Wieczór kawalerski cd. - niegrzeczni chłopcy 41

10.8K 727 59
                                    

Nathaniel

- Ja pierdolę. Co ty do chuja sobie myślisz?!- Krzyczę i zrywam się z miejsca, a on patrzy się na mnie jak na wariata.

- Nie podoba ci się stary?

- Nie bardzo chcę stracić jaja- syczę.

- Mięczak- na jego słowa nasi kumple wybuchają śmiechem, a mnie krew zalewa na jego głupotę.

- Będziesz miał swoja mate, to wtedy pogadamy , a teraz odpieprzcie się.

Ruszam do ojca, poinformować go, że mam dosyć i wracam do domu. Przemierzam dosłownie może z metr, kiedy niespodziewanie dziewczyny rzuca się na mnie oplatając dłońmi moją szyję. Cały się spinam i wyrywam się z jej uścisku, odrzucając ją od siebie.

 - Nie próbuj mnie więcej dotykać- rzucam wściekle.

-  Mogę ci zrobić dobrze- oblizuje usta, a mnie na jej propozycję bierze obrzydzenie.

-Możesz rozbierać się dla tamtych idiotów- wymijam ją.

Ojciec, Sam  oraz Vin grają w bilard i nawet nie są nieświadoma tego co tam się dzieje. Ciekawe jak tato zareaguje na tą dziwkę, a może wiedział? 

Nie, ojciec takich rzeczy nie robi.

- Wiedziałeś, że Ron zorganizował striptizerkę?- Pytam, a ojcu wypada kij z ręki.

- Kogo?- Pyta zszokowany.

- Sam zobacz, co twój synalek zrobił- wskazuję mu głową salę.

Cała trójka wynurza się z niszy i stają jak wryci na widok jaki nam się prezentuje. Dziewucha stoi już w samych stringach i robi jakieś wygibasy przed bratem, a ten dupek cieszy się jak mysz do sera.

Słyszę ciche powarkiwanie ojca

- Musimy ją stąd usunąć zanim nasze partnerki dowiedzą się-  Słyszę Sama i ruszamy wszyscy do tej grupki.

- Masz ją stąd wyprowadzić!- Ojciec ryczy na Rona, aż ten podskakuje na stołku barowym.

- Ale...

- Żadnego ale i  gówno mnie obchodzi czego chcesz- mówi wściekle.- A ty zbieraj swoją dupę oraz szmaty i wypierdalaj!- Zwraca się do dziewczyny, będącej w takim szoku na jego słowa, jak chyba prawie wszyscy zebrani.

Dosłownie minuta i jej nie ma, a braciszek siedzi potulny jak baranek.

- Możesz mi powiedzieć co ci do diabła odbiło?- Ojciec nie kryje się ze swoją złością.

- Chciałem mu zrobić niezapomniany wieczór kawalerski- wzrusza ramionami.

- Wiesz co by się stało jakby Tali się dowiedziała, a nie daj boże mama? Przez ciebie i twoją głupotę moje klejnoty mogłyby ucierpieć, że już nie wspomnę jakby to się mogło skończyć dla twojego brata- wskazuje na mnie.

- Chciałem, żeby dobrze się bawił, przecież takie rzeczy, to norma na takich wieczorach.

- Do domu ale już i módl się, żeby nikt się o tym nie dowiedział- ojciec karci go jak szczeniaka, ale zasłużył sobie.

- No to chyba mamy problem-  odzywa się jeden z moich kumpli i robi skruszoną minę- zrobiłem zdjęcie i wysłałem siostrze.

- Powiedz, że żartujesz!- Wrzeszczę.- Ty kretynie! Wysyłałeś zdjęcie swojej siostrze, która jest na wieczorze panieńskim Tali? I myślisz, że zachowa to dla siebie?- Drę się jak opętany i rzucam się na niego.

Ktoś odsuwa mnie od tego skurwiela, ale na jego nieszczęście dostaje strzał prosto w szczękę. 

- Wystarczy!- Sam krzyczy.- Koniec imprezy, a ty - wskazuje na mojego braciszka- masz zakaz przychodzenia tutaj przez najbliższy miesiąc i nie odzywaj się, bo ojciec ci nie pomoże- pierwszy raz widzę wujka takie wkurzonego.

Gdyby nie to, że sytuacja w każdej chwili może zmienić się w jeszcze większy koszmar, śmiałbym się z miny brata. 

Wychodzimy wszyscy na zewnątrz, ale aktualnie chyba lepiej byłoby zostać w środku. O auto stoi oparta moja rodziciela i ciota Kira, a gdyby spojrzenie mogłoby zabijać, to z pewności wszyscy leżelibyśmy tutaj pokotem. Tato z Samem wysuwają się na przód, ale widząc wyraz twarzy rodzicielki, nie wiem czy uda się im je ułagodzić.

- Kochanie?-  Niepewny ton głosu ojca potwierdza moje przypuszczenia.

- Czyj to był pomysł? Bo jeżeli wasz- wskazuje na nich- to macie przesrane. 

- Mamo, gdzie Tali?- Podchodzę do niej.

- Nate- przytula mnie- ona... jest wkurzona, rzucała czym popadnie. Nie wiem co cię czeka po powrocie do domu synu.

 -Cholera- mamroczę, a mama odsuwa się ode mnie.

- Dowiem się czyj to był pomysł?!- Krzyczy Kira.- Sam?

- To nie ja, spytaj Rona.

 - Żartujecie prawda?  - Wszyscy kręcimy głową, że niestety nie. Spoglądam na mamę, która zmierza z furią w oczach, aż braciszek cofa się. 

- Dobra wy sobie tutaj wszystko wyjaśniajcie, a ja muszę popłaszczyć się przed moją przyszłą żoną. A tobie - zwracam się do brata- radzę się modlić, żeby mi uwierzyła, bo inaczej pożałujesz- warczę. 


******************************

Zapomniała, więc poprawiam. Dziękuję Wam za drugie miejsce w dziale o wilkołakach. Jesteście wielcy.

Miłość w pełni księżycaWhere stories live. Discover now