CHAPTER FOURTEEN

3.3K 232 32
                                    

3 listopada 1994 roku
Godzina 09:21 czasu angielskiego

    Zoey była już całkowicie zdrowa, dręczył ją jedynie przeszywający ból głowy, przez który na kilka dni musiała pozostać pod okiem pani Pomfrey.

    Wkońcu jednak wypuszczono ją ze skrzydła szpitalnego i dziewczyna mogła powrócić do przyjaciół z Durmstrangu i tych kilku z Gryffindoru.

    Tego ranka zaczepił ją Wiktor Krum, który wyglądał jakby pobił się ze smokiem, co w rzeczywistości było prawdą, bo zabranie złotego jaja smoka ze wskazówkami było pierwszym zadaniem na Turnieju Trójmagicznym.

— Cześć, Zoey. Jak się czujesz? — zapytał osiemnastolatek, pociągając nosem.

— Wspaniale, dziękuję za troskę. — uśmiechnęła się dziewczyna.

— To dobrze, martwiłem się. Nie mogłem przyjść do skrzydła, przepraszam. To wszystko przez ten turniej. — obwiniał się.

— Nie przejmuj się, Krum. Harry też rzadko mnie odwiedzał, bywa. Nie będę przecież płakać, nie wypada. Zwłaszcza, że jest się dziewczyną z męskiej szkoły prowadzonej przez kretyna Karkarowa, który myśli, że wszyscy jesteśmy dzikimi zwierzętami. — w tym momencie oboje się zaśmiali.

    Ale po chwili Wiktor spoważniał i uniósł brwi.

— Powiedz mi, ale szczerze. Co tam się stało? — spytał, opierając się o ścianę.

— Nic, zwykły wypadek. — Zoey spuściła głowę, ale Krum natychmiast pochwycił jej podbródek i uniósł twarz Potterówny.

— Nie masz się czego bać. Dużo razem przeszliśmy, mi możesz zaufać bardziej niż swojemu bratu. — uśmiechnął się pokrzepiająco.

— Dobrze. Ten śmieć, Malfoy. Wszystko przez niego. Usłyszałam jego sen, wyznawał mi w niej miłość. Pamiętasz, jak chodził przez kilka dni jak widmo? Właśnie, przez to. Zakochał się...przepraszam, poprawka. Zauroczył się pierwszy raz w swoim życiu. Byłam strasznie zła, porwałam miotłę Harry'ego i straciłam nad nią panowanie. — wyjaśniła zwięźle dziewczyna.

— Naprawdę? To przez tego farbowanego blondyna? Nie żartuj ze mnie, Zoey. Jesteś najtwardszą Durmstranką jaka chodzi po ziemi, nikogo nie słuchasz, łamiesz wszystkie zasady. Jesteś sprytna, inteligenta, piękna, wysportowana i bystra. Możesz mieć wspaniałe życie, a chciałaś je zakończyć przez jakiegoś tam fretkowatego pajaca, który myśli, że rządzi światem? — mówił z iskrami w oczach Wiktor.

— Masz rację, przyjacielu. Chodźmy na śniadanie, muszę z nim porozmawiać i nareszcie wrócić do dawnej, niezniszczalnej siebie. Ten człowiek jeszcze pożałuje, że choć o mnie pomyślał! — wrzasnęła z dumą Potter i wraz z Krumem wybiegli do Wielkiej Sali, gdzie aktualnie odbywała się śniadaniowa uczta.

◆◆◆
Hej, ludzie!
Oto trzeci dzisiaj!
Za pół godziny północ, może zdążę napisać jeszcze jeden!
Mózg mi paruje od pomysłów!
Pozdro💜


ZOSTAW KOMENTARZ!
OCENIAJ!!!

𝐋𝐈𝐅𝐄 𝐈𝐍 𝐃𝐔𝐑𝐌𝐒𝐓𝐑𝐀𝐍𝐆; harry  potterWhere stories live. Discover now