CHAPTER NINETEEN

3K 216 6
                                    

13 grudnia 1994 roku
Godzina 14:36 czasu angielskiego

    Kiedy cały Hogwart zaczął tłoczyć się w Wielkiej Sali, uczniowie Durmstrangu skierowali się na stadion, by zrobić ostatni trening przed tym ważnym meczem.

    Prawie wszyscy topili się w chusteczkach. Była śnieżyca, a zawodników zaczęły chwytać problemy zdrowotne w postaci katarów i gryp. Zoey również nie czuła się zbyt dobrze, od samego rana dziwnie ją słabiło i bolał ją brzuch.

- Hej, może lepiej usiądziesz na chwilę? - obok dziewczyny pojawił się Stanislav.

- No co ty, dopiero tu przyszliśmy. Nie mogę robić przerwy. - mówiła, a oczy leniwie zamykały jej się i otwierały.

- Zoey, nie wiem, czy zagranie w meczu jest słuszne. Spójrz na nich wszystkich. Wyglądają strasznie. - przejmował się chłopak.

- Wiem, Stan - zdenerwowała się Potterówna, po czym zaczęła szukać kogoś w tłumie zawodników. - Chwila, moment! A gdzie jest Krum?! - wrzasnęła.

- Wiktora strasznie bolał brzuch. Karkarov kazał mu zostać i wysłał do hogwardzkiej pielęgniarki. To pewnie przez ten dziwny napój, który nam podali na śniadaniu. Nie był zbyt obiecujący, ale i tak wszyscy go wypiliśmy. - powiedział Stanislav, a w głowie Zoey zaświeciła żółta żarówka.

Przecież Snape boi się meczu quidditcha z Durmstrangiem.

Uczy Eliksirów.

Mógł podać graczom naszej szkoły jakiś napój, który wzbudził by u nas te wszystkie choroby, których jeszcze rano nie było.

Ale kto mógłby to udowodnić?

- Hermiona! - krzyknęła dziewczyna do siebie, a następnie rozkazała przyjaciołom polecieć na trybuny i odpocząć. Zoey wzbiła się w powietrze i pomknęła w stronę zamku, by zapytać Herm, czy istnieje taki eliksir.

    Oczywiście, wiedziała, gdzie jej szukać. Granger uczyła się w bibliotece. Zoey wparowała do pomieszczenia i ostatkami sił usiadła na fotelu naprzeciw rudej. Prawdą było, że coraz gorzej się czuła.

- Oh, wyglądasz okropnie. - skrzywiła się Hermiona, a Zoey podniosła na nią zmęczony wzrok.

- Cała drużyna fatalnie się miewa. Rano, na śniadaniu wypiliśmy jakiś podejrzany napój, który był niby na wzmocnienie, a wywołał silne bóle brzucha, głowy, katary i straszne grypy. Jeśli tak dalej pójdzie, nie zagaramy na meczu, bo wszyscy będziemy leżeć w szpitalu. Czy możliwe jest, że istnieje roztwór, który to wszystko by zdziałał? - mówiła szybko dziewczyna.

- Jasne, że istnieje. Ale wykonać umie go tylko doświadczony czarodziej. - odpowiedziała mądrze Miona.

- Można odwrócić jego działanie?

- Naturalnie. Wystarczy wypić szklankę antidotum z pajęczego jadu i absolutnie nie przebywać na zewnątrz przez okrągłe siedem godzin. - wyjaśniła.

- O cholera! Wszyscy, którzy to wypili są na stadionie! - krzyknęła Durmstranka i wskoczyła na swojego Nimbusa, po czym zaczęła ściągać wszystkich zawodników do owej biblioteki, gdzie Hermiona, Ron i Harry już tworzyli napój odwracający efekt eliksiru Snape'a.

    Dobrą wiadomością było to, że każdy, kto to wypił miał przez trzy godziny biały ślad w kącikach ust. To był niezbity dowód, a kiedy wszyscy z Durmstrangu skierowali się na siedmiogodzinny sen na okręcie, Hermiona zrobiła wszystkim zdjęcia i poszła z nimi do profesora Dumbledore'a.

◆◆◆
Oho ho, Severus!
Miłego czytania i wielkie dzięki za 1.5K wyświetleń!

SKOMENTUJ!
OCEEEEEEEEEEEEEEEŃ!

𝐋𝐈𝐅𝐄 𝐈𝐍 𝐃𝐔𝐑𝐌𝐒𝐓𝐑𝐀𝐍𝐆; harry  potterWhere stories live. Discover now