Sala, w której się znaleźli, już na pierwszy rzut oka przypominała scenografię do filmu grozy. Całkowicie biała, z ostrym drażniącym światłem jarzeniówek, tylko z dwoma maleńkimi okienkami, w których nic poza niebem dostrzec nie mógł.
Mniej więcej pośrodku znajdował się metalowy stół, przywodzący mu na myśl prosektorium. Wokół niego umieszczono jakieś dziwne połyskliwe zbiorniki i odpływy, chyba wolał nie wiedzieć na co. Wyobraźnia podsuwała mu makabryczne sceny, podsycane przez fakt, że kratki odpływów nie zostały doczyszczone i widniała na nich jakaś czerwonawa substancja.
Krew. Krew. Zginę tutaj.
Niestety nie tylko stół napawał go grozą w tym miejscu. Oprócz niego dostawał dreszczy na widok zwisających z sufitu różnej długości łańcuchów, dziwnych drążków i haków. Pokaźna kolekcja biczy, pejczy, batów, palcatów, szpicrut, paddle, korków analnych, dild najróżniejszych rozmiarów i kształtów, i nie wiadomo czego jeszcze, też nie dodawała optymizmu. Do tego kilka jakichś dziwnych rur od podłogi aż do sufitu. Coś okropnego!
Odruchowo cofnął się od zagrożenia, ale nie zamierzał uciekać. Przecież coś sobie postanowił. Musiał wytrzymać. Musiał... inaczej... inaczej zginie.
— Och, ale nie cofaj mi się! Wiem, że przy pierwszym spotkaniu, moja mała sala przyjemności może przestraszyć niedoświadczonego kundla, ale po to tu jestem, aby z każdą rzeczą tutaj cię zaznajomić. I nie tylko! Nawet nie masz pojęcia, ile fantastycznych zabaweczek nie zmieściło mi się tu. Nie martw się jednak, są w innych miejscach. Wszystkie je niebawem poznasz. A teraz... nauczymy się paru podstawowych komend. Noga!
Zbliżył się niepewnie do swego opiekuna, patrząc mu w twarz. Chciał wiedzieć, co ten mu poleci. Słowa w połączeniu z mimiką twarzy...
— Nie pozwoliłem ci na siebie patrzeć. Opuść wzrok.
To sobie popatrzyłem.
Wykonał rozkaz, bo co mógł zrobić? Czekał na kolejny.
— Jeśli Pan nie pozwoli, nie patrzysz mu w oczy. Nigdy! Masz też klęczeć. Zawsze! — rzekł sugestywnie.
Opadł na kolana.
— Najwyżej możesz unieść wzrok na kolana Pana. Nie wyżej. Wyżej to zuchwałość. Jeśli złamiesz tę zasadę, zostaniesz ukarany. Dobrze... To teraz parę komend, aby sprawdzić poziom twojej uległości. Leżeć! Na plecy!
Odrzucał natrętne myśli, mówiące jak upokarzającą czynność wykonywał. Bał się jednak tego, co mogło czekać go za niewykonanie komendy.
— Może być. Jak na pierwszy raz. Nogi bardziej zbliż do tułowia. Tak, teraz dobrze. Ręce przyciśnij do boku. No! Dobra. Teraz kolejna komenda. Turlaj się. Ręce przy boku, nóg nie rozdzielaj.
Przeturlał się zgodnie z poleceniem, a potem raz jeszcze wracając na poprzednie miejsce. Ignorował rumieńce upokorzenia, które zalały całą jego twarz. Fakt, że pozostawał nagi, nie pomagał. Szczęśliwie nikt, oprócz Pana, nie patrzył na niego. Marne to pocieszenie.
— Nawet, nawet. A teraz... — mężczyzna zrobił dosyć długą pauzę. — Wyliżesz mi buty.
George skrzywił się na tę komendę. Nie miał ochoty tego robić.
— No i co robisz miny, psie? To dla ciebie zaszczyt. Każdy inny kundel na twoim miejscu cieszyłby się z wyróżnienia. Prawda? — spytał dwóch chłopców klęczących w pewnym oddaleniu ze spuszczonymi głowami. Oczywiście potwierdzili słowa swego Pana. Pan miał zawsze rację.
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
