CHAPTER FORTY-THREE

1.8K 100 4
                                    

18 stycznia 1995 roku
Godzina 09:02 czasu amerykańskiego

    Syriusz i Zoey siedzieli za stołem, wsłuchując się w słowa platynowowłosego króla dupków. Był wyraźnie zmartwiony i nadwyraz zmęczony, jego zawsze idealnie ułożone włosy były teraz potargane.

    Dlatego właśnie Syriusz nie wywalił go tak od razu.

- Jak nas znalazłeś? - warknęła sucho Zoey, wstając nagle z krzesła. Lucjusz przetarł twarz dłońmi.

- Dumbledore, Dumbledore mi powiedział.

- Nie wierzę, że Albus dał ci jakikolwiek namiar na kogokolwiek w obrębie całego świata. Jesteś nikczemnym człowiekiem i każdą informację potrafisz obrócić w własną korzyść. - rzekł chłodno Syriusz. Malfoy zacisnął na chwilę oczy, było widać, że ta rozmowa jest dla niego wielką udręką.

- Powiedział, gdy wyjawiłem to, co mam zamiar wyjawić i wam, a w szczególności tobie, panno Potter - westchnął głęboko.

- Lucjuszu, proszę cię. Uspokój się, bo ja i tak w nic ci nie uw...

- Draco został porwany. - przerwał niemal natychmiast Malfoy i wyrzekł na jednym oddechu.

    Serce Zoey na kilka sekund stanęło, a język ugrzęzł jej w gardle. Lucjusz zrozumiał, że nie powinien spodziewać się żadnego słowa współczucia, więc po prostu kontynuował.

- Dwa dni po zagarnięciu Potter do
Azkabanu mój syn zamknął się w dworze na cztery spusty, nie chciał jeść, a jego krzyki przeszywały moją głowę każdej nocy. Obwiniał się za twój wyrok, choć tak naprawdę to Bellatrix i Narcyza wyjawiły wszystko Ministerstwu. Voldemort po twoim niespodziewanym zniknięciu chciał wymusić twój powrót w jego szeregi, Harry'ego dotknąć nie mógł, jest w Hogwarcie. A że ciebie i Draco łączy niespotykana więź. Przed wczoraj jego co nocne wrzaski ucichły, zaniepokojony błogim spokojem po prostu otworzyłem drzwi zaklęciem. Okno było otwarte, a po moim synu nie było śladu. - mówił dosyć zwięźle, w tym samym czasie poruszony, choć nadal nieufny Syriusz postawił przez blondynem kubek z ciepłą herbatą.

- Dlaczego mamy ci w to wszystko uwierzyć? Przecież to może być jedynie pułapka, całe życie jesteś sługą Voldemorta, myślisz, że wciśniesz nam kit o tym, że nagle stanąłeś po drugiej stronie bariery? - prychnęła Zoey, chociaż widać było jej zmartwienie o los chłopaka, którego kochała.

- Posłuchaj mnie, Potter! - zbliżył się do niej niebezpiecznie, a na jego twarz wpłynęła wściekłość. - Draco jest moim jedynym dzieckiem i kocham go ponad wszystko na tym chorym świecie. Od zawsze pragnę dla niego tego, co najlepsze, wiem, że nie zawsze mi się to udaje, ale ważne, że się staram. Czarny Pan zamknął mi wejście do bazy Śmierciożerców, zostałem oficjalnie wyłączony, nie wiem na jak długo. Pomożesz mi czy będziesz tu siedzieć aż usłyszysz wiadomość o jego zaginięciu lub śmierci? - warknął, a Zoey przełknęła głośno ślinę.

    Wzięła sobie do serca jego słowa, wiedziała, że nie umiałaby żyć ze świadomością, że on nie jest martwy przez nią. Wiedziała też, że jeszcze nie przyszedł czas na wywołanie jakiejkolwiek bitwy między nią, a Tomem Riddlem. Czuła się nieprzygotowana, ale mimo wszystko musiała uratować Dracona.

- Będzie mi potrzebna pomoc.

📖📖📖📖📖📖📖📖
No to hej xdd
Szczęśliwego 2k17, mordki ❤💗

𝐋𝐈𝐅𝐄 𝐈𝐍 𝐃𝐔𝐑𝐌𝐒𝐓𝐑𝐀𝐍𝐆; harry  potterWhere stories live. Discover now