~39~

406 45 21
                                    

Od razu przyprowadziłem doktorka jednocześnie mówiąc mu o utracie wzroku blondyna. Byłem zdenerwowany ale słysząc jedynie westchnięcie badacza, lekko się uspokoiłem.
Garaki zawsze jak coś było niebezpieczne to zaczynał panikować a teraz tylko Westchnął. Więc chyba nie było tak źle jak myślałem.

-Katsuki spójrz na mnie. To ja Garaki spokojnie.

Blondyn wodził wzrokiem usiłując namierzyć twarz Doktorka. Ten sięgnął z fartucha latareczkę i zaczął świecić mu po oczach.

-Odruch ma prawidłowy, wzrok delikatnie tylko zamglony a kolor oczu lekko wypłowiały. Przeprowadzę Ci jeszcze rentgen ale nie sądzę by to było czymś poważnym. Jeżeli badanie nic nie wykarze to będzie dobrze.

-Czyli?

-Moje podejrzenie jest takie, że przy uderzeniu głową o asfalt neurony przekaźnikowe zaburzyły swoją pracę i aktualnie usiłują ustawić swoją pracę na stabilną tak jak to było wcześniej. Widzisz zarysy i cienie tak?

-Tak...

-Więc zapewne moje przypuszczenia są prawidłowe... A jeżeli są to powoli, z dnia na dzień będzie coraz lepiej i tak po tygodniu, może dwóch odzyskasz wzrok w pełni. A co do reszty... Jak się czujesz?

-Wszystko mnie boli i kręci się w głowie a w dodatku czuję się jakbym miał zaraz zwymiotować.- Wyrecytował bardzo cicho drżącym głosem.

-Prawidłowe symptomy. To też ci przejdzie jakoś za dwa tygodnie. Lekkiego wstrząsu mózgu się nawabiłeś. Masz rękę jak i nogę złamaną i poza tym kilka siniaków i zadrapań. Miałeś też żebra połamane ale daliśmy radę ci je poskładać do kupy i dziurę w twoim brzuchu też zaszyliśny. Jutro pójdziesz do domu, ale masz zakaz poruszania się, jeżeli nie będziesz go przestrzegał rana może Ci się otworzyć a ty wykrwawić.

-Rozumiem...

-Tak. Za dziesięć minut tu wrócę po ciebie. Muszę przygotować maszynę.

I wyszedł. Ja ponownie usiadłem przy łóżku Kacchana i lekko chwyciłem jego dłoń.

-I-Izuku co się stało..?

-A ile pamiętasz?

-Zapłakany Szedłem przez las...- Szepnął cicho.- Na prawdę w cholerę żałuję wszystkich swoich słów i tak bardzo cię przepraszam. Izuku wiem, że cię zraniłem. Deku na prawdę ja byłem w nerwach, jestem przed ruję i byłem wkurwiony na sprawę z Yuriko potem jeszcze Rin prawie wpadł na autostradę i jeszcze ty podsłuchiwałeś moją rozmowę z dzieckiem i... Poniosło mnie. Ja na prawdę kurwa nie chciałem.- Wychilipiał. Rozpłakał się jak małe dzieciątko a ja nie mogę go przytulić przez te wszystkie kabelki które są do niego podłączone.

-Kacchan nie jestem na ciebie zły... Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem gdy zobaczyłem jak chcą cię wnieść do karetki.

-Ja-jak to?

-Rin wyleciał przez okno chcąc cię szukać. Biegłem za nim i gdy zauważyłem syreny policyjne i karetki teleportowałem się tam. Słyszałem jak Aizawa przesłuchiwał winowajcę, lekarze chcą przenieść cię do karetki... Byłeś w stanie zagrożenia życia... zdołałem cię podnieść na ręce i Aizawa na nas ruszył. Rin zaczął cię bronić ale ten cholerny Shota go skrępował. Zdołałem wynegocjować, żeby puścił naszego syna, grożąc mu, że Ci krzywdę zrobię. Jak tylko puścił Rina ten do nas przybiegł i na moim pasku nacisnął guzik i wezwał Bloodiego z watahą. Bo Aizawa w nas celował bronią. Gdy tylko oni się zjawili to eksportowali nas do Garakiego a ty trafiłeś na stół operacyjny.

-Japierdole... Ja przepraszam... Narobiłem tylu cholernych problemów.

-Nic się nie stało Kacchan. Ważne, że żyjesz i jesteś obok mnie.

Więzień  [DekuBaku]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang