34.5. Niełatwe rozmowy

279 14 1
                                    

Madeline

Obudziły mnie promienie słońca dostające się przez okno do pokoju, gdyż ktoś zapomniał je przed snem zasłonić. W tej sytuacji to ja mogłam być winowajcą. Nawet nie wiem jakim cudem znalazłam się w swojej tymczasowej sypialni. Było dopiero kilka minut po ósmej, a nowy dzień w Reedwood City zawitał już dawno. Mimo późnej pory o której zasnęłam o dziwo nie czułam się zmęczona, byłam wypoczęta jak nigdy. Wstałam związałam włosy w wysoki kucyk, narzuciłam na siebie szlafrok i opuściłam pokój z zamiarem wzięcia prysznica. Kiedy wyszłam na korytarz w mieszkaniu panowała bezwzględna cisza, nawet żywego śladu Divy. Zapewne spała w sypialni razem ze swoim tymczasowym ojcem, ich duet był przeuroczy i do tej pory się nimi zachwycałam. Weszłam do łazienki tak jak mówiłam wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy, które ostatnio wyjątkowo były w świetnej kondycji. Ubrałam ciemne dopasowane dżinsy i do tego zwykłą biała obcisłą bluzkę na długi rękaw z dekoltem w łódkę. Nałożyłam krem z flirtem na twarz i opuściłam łazienkę. Teraz już nie było ciszy, ponieważ w tym samym czasie Diva, prześlizgnęła się przez lekko uchylone drzwi od sypialni Nate'a i rzuciła się na mnie chcąc mnie powitać. W końcu był już nowy dzień, a to dobry powód bo dostać kolejną dawkę darmowego głaskania po brzuszku. W międzyczasie spojrzałam na tę urocze różowe szelki z diamencikami i pomyślałam, że trochę obciążę mężczyznę i wyjdę z nią na spacer ponadto sama potrzebowałam choć na chwile wyrwać się z domu, pooddychać świeżym powietrzem, czułam że jestem już gotowa zacząć na nowo żyć. Nie mogę ciągle się ukrywać, jeżeli wie gdzie jestem prędzej czy później się zjawi. I to czy będę w mieszkaniu czy na spacerze z psem niczego nie zmieni. Zastanawiałam się tylko, dlaczego tak długo z tym zwleka, czyżby miał wątpliwości? Im dłużej nie chciał się ze mną skontaktować tym bardziej przerażała mnie wizja rozmowy z nim, ale kiedy otaczałam się przyjaciółmi te myśli schodziły na dalszy plan.

Przygotowałam Divę, zapięłam jej czarną smycz do haczyka na szelkach i opuściłyśmy po cichu mieszkanie, przy okazji spotkałyśmy sąsiadkę naprzeciwko, która raziła mnie surowym spojrzeniem. Zapewne kojarzyła dziewczynę Nate i ja jej chyba nie przypominałam. No cóż o to niech już pomartwi się chłopak. To nie moja sprawa co kto myśli, kogo on sprowadza na noc. Przy okazji urocze psisko postanowiło zrobić szopkę na środku korytarza i obszczekać tym swoim delikatnym głosiskiem przemiłą oceniającą sąsiadkę czym dodatkowo ją rozwścieczyła. Na całe szczęście nie miała ochoty ze mną rozmawiać, tylko po chwili schowała się za drzwiami swojego mieszkanka. Uroczych sąsiadów ma Nate, nie zaprzeczę w szczególności kiedy znalazłam się na pierwszym piętrze i minęłam faceta w samych bokserkach stojącego pod drzwiami, które otworzyła mu kobieta stojąca w samej bieliźnie. Boże nie chciałam tego widzieć, przyśpieszyłam zdecydowanie kroku. Jako, że nazywa mnie swoją dobrą przyjaciółką pomyślę nad zaproponowaniem mu wyprowadzki w jakieś lepsze renomowane miejsce, w końcu zapewne stać go na to.

Wyszłyśmy z klatki schodowej na zewnątrz i od razu uderzyła we mnie ciepła bryza. Było tak przyjemnie ciepło, że naprawdę przyznałam samej sobie, że to była dobra decyzja chociaż na chwilę wyrwać się z domu. Ruszyłyśmy przed siebie, niedaleko mieszkania był jakiś mały park. Dosłownie mały, ale wydawał się idealnym miejscem. O tej porze był raczej opustoszały, gdyż normalni ludzi zapewne spali, a większość była w pracy albo się do niej wybierała. Podobnie do mnie ścieżki parku przemierzało kilka osób z psami i jakieś pojedyncze osoby, para staruszków czy też kobieta z małym dzieckiem. Park był mały ponieważ składał się z ronda zieleni wokół którego ustawione zostały brązowe drewniane ławki. Ten okrąg dzielił się na cztery rozgałęzienia, które prowadziły na różne strony chodnika. Można było śmiało stwierdzić, że zapewne służył mieszkańcom jako miejsce do przechodzenia na skróty. Przysiadłam sobie na jednej z ławek i odpięłam Divę ze smyczy, aby mogła się wybiegać. Nim wyszłyśmy z domu zgarnęłam do kieszeni spodni małą różową piłeczkę i był to świetny wybór. Ten pies ją uwielbiał kiedy jej ją rzucałam biegła w szalonym tempie po nią, aby przybiec z prośbą o kolejny rzut. Urocze psisko.

Lost hopeWhere stories live. Discover now