~~~~45.~~~~

806 41 11
                                        

— Już skończyłeś? Tak szybko? — zadrwił wampir.

— Tak! Skończyłem! — odparł niemiło.

— Ojojoj, jaki zły szczeniaczek. Taki rozgniewany.

— Chuj ci w dupę! — nie opanował się.

— Chętnie, ale wolę wsadzić go w twoją. Co niebawem znów się stanie. Tymczasem uznam, że tego nie słyszałem i sobie stąd pójdę. Masz czas do osiemnastej. Twój wybór, jak go spędzisz. Pamiętaj... czas ucieka, kara czeka.

Wszedł do swojego gabinetu. Znów siedział kilka godzin nad papierami, od czasu do czasu przerywając pracę i obserwując przez okno, jak George snuje się po ogrodzie. Pozwalał mu na to, choć ten wcale nie pytał. Nie przejmował się, że ten może uciec, bo taka możliwość po prostu nie istniała. Długo zastanawiał się, czy nie ukarać go za samowolne ubranie się w inne rzeczy, ale oszczędził mu kary. Nie miał zbyt wielkiego wyboru, bo wszystkie stroje dla niego były wyzywające, więc założył coś podobnego, co nosił wcześniej. Prezentował się niezwykle przyzwoicie, nawet z daleka.

Nie przebywał w pomieszczeniu sam. Towarzyszył mu Ri, który z pietyzmem ścierał kurz z mebli. Nie za bardzo miał co ścierać, ale i tak się przykładał, odkładając bibeloty na miejsce, po wyczyszczeniu danego obszaru.

— Wystarczy. Podejdź — rozkazał mu w końcu, gdy nabrał ochoty na małe odprężenie. Niewolnik natychmiast delikatnie położył miotełkę na jednej z komód i podszedł do Pana, chciał klęknąć, ale ten go powstrzymał. — Rozbierz się.

Chłopak wykonał polecenie z uśmiechem na ustach. W tym samym czasie odsunął nieco obrotowy fotel od biurka i zrobił miejsce na to, co planował.

Przesunął laptopa i papiery na bok, by położyć Ri na blacie mebla tyłem do siebie. Rozpiął rozporek i napluł sobie na rękę, by rozprowadzić ślinę po penisie. Bez rozciągnięcia wszedł w niewolnika jednym płynnym ruchem i zaczął się w nim poruszać.

— Chcę cię słyszeć — zakomenderował i już w następnej sekundzie głośne jęki chłopaka rozeszły się po całym pomieszczeniu. — Grzeczny piesek — wysapał.

— Dz-dziękuję, Panie — wyjęczał Ri.

Chłopak miał dosyć ciasny odbyt. Przyjemnie zaciskał mięśnie na jego penisie, co dawało mu maksymalną rozkosz. Nie starał się być ani trochę delikatny, nie bawił się w oszczędzanie go. Ten chłopak do tego służył. Był przyzwyczajony do podobnego traktowania. Taki fantastycznie wytresowany zwierzaczek jak on mógłby się nawet zastanawiać, dlaczego pan traktuje go łagodnie, więc lepiej nie dawać mu powodów do podobnych rozmyślań i odnosić się do niego, jak jest tego nauczony.

Spełnienie nadeszło szybko. Zachęcające jęki z ust zabaweczki w połączeniu z bogatą wyobraźnią, robiły swoje. Wyobrażał sobie jęczącego pod sobą George'a. Jego kutas reagował natychmiastowo jeszcze większym wzwodem. Wytrysk był dosyć długi, obfity, gęsty. Nic nadzwyczajnego u wampira wyższego, zwłaszcza podnieconego jak on.

Kazał wyczyścić się z resztek spermy Rishowi, czego ten podjął się z ochotą. Zlizywanie spermy z członka Pana traktował jak wielką nagrodę. A przynajmniej powinien. Chyba tego uczyli ich w tych wszystkich ośrodkach tresury...

— Jutro bardzo wcześnie rano wyjeżdżam — zagadał do niewolnika, samemu nie wiedząc, czemu to robi. — Podczas mojej nieobecności chcę, abyś zaprzyjaźnił się z George'em. Porozmawiał z nim trochę. Dotrzymaj mu towarzystwa. Gdyby zachowywał się nieodpowiednio, opowiesz mi o tym piesku. Jasne?

Slave Academy. Yaoi (18+)Where stories live. Discover now