CHAPTER FIVE

6.7K 398 23
                                    

28 października 1994 roku
Godzina 09:07 czasu angielskiego

    Harry nie mógł wysiedzieć na miejscu. Kręcił się na ławie, jakby oblazły go chochliki albo pająki z Zakazanego Lasu. Nie mógł doczekać się aż wreszcie Ceremonia Wyboru Trójmagików się zakończy.

    Chciał poznać prawdę, ale wiedział, że szanowny Albus Dumbledore, jego dyrektor i przyjaciel, nie powie mu tego wprost. Będzie używał cytatów i sentencji o sercu, umyśle i innych rzeczach.

    Ale mimo to czuł, że brodacz wie o tym, o czym nie wie nikt. O czymś, co zdarzyło się wiele lat temu i o czym ani on, ani Zoey nie mają prawa pamiętać. Jeżeli Albus nie będzie chciał tej dwójce nic powiedzieć, Harry zwróci się z tym pytaniem do Minerwy McGonagall, która ma księgę z nazwiskami wszystkich narodzonych czarodzieji z imionami ich rodziców oraz miejscami zamieszkania.

    Tak, to musi zadziałać.

— Harry, uspokój się. Wiercisz się jak mrówka. — skarciła chłopca Hermiona, która chciała usłyszeć każde słowo z ceremonii.

— Witam kochanych uczniów i gości z dwóch wybitnych szkół, Instytutu Magii Durmstrang dla chłopców i Akademii Magii Beauxbatons dla dziewcząt. Dziś spotkaliśmy się tutaj, by wybrać trzech uczestników z trzech szkół, którzy będą reprezentować nas na tegorocznych, pierwszych od lat Igrzyskach Trójmagicznych! A zatem! Proszę o wybranie przez Czarę Ognia trzech uczniów! — przemówił na ambonie Albus Dumbledore. Potem zrobił miejsce wielkiej machinie i zbliżył się do niej.

    Po kilku minutach z jej wnętrza buchnął skrawek kartki, zapewne z pierwszym nazwiskiem. Albus zastanowił się chwilę, przeczytał zawartość karteczki, podniósł wzrok znad okularów, wyszukał kogoś w sali i zakrzyknął:

— Cedrik Diggory! Reprezentant Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie!

    Po Huffelpuff'ie rozniosła się dzika wrzawa i wiwat wybranemu. Cedrik wstał na chwilę i uśmiechem od ucha do ucha.

    Następnie została wybrana reprezentantka Beauxbatonsu, Fleur Delacour, która również spotkała się z aplauzem. Nikt nie był zdziwiony, kiedy reprezentantem Durmstrangu został Wiktor Krum.

    Kiedy wszyscy zabrali się już do jedzenia lub gratulowania trójmagikom, stało się coś niebywałego. W tym samym czasie z Czary wypadły dwie kartki.

    Wszystko ucichło.

    Nawet wiszące świece jakby zamarły na ten widok. Zdezorientowany Dumbledore wbił wzrok w skrawki papieru, a następne przeniósł wzrok na zebranych.

— To niemożliwe, ale chyba mamy kolejnych uczestników. Ja-ja naprawdę nie rozumiem co właśnie tutaj zaszło. Wygląda na to, że w tym roku mamy pięciu uczestników turnieju. Reprezentant Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Harry Potter! Oraz reprezentantka męskiego Instytutu Magii Durmstrang, Zoey Potter!

    W tym momencie serca dwójki rodzeństwa stanęły w miejscu. Ani Zoey, ani Harry nie wrzucili swoich nazwisk do Czary, ponieważ Zoey miała szesnaście, a Harry czternaście lat.

    Kolejna nie wyjaśniona sprawa, która zapewne nieźle namiesza w ich życiu, które kto wie... Może od tej pory będą toczyć razem?

    O ile dowiedzą się o tym, że są sobie tak bardzo bliscy...

◆◆◆
Hejox, miźźgi.
Rozdział piąty dla was.

ZOSTAW ŚLAD!
K.O.M.E.N.T.A.R.Z. Najlepszym wyborem!

𝐋𝐈𝐅𝐄 𝐈𝐍 𝐃𝐔𝐑𝐌𝐒𝐓𝐑𝐀𝐍𝐆; harry  potterWhere stories live. Discover now