braciszek,skacze koło niej i  próbuje jej dotknąć. 

Zaraz go zajebię.

 Całe szczęście, że Tali odsuwa się od niego, więc trochę mi ulżyło. Ale tylko trochę, bo ten idiota zwany moim bratem znowu próbuje to zrobić.  Zaciskam dłonie w pięści, a z mojego gardła wydobywa się cichy warkot.

- Odpierdol się od mojej kobiety!- Warczę w stronę brata, który chyba jest głupi, że nie rozumiał za pierwszym razem tak prostego polecenia.

- Stary daj spokój, przecież Tali należy prawie do rodziny, więc mogę sobie pogawędzić z moją przyszłą szwagierką.

-Ale masz jej do cholery nie dotykać- szybkim krokiem podchodzę do mojej kruszynki, siadam obok i ciągnę ją na swoje kolana.- Nawet nie waż się wyrywać- mruczę jej do ucha.

-Nie zamierzam- odpowiada wesoło i nie wiem czy przypadkiem czy specjalnie, ale ociera się swoimi pośladkami o moje krocze. Jezu, ona chce mnie dzisiaj zabić. Zaciskam zęby, żeby czasem nie jęknąć przez coraz większe podniecenie, jak również przez twarde fiuta naciskającego na mój rozporek.

- Pożałujesz tego skarbie- mruczę jej do ucha i je kąsam.

-Ale ja nie wiem o czym mówisz- to diablica.

-Och czyżby?

- Naprawdę- słyszę jej cichy chichot.

Już mam coś powiedzieć, kiedy do pomieszczenia wchodzi tato i patrzy na nas z uśmieszkiem na ustach. Ta on wie, co ta kobieta ze mną robi, bo mama robi to samo z nim. 

-Co tam synu? Jak noc?- Pyta niby od niechcenia i mruga do mnie.

-Dobrze- szczerzę się jak głupek.

- Nie wątpię - cicho śmieje się,a Tali nerwowo kręci się na moich kolanach.

-Przestań się wiercić, bo przez ciebie mam mały problem w spodniach- mówię przez zaciśnięte zęby, bo jeszcze trochę, a stracę kontrolę nad sobą.

-To mnie puść i będzie po sprawie.

-Nic z tego kochanie, nie mam ochoty być zażenowany przed rodziną  z powodu mojego fiuta- parska na moje słowa, a ja przechodzę katuszę.

-W takim razie możesz mnie nakarmisz - obraca głowę w moją stronę- Panie Twardy Fiucie.

-Maleńka, grabisz sobie- szybko kradnę jej całusa i widzę jak rodzice spoglądają na nas czule.- Proszę cię, siedź grzecznie, bo jaja mi zsinieją.

-Och biedactwo.

-No nie, dosyć tego dobrego- mamroczę.

Biorę ją pod nogi i szybko wstaję z nią z krzesła, po czym wychodzę w akompaniamencie śmiechów rodziny. Wchodzimy do mojego pokoju, gdzie za chwilę zostanie dokładnie ukarana za swoje dzisiejsze przewinienie.

-Gotowa?-Stawiam ją na podłodze.

-Na co?- Unosi zabawnie brew.

-Na karę kochanie, za moje spuchnięte jaja, za mojego obolałego fiuta i za ten zimny prysznic- kąsam jej usta.

-No to na co czekasz?- Odsuwa się ode mnie i cofa w stronę łóżka.

- Ach tak? - Rzucam się na nią, na co piszczy, a mój wilk wyje zadowolony.

-Naprawdę jesteś jaskiniowcem- śmieje się.

-Zaraz się przekonasz jakim, kochanie. 


Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now