~~~~19.~~~~

1.5K 54 3
                                        

Został sprowadzony do klęku przy nogach Lo. Wampir prowadził go krętymi korytarzami do jakiejś ogromnej sali, która wyglądała nieco jak wnętrze teatru. Na samym środku znajdowało się coś w rodzaju sceny, która zewsząd otoczona została wznoszącymi się ku górze siedzeniami. Niemal wszystkie zajęli jacyś mężczyźni, zapewne inni krwiopijcy, którym towarzyszyli młodzi chłopcy, niemal wszyscy tak samo ubrani, czyli w nic poza obrożami. Część z nich, jak on sam, mieli sztuczne psie ogony w tyłku, takież maski, a także smycze, trzymane pewnie we władczych dłoniach Panów.

Co to za miejsce? Jakieś pojebane. Część chłopców to chyba prywatni niewolnicy tych mężczyzn, a część jest jakby stąd. To coś w rodzaju jakiegoś hotelu? Dziwnego teatru dla takich jak Lo i Soren? Całkiem możliwe.

Soren patrzył na niego z wyższością w oczach i pewną kpiną.

— I jak mój piesek, pokazałeś mu już, co zamierzałeś, Lorenie? — spytał wreszcie cicho.

— Nawet więcej. Zaangażowałem go.

— Zaangażowałeś? Co to znaczy?

Kazał mi zabić dziecko, kurwa! To to znaczy!

— A jak myślisz? Po co się chodzi na strzelnicę? Żeby postrzelać. Choć muszę przyznać, że nasz mały niewolnik mnie zawiódł. Nie przypadła mu do gustu jedna z moich ulubionych rozrywek, szkoda.

Soren ściągnął brwi, jakby zły. Milczał jednak na słowa syna dyrektora.

— Zaraz się zacznie. Niech obserwuje. Może go wystawię do zabawy — w pewnej chwili zdecydował się jednak przerwać ciszę. W głowie Geo zapaliła się czerwona lampka. Nie chciał być nigdzie wystawiany.

— Najpierw jest licytacja, czy...?

— Licytacja jest później, najpierw zabawa.

— Cudownie. — Lo złapał go za policzki i nakierował jego twarz na swoją. — Oglądaj bardzo uważnie. Być może będziesz musiał pokazać, czy też nadajesz się do podobnej... hmmm... zabawy? Co prawda szczerze w to wątpię, ale może się zdziwię?

Dwaj niewolnicy, którzy zostali przydzieleni Sorenowi i Lorenowi widocznie łasili się do tego pierwszego, ocierając się o jego nogi i genitalia ukryte pod materiałem spodni. Opiekunowi się to podobało, bo uśmiechał się kpiąco, a pewnym momencie rozpiął pasek spodni i obsunął je lekko wraz z bielizną, ukazując światu nabrzmiałe sporych rozmiarów prącie.

Dwaj chłopcy natychmiast się do niego przyssali i z zaangażowaniem zadowalali Pana najlepiej, jak tylko potrafili. Nie mógł na to patrzeć, dlatego skupił się na scenie, na którą właśnie wszedł jakiś prowadzący i zaczął opowiadać coś krótko o tym, co za chwilę będzie się tutaj działo. Z każdym słowem prowadzącego nie podobało mu się to coraz bardziej.

***

Wzdrygnął się, gdy niespodziewanie w sali rozbrzmiał gong. Na scenę wyszedł wyraźnie nienaturalnie podniecony mężczyzna. Zupełnie nagi. Prowadzony był na smyczy przez... swojego Pana? Czyżby był to niewolnik? Na to wyglądało.

Gdy przypatrzył mu się dokładnie, stwierdził, że niewolnik nie jest znowu zbyt stary. Mógł mieć najwyżej lekko ponad dwadzieścia lat. Jego skóra lśniła od jakiejś oliwki i pozbawiona była jakiegokolwiek owłosienia, poza tym na głowie. Jego muskulatura wyraźnie rysowała się pod skórą, ale czy mógł nazwać ją imponującą? Raczej nie.

Slave Academy. Yaoi (18+)Where stories live. Discover now