Sytuacja, w której się znalazł, przedstawiała się jednoznacznie. Nie dawała ani kawałeczka pola do swobodnej interpretacji. Po co wręczało się komuś szpadel i kazało kopać dół swojej wielkości? Oczywistym dla niego się stało, że nie wróżyło to nic dobrego.
Oglądał kiedyś film. W filmie tym w taki sposób, niezbyt, nazwijmy to, praworządni ludzie, pozbywali się w ten sposób człowieka, który zaszedł im za skórę. Przed jego śmiercią dręczyli go, każąc mu wykopać dla siebie własny grób. To właśnie kopał. Własny grób.
Do głosu próbowała dojść jego racjonalna strona umysłu. Ciężko było się jej jednak przebić przez grubą warstwą strachu, opanowującą każdy kawałeczek jego ciała. Próbował się także przebić przez potężną chmurę emocji, biorącą górę nad wszystkim innym.
Ciało zaczęło się niekontrolowanie pocić i drżeć. Nogi uginały się, jakby pod wielkim ciężarem, którego nie mogły unieść. Wszystkie mięśnie zesztywniały z przerażenia. W efekcie stał się jedną wielką kupką strachu. Zaciskał pobladłą dłonią rączkę szpadla. Robił to niezwykle mocno, jakby ręka wcale nie utraciła sił na wieść reszty ciała o nadchodzącym końcu.
Racjonalizm krzyczał do ogłupiałej strachem głowy. Ale argumenty do niego nie trafiały. Nie trafiały fakty, takie jak ten — Nie zabije cię. Nie po to cię tresował przez ten tydzień. I wszystkie poprzednie. Nie zabije cię. Nie po to włożył w ciebie tyle wysiłku. Nie zabije cię. Dyrektor i jego syn mu nie pozwolą. Nie zabije cię. Nie należysz przecież faktycznie do niego.
Może i coś w tym było, ale nie przyjmował tego do wiadomości. Może gdyby po prostu musiał kopać dół, nawet swoich wymiarów, to te wszystkie argumenty jakoś znalazłyby drogę do świadomości. Uznałby to kopanie za próbę kolejnego ćwiczenia mającego na celu wytresowanie go. Ale opiekun stał tam nad nim z bronią w ręku. I to bronią odbezpieczoną. W dodatku wycelowaną w jego skromną osobę.
— Kop — rozkazał po raz wtóry Soren. Wampir miał z chłopaka niezły ubaw i nawet się z tym nie krył. Cwany uśmieszek jawnie zagościł mu na twarzy. Cała jego postawa zdradzała, że świetnie się bawi.
Wiedział, co dzieciak sobie teraz myślał. Nietrudno się tego było domyślić. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Jeszcze więcej pokazywały samowolne reakcje ciała. Myśli niewolnika szalały i pracowały na najwyższych obrotach. Chłopak miał dwa wyjścia. Albo zrobić, co sobie życzy, albo się zbuntować. W pierwszym przypadku nie spotka go specjalnie wiele bólu. W drugim zaś... będzie go musiał zdyscyplinować. Sam nie wiedział, co by wolał, by niewolnik wybrał.
Wyglądając, jakby miał mu tu zaraz paść i zemrzeć, dzieciak wbił szpadel w ziemię. Nie była już aż tak zmarznięta. Może nieco z wierzchu. Pod zesztywniałą z zimna darnią jednak kryło się miękkie wnętrze.
Nietrudno doszukać się tutaj analogii do przyjemnie spiętej zewnątrz dziurki niewolnika i jeszcze przyjemniejszego jej wnętrza, gdy kutas przebija się przez spiętą obręcz mięśni, tak fantastycznie zaciskającą się na pulsującym, powiększonym z podniecenia organie. Wewnętrzna dziurka ograniczona ściankami jelita z taką łatwością ustępująca pod twardą, spragnioną pieszczot męskością.
Równie prosto można porównać zmarzniętą z wierzchu i miękką pod warstwą darni ziemię z ustami chłopaka. Spięte wargi, z wysuniętym delikatnie proporcjonalnym uroczym jedwabiście gładkim różowym języczkiem, na którym idealnie układała się główka kutasa. Mięśnie starającego się dać rozkosz wampirowi gardełka, tak cudownie zaciskające się pod wpływem pieprzenia ust. Język wspaniale sunący po spodzie penisa. Skupione wargi, łaskoczące i ssące jego czerwoną żołądź lśniącą od preejakulatu. Na koniec ekstaza w postaci wystrzelonej ze słodkiej dziurki na czubku prącia serpentyny spermy. George tak słodko i ulegle wyglądał, gdy czekał z otwartymi ustami, ukazującymi białawą glutowatą spermę. Tak intensywną w zapachu, który trudno porównać do czegokolwiek innego. A jednak charakterystycznego wyłącznie dla niej. Nasienie w konsystencji przypominające nieco surowe białko jaja. W smaku trochę gorzkie, cierpkie, z nutą słodyczy. Sperma osadzająca się na języku i ściankach gardła...
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
