Stanął naprzeciw George'a, jego zwykle pełne życia oczy były teraz poważne i zmęczone.
— A kiedy już przyjdzie... — dodał cicho — ...radzę ci klęknąć i nic nie mówić. Absolutnie. Nic. I najlepiej...
Ostre, władcze pukanie do drzwi łazienki rozległo się jak wystrzał armatni w nerwowej ciszy. Lysander i George zastygli, jakby zamienieni w lód. Ręcznik wypadł z drżących dłoni George'a i opadł na mokrą podłogę. Lysander, mimo szlafroka, wyprostował się instynktownie, jego twarz przybrała maskę udawanego spokoju, pod którą buzowała panika.
Zanim którykolwiek z nich zdążył zareagować, klamka zgrzytnęła i drzwi otworzyły się z cichym, ale stanowczym stuknięciem. W progu stanął Duradel.
Nie musiał nic mówić. Jego obecność wypełniła całą przestrzeń, gęsta i mrożąca krew w żyłach. Jego wzrok, ciężki i przenikliwy jak lodowate ostrze, przemierzył łazienkę w jednej sekundzie. Widział mokre ślady na podłodze, porzucone, brudne ubrania w kącie, chłopaków ledwo ubranych, w szlafrokach — jednego udającego spokój, drugiego drżącego i załamanego.
Ale nie tylko widok go poinformował o tym, co zaszło. Decydujący był zapach. Mimo gorączkowego mycia, mimo pachnącego mydła i pary wodnej, w powietrzu unosił się nie do usunięcia metaliczny posmak krwi. I nie była to krew zwierzęca czy wampirza. To był słodkawy, mdły zapach ludzkiej krwi. Świeżej. I było jej dużo.
Twarz Duradela, zwykle kamienna i nieprzenikniona, nie wykrzywiła się gniewem. Stała się jeszcze bardziej nieruchoma, jakby wyrzeźbiona z samego lodu. Jego oczy, zwykle głębokie i ciemne, teraz zdawały się pochłaniać całe światło w pomieszczeniu, pozostawiając po sobie jedynie absolutny, nieprzejednany chłód.
George, działając pod wpływem instynktu i ostrzeżenia Lysandra, runął na kolana. Jego kości zdawały się wydawać suchy trzask, gdy uderzyły o mokrą podłogę. Głowę pochylił tak nisko, że niemal dotykała posadzki. Jego ciałem wstrząsał cichy, spazmatyczny szloch.
Lysander, choć pozostał na nogach, również się ukłonił, jego postawa była sztywna, pełna napiętego szacunku.
— Panie... — zaczął, ale głos mu się załamał.
Duradel nie spojrzał na niego. Jego wzrok był wbity w klęczącego George'a. Poczynił kilka kroków przez łazienkę, cicho, bezgłośne, ale każdy z nich odbijał się echem w sercach obu wampirów. Stanął przed George'em.
— Podnieś głowę — rozkazał. Jego głos był cichy, ale każdy słowo było jak uderzenie bicza.
George, drżąc, uniósł twarz. Jego oczy były załzawione, pełne zwierzęcego strachu.
Duradel pochylił się, jego palce, zimne i twarde, chwyciły George'a pod brodę, zmuszając go, by patrzył prosto w te lodowate głębiny.
— Czuję ją — wyszeptał Duradel, a jego głos był teraz pełen niebezpiecznej, stłumionej wściekłości. — Czuję ich krew na tobie. W tobie. Ile, Geo? Ilu ich było?
George nie był w stanie mówić. Jego gardło było zaciśnięte przez panikę.
— Pytam się, ilu ludzi zabiłeś tej nocy? — głos Duradela podniósł się nieznacznie, a wibrująca w nim moc sprawiła, że powietrze w łazience zawirowało.
— P-Panie... — wyjąkał George.
— MILCZ! — ryknął Duradel, a ten dźwięk nie był już zwykłym głosem. Był to ten głos, który uderzył w George'a jak fizyczna fala, zmuszając go do ponownego opuszczenia głowy z jękiem.
Duradel wyprostował się, jego wzrok przemknął po Lysandrze.
— A ty... — syknął. — Gdzie ty byłeś? Twoim zadaniem było go pilnować. Twoim zadaniem było zapobiec właśnie temu. Twoja nieporadność pozwoliła na to, że młody wampir, który się nie kontroluje, hasał samopas po mieście.
Lysander zacisnął wargi, ale nie zaprzeczył. Nie był to najlepszy czas i miejsce na wymówki.
Duradel odwrócił się i wyszedł z łazienki, nie zamykając drzwi. Jego milczenie było gorsze niż krzyk. Była to cisza przed wyrokiem. Cisza, która mówiła, że kara nie będzie szybka ani prosta. Że będzie ona odpowiednia do skali przewinień tej nocy.
George wciąż klęczał na mokrej podłodze, łkając cicho. Lysander stał nieruchomo, jego udawany spokój prysł, zastąpiony przez zimną, twardą rzeczywistość. Klęknięcie nic nie dało. Skrucha nic nie dała. Wampirza bestia w George'u wyszła na powierzchnię, a oni obaj mieli teraz zapłacić za to cenę. A cena, jaką wyznaczy Duradel, będzie odzwierciedlać nie tylko gniew, ale głębokie, bezdenne rozczarowanie. I to było najgorsze ze wszystkiego.
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~67.~~~~
Start from the beginning
